Polska wpisała Ludmiłę Kozłowską do Systemu Informacyjnego Schengen, co skutkuje natychmiastowym wydaleniem z UE.
O wydaleniu z UE prezes Fundacji Otwarty Dialog dowiedziała się z Brukseli. – Byłam jedną z pierwszych osób, które wyszły z samolotu – wspomina Kozłowska. – Dałam paszport policjantowi, a on kiedy sprawdził go w systemie, zapytał, jakie przestępstwo popełniłam. Powiedziałam, że żadnego, a on: "To dlaczego Polska panią poszukuje?" Już wiedziałam, o co chodzi. Powiedziałam, że jestem żoną aktywisty obywatelskiego i spodziewałam się, że w końcu mnie deportują za jego działalność. Zdaniem Kozłowskiej ta decyzja była aktem desperacji PiS.
W ubiegłym tygodniu do fundacji dotarł wydany na posiedzeniu niejawnym wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Sąd uchylił decyzję Urzędu ds. Cudzoziemców.
"Sąd stwierdził, że brak jest podstaw do uznania, że w oparciu o informacje zawarte w tym dokumencie można przyjąć, że zaistniała podstawa do dokonania wpisu do wykazu oraz do SIS. Zdaniem Sądu zawarte w tym dokumencie informacje są bardzo ogólnikowe (...)".
Sąd nie wyklucza, że być może dane Kozłowskiej należało umieścić w SIS. Dokumenty , na podstawie których podjęto decyzję, są jednak niewystarczające.