W czasach, gdy płyty CD coraz częściej wydaje się byle jak, bo dostarczają przyjemności jedynie na chwilę, ta muzyczna seria jest czymś niezwykłym. Ma być wartością trwałą i nieprzemijającą jak arcydzieła polskiego malarstwa, które ją wspierają.
Pomysł jest w gruncie rzeczy prosty. Muzeum Narodowe w Warszawie wybiera obraz ze swoich zbiorów i jego reprodukcja trafia na okładkę płyty. Firma EMI wyszukuje we własnych archiwach nagrania, które mogą się z tym dziełem sztuki łączyć. I tak powstaje seria będąca zarazem przewodnikiem po historii polskiego malarstwa, jak i muzyki. W płytowej książeczce są bowiem kompetentne teksty zarówno o kompozytorach, jak i malarzach. Właśnie ukazały się trzy kolejne płyty, które dają okazję do poszukiwań związków między obiema dziedzinami sztuki.
Oto Muzeum Narodowe przypomina słynny „Szał” Władysława Podkowińskiego, który w 1894 roku bulwersował publiczność na wystawie w warszawskiej Zachęcie. Dziś jest symbolem zmysłowych uniesień w epoce modernizmu. EMI proponuje natomiast dwie symfonie Dymitra Szostakowicza – II, napisaną na 10. rocznicę rewolucji październikowej, oraz V, o dekadę późniejszą, z którą kompozytor wracał do publicznego życia w Związku Sowieckim po nagonce, jaką z woli Stalina rozpętano wokół niego. „Szał” i symfonie pochodzą zatem nie tylko z różnych krajów, ale i odmiennych epok.
Dlaczego zatem dzieła te teraz połączono? Wydaje się, że zadecydowały dramatyczne biografie twórców. Obaj zyskali ogromną sławę, która okazała się dla nich przekleństwem. Im bardziej świat zaczynał się interesować muzyką Szostakowicza, tym ostrzejsze represje spadały w kraju na kompozytora. Podkowińskiego tak zmęczyła wrzawa wokół „Szału”, że w końcu pociął swój obraz nożem.
Inne wybory są bardziej oczywiste. Z okazji setnej rocznicy powstania „Święta wiosny” Igora Strawińskiego EMI przypomina ten utwór, a Muzeum Narodowe dołącza powstałą niemal w tym samym czasie „Kompozycję fantastyczną” Witkacego. Nie chodzi wyłącznie o zbieżność dat. Zarówno Strawiński, jak i Witkacy prowokowali wówczas swoją twórczością. Premiera „Święta wiosny” w Paryżu w 1913 r. zakończyła się jednym z największych skandali w dziejach sztuki.