[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/11/29/dominik-zdort-g-wsrod-%e2%80%9eludzi-honoru%e2%80%9d/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Nowak na przykład panicznie boi się słowa „prywatyzacja”. Szczególnie w kontekście szpitali. W wywiadzie dla sobotniej „Polski” woli mówić o „przekształcaniu szpitali w spółki prawa handlowego” czy „komercjalizacji”.
To w sumie byłoby dość zabawne – partia liberalna obawiająca się mówić o prywatyzacji. Byłoby, ale nie jest. Bo PO mogłaby dzięki swojej ogromnej popularności przekonać Polaków do prywatyzacji szpitali i paru innych niezbędnych reform. Może stracić część poparcia, ale pozostać w pamięci jako to ugrupowanie, które zrobiło coś dobrego dla Polski. Pójść drogą Jerzego Buzka – kiedyś wprawdzie wyśmiewanego i skompromitowanego, dziś jednak popularnego i lubianego – jako człowieka, który zapisał się z historii Polski trzema wielkimi reformami społecznymi.
Kto wie – może należało zgodzić się na proponowane przez prezydenta referendum w tej sprawie, przeprowadzić ogólnopolską kampanię (nie byłaby trudna - wszak niemal wszystkie media basują Tuskowi bezkrytycznie) i z otwartą przyłbicą walczyć o prywatyzację, zacząć do niej przekonywać Polaków – może coś zostałoby w głowach.
Niestety – działacze PO wybrali krętactwo, czego wywiad z Nowakiem jest najlepszym dowodem.