„Rz” pisała wczoraj, jak prezydenci, burmistrzowie i wójtowie, którzy starają się o reelekcję, niechętnie biorą urlopy na czas kampanii wyborczej. Być może zostaną do tego zmuszeni. – Problem istnieje i trzeba się zastanowić, jak go rozwiązać – mówi „Rz” Waldy Dzikowski, szef komisji zajmującej się kodeksem wyborczym.
Komisja jeszcze w tym miesiącu ma się zająć łączeniem roli wójta, burmistrza czy prezydenta z kandydowaniem na ten urząd. Sprawa ma być uregulowana w ordynacji wyborczej.
Fundacja im. Stefana Batorego, która uczestniczy w pracach komisji w charakterze gościa, proponuje, by kandydaci, którzy są włodarzami miast, zostali zobowiązani do wzięcia urlopu przynajmniej na ostatnie dwa tygodnie przed głosowaniem.
– Wobec urzędujących prezydentów, burmistrzów czy wójtów wciąż pojawiają się zarzuty wykorzystywania publicznych pieniędzy do prowadzenia kampanii – zwraca uwagę Adam Sawicki z Programu przeciw Korupcji Fundacji Batorego. Używania w niej służbowych aut, telefonów i biur. – To naganne. Wprowadzenie obowiązku wzięcia urlopu ograniczyłoby to zjawisko – mówi Sawicki.
Członkowie komisji w większości pozytywnie odnoszą się do pomysłu. Krytyczny jest tylko Eugeniusz Kłopotek (PSL), który uważa, że jeśli miałby obowiązywać przymusowy urlop, to na czas całej kampanii.