W 2005 roku w wyborach do Sejmu Aleksander Szczygło, lider listy PiS w okręgu olsztyńskim, zdobył ponad 19 tys. głosów. – W tym roku chcę mieć wynik jeszcze lepszy – mówił kilka dni temu.
Czy to się uda? Będzie wiadomo w poniedziałek. Ale już teraz niemal pewne jest jedno: PiS nie wygra znów w rodzinnych stronach ministra. – My tutaj głosujemy na swoich – mówi starszy mężczyzna z długą siwą brodą przed lokalem wyborczym w Jezioranach. Jest godzina 15. Chwilę wcześniej przyjechał autokar. Przywiózł wyborców z okolicznych wiosek. – Już głosowało 30 proc. – mówi radośnie Jan Frączek, zastępca przewodniczącego komisji wyborczej. Dwa lata temu frekwencja wyniosła tu 20 procent.
Na oficjalnej stronie Aleksandra Szczygły można przeczytać, że urodził się w Jezioranach. Obecnie mieszka 20 kilometrów dalej, w Czerwonce w gminie Biskupiec. – Raczej jest tutaj zameldowany – prostuje spotkana w wiosce kobieta w średnim wieku.
Czerwonka to mała osada, kilkanaście domów i stacja kolejowa na trasie Olsztyn – Białystok. W 2005 roku Szczygło zdobył tu tylko 89 głosów. Przegrał wtedy z Urszulą Pasławską, działaczką PSL z Biskupca, na którą głosowało 117 osób.
W Jezioranach było trochę lepiej. Szczygło dostał najwięcej, bo 195 głosów, ale PiS przegrało z PO i Samoobroną.Rok temu w wyborach do sejmiku wojewódzkiego PiS poległo w Jezioranach i w Czerwonce. W miejscu urodzin ministra lepsza była nie tylko PO, ale też LiD. W Czerwonce bezkonkurencyjne okazało się PSL.