John Lydon - rozmowa

John Lydon, były wokalista Sex Pistols, lider zespołu Public Image Ltd., który 25 października wystąpi na festiwalu Soundedit w Łodzi opowiada „Rzeczpospolitej" o punk rocku, Sex Pistols i prawach jakimi rządzi się dzisiejszy biznes muzyczny.

Aktualizacja: 25.10.2013 16:17 Publikacja: 25.10.2013 15:56

Public Image Ltd.

Public Image Ltd.

Foto: materiały prasowe

Pana zespół Public Image Ltd. wystąpi podczas piątej edycji festiwalu producentów muzycznych Soundedit 2013 r. Jakie znaczenie dla artysty reprezentującego muzykę punk ma jakość brzmienia?

John Lydon:

Nie korzystam z usług popularnych producentów muzycznych takich jak choćby Rick Rubin, bo oni na ogół oprócz swojego nazwiska nic nie wnoszą do mojej muzyki. Staram się sam trzymać piecze nad swoją twórczością, łącznie z produkcją. Bardzo dużo nauczyła mnie praca nad debiutanckim albumem Sex Pistols „Never Mind the Bollocks". Producentem albumu był Chrisa Thomasa, odpowiedzialny za brzmienie takich wykonawców jak Pink Floyd i Roxy Music, a były to grupy znienawidzone przez środowisko punk rockowe. Nauczyłem się przy nim jak nie chciałbym, żeby brzmiały moje płyty. Nie chciałem, żeby były przeładowane produkcją, miały wygładzone brzmienia, a dzisiaj jeszcze, dostosowane do nienaturanie głośnego dźwięku mp 3. Nienawidzę mp 3 i słuchania muzyki z komputera. Muzyka najlepiej brzmi z czarnych płyt. Nie mam nic przeciwko serwisom typu Dezzer czy Spotify, ale muzyka Sex Pistols i PiL powinna być słuchana z winyli. Cieszy mnie renesans czarnej płyty.

Public Image Ltd. wystąpią 25 października w Łodzi.

Grupa będzie jedną z gwiazd 5 Międzynarodowego Festiwalu Producentów Muzycznych Soundedit, który odbędzie się 25 i 26 października w łódzkim klubie Wytwórni. Udział w festiwalu oprócz Public Image Ltd. wezmą również: Marc Almond, Six By Seven, Bill Laswel i Władysław Komendarek. Do Łodzi przyjedzie również Dan Austin- producent płyt m.in.: Pixies, Queens Of The Stone Age, Massive Attack. W trakcie festiwalu odbędą się również warsztaty, prelekcje i spotkania m.in., w których udział wezmą: MBS, Polsound, XAOC Devices, Analogia.pl, Dan Austin, ZAiKS, Haydn Bendall oraz Bill Laswell.

Jak muzyczny biznes zmienił się na przestrzeni ostatnich niespełna czterdziestu lat, odkąd zaczął pan w nim funkcjonować jako wokalista i lider Sex Pistols?

Odkąd nie współpracuję w koncernami fonograficznymi i menagerami narzuconymi przez wytwórnie płytowe funkcjonuje mi się bardzo dobrze w muzycznym świecie. Żeby nagrać płytę Public Image Ltd. „This is PiL" musiałem wziąć udział w telewizyjnej reklamie masła. Wszystkie pieniądze z reklamy zainwestowałem w nagranie nowej płyty. Przez dwie dekadę nie mogłem wydać premierowego albumu PiL przez decyzje mojej starej wytwórni płytowej, która blokowała rozwój grupy. Pochodzę z klasy pracujących chuliganów, którzy nigdy się nie poddają. Dzięki temu, że mam pełną kontrole nad procesem twórczym i sam podejmuję każdą decyzją związaną z PiL. Nagrałem najlepszą płytę w swojej karierze, która jakość brzmienia i produkcja są na bardzo wysokim poziomie. Osobiście bardzo rozwinąłem się jako muzyk i producent. Nie zamierzam kopiować siebie z przeszłości. Najłatwiej byłoby reaktywować Sex Pistols i zarobić morze pieniędzy, ale ja nie jestem zainteresowany powrotem do przeszłości. Dlatego cieszę się mogąc koncertować na całym świecie promując premierowy materiał PiL.

Nie łatwiej byłoby reaktywować Sex Pistols?

Nie chcę być częścią punkowej wersji The Rolling Stones, którzy wciąż grają tę samą piosenkę. Nie chciałbym reaktywacji Sex Pistols. Właściwie nie mam kontaktu z pozostałymi członkami grupy- Stevem Jonesem, Paulem Cookiem i Glenem Matlockiem. Nie chcę mieć nic wspólnego z ich managerami. Zmieniliśmy bieg muzycznej historii. Raz wystarczy. Niech każdy realizuje się w swoich projektach nie odcinając kuponów od przeszłości.

Dlaczego nie powiodła się pańska solowa kariera? Wydał Pan tylko jeden album Psycho's Path.

Wytwórnia płytowa zawaliła promocję mojej płyty. Nie interesowało ich co się stanie z tą płytą. Nie wiedzieli do kogo ją kierować. W 1996 r. współpracowałem z tak świeżymi i nowatorskimi artystami jak The Chemical Brothers, Moby, czy Leftfield, którzy wtedy nie byli jeszcze tak popularni jak dzisiaj, ale wytwórnia płytowa nie wiedziała co ze mną zrobić. I olali mnie. Dlatego należy olać wytwórnie płytowe i działać niezależnie.

Sporo kontrowersji wzbudził pana udział w reality show 'I'm a Celebrity Get Me Out Of Here'. Po co były lider Sex Pistols bierze udział w tego typu komercyjnych przedsięwzięciach?

W Anglii nawet każda gospodyni domowa wie kim są Sex Pistols. Wszystkim wydaje się, że wiedzą jaki jestem, a nie mają pojęcia kim jestem, co sobą reprezentuje i jakie wartości mam do zaproponowania. W reality show wystąpiłem, żeby ludzie zobaczyli jaki jestem naprawdę i co chcę powiedzieć. Całość pieniędzy z „I'm a Celebrity Get Me Out Of Here" przeznaczyłem na cele dobroczynne. Nie zarobiłem na reality show ani grosza.

Jak ocenia pan dzisiejszą scenę muzyczną?

Nie poważam zespołów typu Green Day czy The Offspring, które podszywają się pod punkowe ideały. Ich muzyka, postawa i zaprzedanie się wielkim korporacją muzycznym nie ma nic wspólnego z postawą punk. Oni nie walczą z systemem, ponieważ stanowią jego integralną część.  Przez chwilę podobała mi się Nirvana. Nagrali jedną fenomenalną piosenkę „Smells Like Teen Spirit". Ale nie podobają mi się całe ich płyty. Nie podobała mi się postawa Kurta Cobaina, który z niewiadomych dla mnie powodów popełnił samobójstwo. Umrzeć młodo i tragicznie jest głupio. To nie żadne bohaterstwo. Nie cierpię klubu 27, tych wszystkich bogów rocka, którzy umarli w wieku 27 lat. Bardzo punkowa w swojej postawie była Amy Winehouse, ale również umarła głupio i młodo. Podobnie jak basista Sex Pistols Sid Vicious, który mylnie uważany jest za ikonę punk. Nie może być symbolem ery punk ktoś, kto daje w żyłę i umiera z przedawkowania narkotyków. Od tych wszystkich dzisiejszych rockowych zespołów podszywających się pod estetykę punk wolę już Lady Gagę, która przynajmniej jest szczera w tym co robi. W muzyce najważniejsza jest szczerość i bezkompromisowość. Nadzieję dostrzegam w takich zespołach jak Vampire Weekend i The Horrors, którzy brzmią oryginalnie i naturalnie.

Czym dla Pana jest punk?

Punk to szczerość, niezależność myślenia, oryginalność i bezkompromisowość wypowiedzi i ekspresji. Punk to postawa niezgiętego karku. Punkiem możesz być osoba nosząca garnitur i chodząca regularnie do pracy. To nie jest kwestia etykietek muzycznych i mody. Nie dawaj sobie wmówić co masz robić i jak masz wyglądać. Postawa Sex Pistols była mylnie rozumiana. Uważano nas za hedonistów uzależnionych od alkoholu, seksu i narkotyków. A my tylko promowaliśmy indywidualny tok myślenia. Sprzeciwialiśmy się utartym schematom społecznym, politycznej poprawności, panującym rządom Margaret Thatcher i wyzyskowi Windsorów. Punk to głos sprzeciwu i kreatywności. I dlatego ja jestem punkiem i jako punk chciałbym zostać zapamiętany.

Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz

Pana zespół Public Image Ltd. wystąpi podczas piątej edycji festiwalu producentów muzycznych Soundedit 2013 r. Jakie znaczenie dla artysty reprezentującego muzykę punk ma jakość brzmienia?

John Lydon:

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"