Urodzona w Kijowie, absolwentka tamtejszej Narodowej Akademii Muzycznej, znalazła się w gronie 13 artystów, których jury dopuściło do kolejnej części rywalizacji. W grupie tej są Polacy – Celina Kotz, Amelia Maszońska, Robert Łaguniak i Maria Włoszczowska oraz po dwóch Amerykanów i Japończyków. W stawce pozostali również pojedynczy reprezentanci Grecji, Gruzji, Korei Południowej i Nowej Zelandii.
Pierwszą niespodzianką, nie notowaną w Poznaniu od wielu edycji konkursu, jest wyeliminowanie wszystkich reprezentantów Rosji. W tym kontekście zerwanie struny przez Semiona Gurevicha w „Legendzie” Henryka Wieniawskiego nabiera wręcz symbolicznej wymowy. Rosyjski skrzypek grał w sobotni wieczór w części wieńczącej drugi etap konkursu. Jego występ nie tylko był pechowy, ale bez wątpienia negatywnie też kontrastował z pełną finezji i brawury prezentacją Seiji Okamoto (Japonia) występującego tuż po nim.
Japończyk wrył się w pamięć publiczności pewnie także i tym, że jako pierwszy w Poznaniu sonatę Schumana zagrał w garniturze i pod krawatem i... zakwalifikował się do kolejnej tury konkursu. Kwestie wizualnej prezentacji powinny być oczywiście drugorzędne w konkursie muzycznym, jednak przy wyrównanych umiejętnościach skrzypków o sukcesie lub porażce decydować mogą detale, takie jak właśnie ubiór, usytuowanie fortepianu, czy pulpitu do nut.
Jurorzy zapowiadali, że w drugim etapie chcą przekonać się przede wszystkim, jak różnorodne są możliwości poszczególnych skrzypków. Doborem repertuaru młodzi wirtuozi nie utrudnili im zadania. Z bardzo bogatego zestawu utworów do wyboru sięgali chętnie po Sonatę czy po najbardziej znaną sonatę A-dur Francka oraz czterokrotnie po sonatę c-moll Edvarda Griega. Nic więc dziwnego, że Maria Włoszczowska – uchodząca za faworyta polskiej ekipy – nie ukrywała, że decyzja o zaprezentowaniu Romansu op. 4 Wieniawskiego podyktowana była również tym, że jest to utwór niezwykle rzadko grywany. Wybór okazał się trafny i Polka odnotowała kolejny efektowny występ.
Melomani z ogromnym żalem przyjęli porażkę Anny Maleszy, która nie zakwalifikowała się do dalszej gry. Uważali, że jej wyróżniająca się i godna zapamiętania gra w drugim etapie powinna być przepustką do dalszej rywalizacji. Tym razem bez poprzedniej radości i zabawy swój repertuar zaprezentował Robert Łaguniak. Nie najwyższą dyspozycję usprawiedliwiał bolącą ręką, którą naderwał.