Roy Andersson ma 72 lata i lubi wspominać swoje dzieciństwo i młodość, które przypadły na czas powojenny i lata 50., gdy Szwecja budowała opiekuńcze państwo. Zadebiutował w fabule „Historią miłosną", która została uznana za najlepszy film 1970 roku, ale po klęsce drugiego – „Giliap" – na ponad 20 lat wycofał się z kina. Reżyserował reklamy.
Wrócił na duży ekran w 2000 roku „Pieśniami z drugiego piętra", potem pokazał „Do ciebie, człowieku". To były przejmujące opisy współczesności, utrzymane w surrealistycznym stylu, z luźno powiązanymi ze sobą scenami i długimi ujęciami. „Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu" jest trzecią częścią tej trylogii o kondycji człowieka.
Szweda zainspirował podobno obraz Breughla „Myśliwi na śniegu", na którym ptaki z góry obserwują świat, jakby zastanawiały się, kim są ludzie uwijający się poniżej. Andersson często powołuje się na malarstwo. Na groteskowe obrazy niemieckiego malarza Ottona Dixa, na płótna Goi, na bolesną samotność w dziełach Edwarda Hoppera.
W tym filmie odbijają się człowiek, społeczeństwo, zachodni świat z jego kompleksami, obsesjami i historią. Przez ekran przewijają się zwykłe, a jednocześnie niezwykłe typy.
Spajający kolejne sceny dwaj smutni obwoźni sprzedawcy handlują gadżetami „mogącymi każdego rozbawić": kłami wampira, maską jednozębnego wuja. Właścicielka pubu, śpiewając piosenkę na melodię „Glory, Glory Alleluja", rozdaje piwo za pocałunek. Gruba trenerka flamenco nieszczęśliwie kocha się w uczniu. Oficer, któremu nic nie wychodzi, przychodzi wygłosić odczyt, ale na drzwiach zastaje napis: „Spotkanie odwołane".
Za oknem baru XVII-wieczna armia Karola XII idzie na Moskwę i wraca zdziesiątkowana i rozbita. Brytyjscy żołnierze w koloniach wpychają czarnoskórych tubylców do wielkiego blaszanego bębna-komory gazowej, a krzyki ofiar układają się w melodię. To ponoć echa afery ze szwedzką firmą, która sprzedała do Ameryki Południowej trujące odpady metalurgiczne.