Dzieje muzyki pop to historia dochodzących do skutku – prędzej czy później – rozpadów zespołów, które są próbą sił między muzykami. Najczęściej konkurują o zachwyty fanów wokaliści i liderzy.
Tak było z Grzegorzem Markowskim i Zbigniewem Hołdysem z Perfectu, Grzegorzem Skawińskim i Sławomirem Łosowskim z Kombi, Markiem Piekarczykiem i Andrzejem Nowakiem z TSA. Podobny problem mają skłóceni muzycy De Mono.
Afera po balandze
Są legendą balangowej Polski lat 90., kiedy to kapitalizm był dla wszystkich łaskawy, pieniądze przychodziły łatwo i można było się bawić do rana, nie przejmując zbytnio dyscypliną pracy.
O De Mono zwykło się mówić, że grają pop, ale szlachetny. Nawet fani rocka darowali im przebojowość, bo nie silili się na rockowy wizerunek. Byli symbolem nowej elegancji, dobrych samochodów, markowych ubrań. W ich teledysku występowała Agnieszka Maciąg, jedna z najpiękniejszych polskich modelek.
Grupa zawsze cierpiała na nadmiar osobowości. Andrzej Krzywy miał za sobą legendę reggae'owego Daabu, gdzie śpiewał „Ogrodu serce". Marek Kościkiewicz przyjaźnił się i grał z Jarkiem Szlagowskim, perkusistą, kolejno licząc, Oddziału Zamkniętego, Lady Pank, Fotones i Tadeusza Nalepy.