Sławomir Mrożek - rozmowa

Sławomir Mrożek o Adamie i Ewie, swojej najnowszej sztuce „Karnawał” i pozycji w polskim teatrze - opowiada Janowi Bończy-Szabłowskiemu

Aktualizacja: 16.06.2013 10:27 Publikacja: 16.06.2013 10:20

Sławomir Mrożek

Sławomir Mrożek

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Rz: Kiedy zacząłem czytać  „Karnawał", pomyślałem, że znów jest pan prorokiem. Biskup, jedna z postaci sztuki, namawia do ubóstwa i sam je praktykuje. Pisał pan to kilka lat temu, a potem pojawił się papież Franciszek...

Premiera sztuki "Karnawał czyli pierwsza żona Adama" - dzisiaj w Teatrze Polskim


Sławomir Mrożek:

To takie małe proroctwo...

Ale jednak proroctwo... i to zaskakujące.

Franciszek zbyt krótko jest papieżem, by być pewnym, jak sprawy się potoczą. Dużo zależy od lojalności biskupów.

Kiedy w „Karnawale" Prometeusz chce wejść do Kościoła katolickiego, Biskup mówi: „W tym Kościele nie ma herosów, jego wyznawcy są słabi, wymagają opieki i pocieszenia". Wrócił pan do korzeni Kościoła, jego stale zapominanej misji?

Odezwała się we mnie Polska. Naród, którego jestem częścią, do którego zawsze mam stosunek osobisty. Wspólnota ze wszystkimi jej wadami i słabościami.

Gdzie jest Bóg w tej sztuce?

Dokładnie nie wiadomo.

A w ogóle to, czy napisał ją Sławomir Mrożek, czy jednak Baltazar, którego imieniem sygnował pan niedawno wydaną autobiografię?

Jednak Sławomir Mrożek. Nie wypada wycofywać się z zawodu, bo znany jestem jako Sławomir Mrożek i tak już będzie do końca.

„Karnawał" powstał  w szczególnych warunkach...

Zgadza się. Po udarze mózgu w ramach terapii napisałem autobiograficznego „Baltazara". Potem próbą powrotu do teatru był skecz „Mołotow", który jako słuchowisko nagrało Polskie Radio.

Ciekawie nakreślił pan tam psychikę Stalina, jego przebiegłość...

Słyszał pan utwór w radiu?

Tak.

Ten „Mołotow" tak mnie rozzuchwalił, że napisałem „Karnawał", maleńką sztuczkę, ale jednak sztuczkę.

Jak narodził się pomysł „Karnawału"?

Powstał jeszcze w Meksyku. Przyjechali do mnie goście z Europy, więc wybrałem się z nimi w podróż po Jukatanie.  Zatrzymaliśmy się w hotelu, trafiliśmy do baru. Było bardzo przyjemnie.

Tam usłyszałem pieśń, czy może piosenkę, o pierwszej żonie Adama o imieniu Lilith, wielkiej kusicielce.

Jest taki prastary mit o tym, że Ewa nie była pierwszą kobietą i matką ludzkości, że była nią Lilith, która tak jak Adam powstała z prochu, a nie z jego żebra i wobec tego była Adamowi  równa.

Mit o Lilith wydał mi się na tyle ciekawy, że powróciłem do niego po 30 latach.

„Karnawał"  to sztuka o słabych mężczyznach i dominujących kobietach?

Nie zgadzam się.

Wobec tego jakie ma przesłanie?

Te pozostawiam wrażliwości widzów. Podpowiem tylko jedną scenę: w pewnym momencie szatan mówi do Lilith: zostaw filozofię, bądź tylko życiem.  Napisałem „Karnawał" w ciągu miesiąca i mam nadzieję, że pojawi się na kilku scenach. Obejrzę premierę w warszawskim Teatrze Polskim i potem będę miał już inne myśli. Właściwie już teraz mam inne myśli.

A jakie?

Tego nie powiem...

Występujące w „Karnawale" postacie Adama i Ewy pojawiały się w pana wczesnych rysunkach... Już wtedy mocno odmitologizował pan naszych rajskich prarodziców.

To są  postacie, które towarzyszą nam od dziecka, bo prawie każde dziecko je rysuje. Nie ma się czemu dziwić.  Ja w różnych epokach twórczości obracałem się wokół Adama  i Ewy.

Pamiętam taki rysunek, kiedy Adam częstuje Ewę jabłkiem i ta zjada je w całości. Zrozpaczony praojciec mówi: „I cała Biblia na nic". A w „Karnawale" Ewa ostrzega Adama: „Uważaj na węże".

Szatan majstruje w losach człowieka, a do swoich procedur używa kobiety – można taką tezę wysunąć.

Można, można. Erotyka to jest bardzo szeroki temat, zapraszam do wysuwania różnorodnych koncepcji.

Dziwna jest pora tego pańskiego karnawału, choć bardziej logiczna. Nie w zimie, lecz w lecie czas na zabawę wydaje się stosowniejszy.

Napisałem to odruchowo. Zależało mi przede wszystkim,  by odbywał się w rocznicę moich urodzin, czyli w czerwcu. Motywacja logiczna przyszła potem, bo zorientowałem się, że to świetny czas na festyny, zabawy, beztroskę. To było intuicyjne. Autor nie zawsze jest świadomy tego, co pisze, składa sobie i składa, dopóki się nie złoży. Potem ta składanka może go nawet zaskoczyć. Potem podpisuje „Sławomir Mrożek" i wysyła do druku.

Kiedy czytałem „Karnawał", miałem wrażenie, że pojawiający się tam Goethe ma sporo pańskich cech...

Tu pana zaskoczę, bo dla mnie prototypem tej postaci jest Erwin Axer. Podczas wielokrotnych rozmów, w ciągu długich lat naszej przyjaźni wyrobiłem sobie taki jego wizerunek i tak mi zostało.

A Margherita?

Nosi ona cechy różnych kobiet i była następstwem pojawienia się Goethego.

W tej sztuce jest aż gęsto od erotyzmu.

Zobaczymy, jak poradzi sobie z tym reżyser.

Zostawia mu pan wolną rękę czy jak w przypadku „Miłości na Krymie" wysuwa konkretne postulaty co do inscenizacji?

Cenię sobie wierność autorowi, ale nie jestem w tej kwestii maniakiem. Raczej mam zaufanie do reżysera. W przypadku „Miłości na Krymie" była szczególna sytuacja, bo rozzłościł mnie Jerzy Jarocki. Teraz pozostawiłem reżyserowi pełną swobodę. Ponieważ od lat mieszkam w Nicei, a nie Krakowie, to taka swoboda z mojej strony wydaje się naturalna.

Realizacja tej sztuki będzie szczególnym eksperymentem. Najwybitniejsi polscy reżyserzy pańskich dzieł: Axer, Dejmek i Jarocki, odeszli. A tej premiery podjął się aktor Jarosław Gajewski rzadko występujący w roli reżysera...

Tym bardziej ciekaw jestem efektu. W miarę jak się starzeję, uświadamiam sobie, że coraz więcej nowych ludzi pojawia się w moim życiu.

Od poprzedniej polskiej prapremiery pana sztuki minęło już kilkanaście  lat...

Tak... Rozmaicie wyglądało to moje półwiecze w teatrze polskim. Najpierw byłem wyklęty, uznany za antypaństwowca. Trzy lata to trwało. Nie można było o mnie nawet wspominać. Potem to się wygładziło. Komunizm się stępił. Teraz jest nowa Polska. I jak pan dożyje tak sędziwego wieku jak ja, zrozumie pan, że ludzie się zmieniają. Plany? Coraz trudniej je mieć. Do przyszłego roku nie mam żadnych planów. Na razie nie.

Sławomir Mrożek, Dramatopisarz, prozaik felietonista, rysownik

Urodzony w 1930 roku w Borzęcinie. Jeden z najwybitniejszych twórców powojennego teatru w Polsce i najbardziej cenionych polskich dramaturgów na świecie. Autor m.in.  „Tanga", „Emigrantów", „Pieszo", „Portretu", „Ambasadora", „Miłości na Krymie". W 1963 r. wyemigrował z Polski. Zamieszkał we Francji, potem USA, Niemczech, Włoszech i Meksyku. W 1996 roku powrócił do Polski. Od 2008 mieszka w Nicei.

Karnawał, czyli pierwsza żona Adama

Pierwszy utwór sceniczny Sławomira Mrożka napisany po przebytym w 2002 roku udarze mózgu. Akcja rozgrywa się w Raju. Do luksusowego pensjonatu w czerwcową noc przybywają goście zaproszeni na bal maskowy. Są wśród nich Adam i Ewa, Prometeusz, Biskup, stary pisarz Goethe z młodą kochanką Margheritą oraz Impresario i jego młody Asystent – organizujący bal na życzenie i za opłatą Szatana. Wśród gości jest też, tyleż tajemnicza co demoniczna, Lilith, która jak się okazuje, była pierwszą żoną Adama, i niegdyś odegrała w jego życiu istotną rolę. Tradycja żydowska głosi, że duchowo była połowicą Szatana, między nią i Adamem zaczęła się walka płci. Akcja toczy się w operetkowym rytmie i, jak u Offenbacha, przeszłość miesza się z przyszłością.

Rz: Kiedy zacząłem czytać  „Karnawał", pomyślałem, że znów jest pan prorokiem. Biskup, jedna z postaci sztuki, namawia do ubóstwa i sam je praktykuje. Pisał pan to kilka lat temu, a potem pojawił się papież Franciszek...

Premiera sztuki "Karnawał czyli pierwsza żona Adama" - dzisiaj w Teatrze Polskim

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"