Bobby McFerrin oddaje hołd ojcu

Amerykański wokalista gościł w Polsce wielokrotnie. Nowa płyta świadczy jednak, że nie wiemy o nim wszystkiego

Publikacja: 12.06.2013 01:25

Bobby McFerrin, SpiritYouAll, Sony Music, CD, 2013

Bobby McFerrin, SpiritYouAll, Sony Music, CD, 2013

Foto: Rzeczpospolita

To człowiek orkiestra, zdumiewający muzykalnością i nieprawdopodobną techniką wokalną. Potrafi sam stworzyć wielki show lub zaprosić wielotysięczną publiczność do wspólnego, wcale niełatwego śpiewania. A przy tym jest uosobieniem optymizmu, jakby jego przebój „Don't worry, be happy" był równocześnie wyznawaną przez niego maksymą życiową.

Najnowszą płytą „SpiritYouAll" Bobby McFerrin pozwolił sobie na odrobinę prywatności. Przede wszystkim dlatego, że tym albumem oddaje hołd własnemu ojcu. Robert McFerrin był zaś nie byle jaką postacią. Znakomity baryton, pierwszy afroamerykański śpiewak, który wystąpił w przedstawieniu w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Zdarzyło się to w „Aidzie" w styczniu 1955 r. W tym samym miesiącu – po latach walki o zdobycie kontraktu – na tej scenie zaśpiewała też legendarna Afroamerykanka Marion Anderson. Ona przeszła do historii, o nim zapomniano.

Zarówno Anderson, jak McFerrin senior pobierali lekcje u słynnego chórmistrza Halla Johnsona, który wtajemniczał ich w sposób śpiewania spirituals. Sam posiadł tę wiedzę u swojej babki, która była niewolnicą na jednej z plantacji na południu USA.

Bobby McFerrin wspomina dziś, że jako dziecko przysłuchiwał się zajęciom ojca z Johnsonem. Można więc powiedzieć, że znajomość stylu spirituals posiadł z najlepszych źródeł i jest artystycznym praprawnukiem tych, którzy tworzyli tę muzykę.

Dziś dzieli się tą wiedzą na płycie, przypominając jednocześnie jeden z najpopularniejszych albumów ojca – „Deep River". Zaczerpnął z niego trzy utwory McFerrina seniora nagrane w 1957 roku.

Dominują jednak klasyczne spirituals przemieszane z kompozycjami samego Bobby'ego McFerrina, takimi choćby jak nastrojowe, balladowe wyznanie „Jesus makes it good". Jeśli jednak pominiemy najsłynniejsze oryginalne songi, na przykład „Joshua" z powtarzającym się zawołaniem „Jericho, Jericho", słuchacz będzie miał kłopoty, co w tym zestawie jest tradycyjną, a co współczesną kompozycją. Świadczy to o bezbłędnym wyczuciu stylu przez Bobby'ego McFerrina.

Wszystkie utwory zagrał z niewielkim zespołem, w paru numerach subtelnie wspiera go delikatnym śpiewem Esperanza Spalding. Są to opracowania współczesne, z nauk mistrza wokalista zaczerpnął zaś podstawową zasadę: szczerość interpretacji.

McFerrin tym razem nie stosuje żadnych sztuczek wokalnych. Jego śpiew jest jak prawdziwa modlitwa: bezpretensjonalny i naturalny. Chyba dlatego nagrania mają ogromną wewnętrzną siłę. Artysta nie ukrywa, że w życiu prywatnym potrzebuje rozmowy z Bogiem. Prowadząc ją, zachowuje jednak swe niezmienne przekonanie, że wszystko w życiu dobrze się ułoży. Dlatego spirituals w jego wykonaniu dają słuchaczowi ogromną dawkę tak ważnego optymizmu.

To człowiek orkiestra, zdumiewający muzykalnością i nieprawdopodobną techniką wokalną. Potrafi sam stworzyć wielki show lub zaprosić wielotysięczną publiczność do wspólnego, wcale niełatwego śpiewania. A przy tym jest uosobieniem optymizmu, jakby jego przebój „Don't worry, be happy" był równocześnie wyznawaną przez niego maksymą życiową.

Najnowszą płytą „SpiritYouAll" Bobby McFerrin pozwolił sobie na odrobinę prywatności. Przede wszystkim dlatego, że tym albumem oddaje hołd własnemu ojcu. Robert McFerrin był zaś nie byle jaką postacią. Znakomity baryton, pierwszy afroamerykański śpiewak, który wystąpił w przedstawieniu w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Zdarzyło się to w „Aidzie" w styczniu 1955 r. W tym samym miesiącu – po latach walki o zdobycie kontraktu – na tej scenie zaśpiewała też legendarna Afroamerykanka Marion Anderson. Ona przeszła do historii, o nim zapomniano.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"