Proporcjonalnie do jego majątku rosną też kontrowersje związane z tym, czy jego powieści można jeszcze w ogóle nazywać literaturą.
Narodziny szaleństwa
Wszystko zaczęło się na Tahiti w roku 1993. Brown przeczytał wówczas powieść Sidneya Sheldona pod tytułem „Konspiracja sądnego dnia" i stwierdził, że też chce spróbować sił w pisaniu thrillerów. Pięć lat później zrealizował ten zamiar, a w księgarniach pojawiła się jego debiutancka „Cyfrowa twierdza". W roku 2000 ukazały się „Anioły i demony" – pierwsza odsłona przygód profesora Roberta Langdona – a rok później „Zwodniczy punkt". Pierwsze trzy książki osiągnęły umiarkowany sukces, a nakład każdej z nich nie przekraczał 10 000 egzemplarzy. Prawdziwy szał zaczął się dopiero po publikacji kolejnej, „Kodu Leonarda da Vinci".