Fałszywe dolary spod Kaliningradu?

Policja dowiedziała się o wytwórni fałszywek pod Kaliningradem, ale nie wzięła banknotów do ekspertyzy

Aktualizacja: 25.08.2010 07:45 Publikacja: 25.08.2010 03:15

Fałszywe dolary spod Kaliningradu?

Foto: PAP/EPA

Amerykańskie studolarówki są uznane za najlepiej zabezpieczone banknoty na świecie. Skład papieru i farb to najpilniej strzeżona tajemnica USA. Tymczasem w zeszłym roku do Centralnego Biura Śledczego zgłosił się mężczyzna – T.K. (z obawy o bezpieczeństwo nie chce ujawnić personaliów), który twierdził, że zabezpieczenia te zostały złamane. Opowiedział o istniejącej od kilku lat pod Kaliningradem wytwórni fałszywych studolarówek.

[srodtytul]Policja bagatelizuje[/srodtytul]

Według niego fabrykę mieli kontrolować oficerowie służb specjalnych z Polski i Rosji. Zna ich nazwiska. Jak opowiada, kopie banknotów były niemal doskonałe. Fałszerze mieli bowiem dysponować oryginalnym papierem i farbą o zbliżonym składzie do tej prawdziwej. Mężczyzna twierdził, że jest w stanie dostarczyć do ekspertyzy banknoty z nielegalnej wytwórni, przekazać jej lokalizację i informacje o osobach zaangażowanych w proceder. Funkcjonariusze CBŚ sporządzili notatkę ze spotkania z mężczyzną i obiecali zająć się sprawą. Jednak tak się nie stało. Na początku kwietnia T.K. znów poinformował o procederze, tym razem gen. Andrzeja Matejuka, komendanta głównego policji.

– Informacja o fabryce pod Kaliningradem do nas wpłynęła, ale nie została potwierdzona przez CBŚ – przyznaje „Rz” Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji. Ale, jak potwierdza „Rz”, z T.K. nikt wtedy z policji nie rozmawiał o szczegółach sprawy. W jaki więc sposób funkcjonariusze CBŚ zweryfikowali informację, nie znając dokładnej lokalizacji fabryki ani nie mając w ręku pochodzącego stamtąd banknotu? Nie wiadomo.

– Pewnie przekazano informacje stronie rosyjskiej z prośbą o weryfikację – uważa Dariusz Barski, były prokurator krajowy. Przyznaje, że ekspertyza banknotów rozwiałaby wątpliwości i oceniła wiarygodność informatora. Dziwi się, że policjanci nie próbowali uzyskać od mężczyzny banknotów do ekspertyzy. Ich prawdziwość mogliby ocenić eksperci z NBP.

[srodtytul]Podróbki wysokiej klasy[/srodtytul]

„Rz” dotarła do T.K. Jak sprawdziliśmy, mężczyzna dostarczył ważne dowody w kilku głośnych śledztwach dotyczących afer gospodarczych. Informacje te potwierdziło nam dwóch prokuratorów badających tamte sprawy.

Co T.K. mówi o fabryce pod Kaliningradem? – Jeszcze kilka miesięcy temu pracowała pełną parą – twierdzi. – Nie wiem jednak, czy jej już nie zlikwidowano.

Według niego miesięcznie produkowała fałszywe studolarówki o łącznej wartości od 3 do 7 mln dolarów. Pieniądze początkowo trafiały do Azji i Europy, w tym także do Polski.

– Do fabryki zgłaszała się grupa, która kupowała dolary i rozpowszechniała je w kantorach i bankach w całym kraju – mówi T.K. Ze względu na wysoką jakość fałszywki miały kosztować 20 – 25 proc. wartości nominalnej. Dla porównania dolary o niskiej jakości sprzedaje się po 10 – 15 proc. wartości nominalnej.

Kaliningradzkie studolarówki mają być bardzo trudne do odróżnienia od prawdziwych. – Tym bardziej że fabryka ma przynajmniej 11 matryc studolarowych, co pozwala wyprodukować banknoty o 11 różnych numerach seryjnych – podkreśla T.K. Według niego fałszywki trafiały też okrężną drogą do USA. Biuro FBI przy Ambasadzie USA w Warszawie nie chciało komentować sprawy.

Zbigniewowi Ćwiąkalskiemu, byłemu ministrowi sprawiedliwości, trudno uwierzyć, że policja mogła zlekceważyć lub zbagatelizować taką informację.

– Fałszowanie pieniędzy to zbrodnia. Dlatego nie wyobrażam sobie, by dokładnie tych informacji nie sprawdzono – mówi „Rz”.

Za fałszowanie pieniędzy grozi nawet do 25 lat więzienia. Dlaczego więc policja nie chciała uzyskać od T.K. banknotów i informacji o fabryce? – Może uznano go za niewiarygodnego lub komuś nie chciało się zająć sprawą i ją zbagatelizowano – zastanawia się Kazimierz Olejnik, były prokurator krajowy.

Barski dodaje: – Nie można odrzucać żadnego źródła informacji, nawet najbardziej nieprawdopodobnego.

Amerykańskie studolarówki są uznane za najlepiej zabezpieczone banknoty na świecie. Skład papieru i farb to najpilniej strzeżona tajemnica USA. Tymczasem w zeszłym roku do Centralnego Biura Śledczego zgłosił się mężczyzna – T.K. (z obawy o bezpieczeństwo nie chce ujawnić personaliów), który twierdził, że zabezpieczenia te zostały złamane. Opowiedział o istniejącej od kilku lat pod Kaliningradem wytwórni fałszywych studolarówek.

[srodtytul]Policja bagatelizuje[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Kraj
80. rocznica zakończenia II wojny światowej. Trump ustanawia nowe święto. Dlaczego Polacy nie lubią tego dnia?
Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku