Proces o „tajne konta lewicy”

Były minister spraw wewnętrznych podtrzymuje wypowiedź o szwajcarskich kontach polityków lewicy

Publikacja: 28.03.2008 00:46

Proces o „tajne konta lewicy”

Foto: Fotorzepa

– Nie wycofuję się ze słów, które wypowiedziałem – oznajmił wczoraj Janusz Kaczmarek w warszawskim sądzie, gdzie ruszył proces o zniesławienie wytoczony mu przez SLD.

W wywiadzie radiowym w zeszłym roku Kaczmarek powiedział, że widział listę polityków Sojuszu, którzy mają w Szwajcarii konta ze środkami pochodzącymi prawdopodobnie z przestępstw. Partia poczuła się urażona i oskarżyła go o zniesławienie.

Adwokat Sojuszu Jacek Dubois odczytał akt oskarżenia. Kaczmarek nie przyznał się do winy, ale nie odwołał swych słów.

– Według publikacji prasowych konta w Szwajcarii posiadali Wiesław Kaczmarek i Jacek Piechota – stwierdził jedynie. Wyjaśnił, że jako prokurator krajowy jeździł ze śledczymi z Katowic prowadzącymi sprawę przeciwko lobbyście Markowi Dochnalowi do Szwajcarii. – Miałem okazję zetknąć się tam z informacjami dotyczącymi pomocy prawnej, o którą występowali prokuratorzy – mówił. Czego się dowiedział, nie wyjawił.

Państwo nie może odwracać się od urzędnika. Musi albo mnie zwolnić z tajemnicy, albo nie Janusz Kaczmarek

Chociaż resort sprawiedliwości w opinii dla sądu stwierdził, że nie musi zwalniać Kaczmarka z zachowania tajemnicy (jest to niezbędne wyłącznie w przypadku świadków), a oskarżony może w ramach obrony mówić wszystko, co chce, Kaczmarek długo przekonywał sąd, że takie zwolnienie jest potrzebne.

– Państwo nie może odwracać się od urzędnika. Musi albo mnie zwolnić z tajemnicy, albo nie – argumentował.

Twierdził, iż obawia się, że gdy ujawni informacje ze śledztwa, może mieć za to sprawę karną. Ale nie przekonał sądu, że zwolnienie jest potrzebne. Ostatecznie Kaczmarek nie podzielił się swą wiedzą o „tajnych kontach lewicy”.

Wniósł o wezwanie czterech prokuratorów, którzy byli z nim w Szwajcarii. – Mam nadzieję, że potwierdzą prawdziwość moich słów – mówił po rozprawie.

Sąd wezwał prokuratorów na 21 maja i wystąpił do ministra sprawiedliwości o zwolnienie ich z tajemnicy państwowej. Jeśli śledczy potwierdzą słowa Kaczmarka, z procesu o zniesławienie może on wyjść obronną ręką.

– Nie wycofuję się ze słów, które wypowiedziałem – oznajmił wczoraj Janusz Kaczmarek w warszawskim sądzie, gdzie ruszył proces o zniesławienie wytoczony mu przez SLD.

W wywiadzie radiowym w zeszłym roku Kaczmarek powiedział, że widział listę polityków Sojuszu, którzy mają w Szwajcarii konta ze środkami pochodzącymi prawdopodobnie z przestępstw. Partia poczuła się urażona i oskarżyła go o zniesławienie.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA