Wielka Bitwa Warszawska

Klub pękający w szwach, na scenie dwóch raperów, 40 sekund na temat. Wielka Bitwa Warszawska od lat wytycza tory polskiej scenie rapowej improwizacji.

Aktualizacja: 22.11.2013 15:10 Publikacja: 22.11.2013 14:46

W sobotę w stołecznym Zinc Clubie odbędzie się finał już 11 edycji najbardziej prestiżowej bitwy na

W sobotę w stołecznym Zinc Clubie odbędzie się finał już 11 edycji najbardziej prestiżowej bitwy na słowa.

Foto: materiały prasowe

W sobotę w stołecznym Zinc Clubie odbędzie się finał już 11 edycji najbardziej prestiżowej bitwy na słowa.

Zobacz galerię zdjęć

Bitwy zajmują szczególne miejsce w hip hopie. Składa się on z czterech głównych elementów: muzyki rap, graffiti, tańca „b-boing" (znany jako break dance) i turntablismu (skreczowania na gramofonach). Wspólnym mianownikiem tych sztuk jest twórcza rywalizacja. To chęć bycia najlepszym - „rządzenia na dzielnicy" - zawsze nakręcała twórczość ulicznych artystów na całym świecie. Tym, którzy po 40 latach od pierwszych hiphopowych imprez na Bronksie o tym zapomnieli, dobitnie przypomniał w tym roku raper Kendrick Lamar, wyzywając na pojedynek (hiphopowy „beef") wszystkich największych amerykańskiej sceny. Bitwa to czysta rywalizacja, praktycznie sport - o wygranej przesądza błyskotliwość, cięty żart, płynność melorecytacji i emisja głosu. Wszystkie teksty wymyślane są tu i teraz, bez wcześniejszego przygotowania - niczym pyskówka na ulicy. Bitwy freestyle'owe to esencja hip hopu.

W tym roku finał WBW sędziować będą młode gwiazdy rapsceny: Flint i Solar. Obaj właśnie od bitew zaczynali swoją przygodę z mikrofonem. Ba, obaj jeszcze niedawno na tych bitwach się pojedynkowali. Widać więc zmianę pokoleniową, a z tegorocznym finałem wielu wiążę ogromne nadzieje, gdyż od paru lat na scenie panuje swoiste bezkrólewie.

Tegoroczni finaliści z utęsknieniem wypowiadają się o finale 2009, jako o ostatnim, gdy walczyli naprawdę nietuzinkowi zawodnicy. W latach 2010-2011 wygrywali raperzy dość przypadkowi, a finały nie stały na najwyższym poziomie. Rok temu po pas sięgnął doświadczony raper Czeski, jeden z niewielu, który pozostał na scenie ze starszych zawodników. Po prostu żaden z młodych nie potrafił przypieczętować zmiany pokoleniowej. W tym roku wielu liczy, że będzie inaczej.

By tak się stało, finał musi sprostać nie lada oczekiwaniom: stać na wysokim poziomie, zaprezentować prawdziwe osobowości sceniczne, a zwycięzca nie powinien budzić żadnych wątpliwości. Wtedy sceptycy (których w ostatnich latach namnożyło się naprawdę wielu) odpuszczą krytykę i uwierzą, że bez Flinta czy Solara scena freestyle'owa da sobie jednak radę. Zresztą, to m.in. dzięki tym raperom, widzowie w to samo uwierzyli parę lat wcześniej, gdy znakomite walki obu raperów zamknęły usta tęskniącym za Proceentem czy Tetrisem (finaliści pierwszych edycji WBW, dziś cenieni raperzy).

Tegoroczna ósemka prezentuje się naprawdę ciekawie. Tacy raperzy jak Szyderca (Tuchów), Filozof (Dęblin) czy Filipek (Milicz) to urodzeni freestyle'owcy: niesamowicie błyskotliwi i zabójczo dowcipni. W mgnieniu oka wymyślają takie riposty, że przeciwnikom odechciewa się pojedynkować. Mentor (Białystok) czy Oset i Bonez (obaj Łódź) mają za to coś, czego poprzednim czasem brakuje: widowiskowość i donośny wokal. Do tego nigdy nie oddają sceny bez walki, a jak pokazały tegoroczne eliminacje, wcale nie muszą ustępować innym pod kątem błyskotliwych wersów.

Skajsdelimit (Warszawa), najstarszy i najbardziej doświadczony uczestnik finału jest jedną z najbardziej wyrazistych i zwariowanych osobowości WBW. O pas walczy już od pierwszej edycji, jednak w tak dobrej formie, jak w tym roku, nie był nigdy. Niewiadomą pozostaje tylko Feranzo (Jarocin), bo na razie na WBW jeszcze nic specjalnego nie pokazał. Może szlifuje formę na finał?

Zawodnicy faworyta upatrują w Szydercy. To może mieć o tyle znaczenie, że do starć z faworytem inaczej podchodzi się psychicznie. Muflon, najbardziej utytułowany raper w historii WBW, przyznaje, że często miał wrażenie, iż w bitwach z nim przeciwnicy wypadali o wiele gorzej, niż w innych walkach. Psychicznie najmocniejszy wydaje się Bonez, najsłabszy Skajs, który rapuje najlepiej wtedy, gdy robi to na luzie. Jednak sam faworyt przyznaje, że starcia z tak zwariowanym i nieprzewidywalnym zawodnikiem jak Skajs obawia się najbardziej.

Poziom finalistów jest wyrównany jak nigdy. Na pewno najbezpieczniejszym typem byłby Bonez, który może i rzadko zachwyca, ale za to nigdy nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu. Jest równy niczym niemieckie autostrady. Zwycięstwo uważanego za mało kreatywnego i ledwie poprawnego Boneza, mogłoby jednak być wodą na młyn sceptyków, tęskniących za „złotymi latami" polskiego freestyle'u. Nowe pokolenie raperów staje więc przed nie lada wyzwaniem.

Michał Płociński

Autor jest konferansjerem tegorocznych zawodów i byłym wicemistrzem WBW

* Wielki Finał WBW – ZINC CLUB, ul. Kolejowa 4/6, sobota 23.11, godz. 19, bilety 30 zł, wstęp od 16 lat - niepełnoletni tylko z pisemną zgodą rodziców

W sobotę w stołecznym Zinc Clubie odbędzie się finał już 11 edycji najbardziej prestiżowej bitwy na słowa.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"