730 miast i gmin wybiera gospodarzy

Państwowa Komisja Wyborcza zapewnia, że przygotowania do drugiej tury przebiegają bez problemów.

– Tylko w ośmiu miejscach głosowanie jest przesunięte na 19 grudnia. Ma to związek z rezygnacją z udziału w wyborach jednego z kandydatów – informuje Kazimierz Czaplicki, szef Krajowego Biura Wyborczego, które odpowiada za logistykę wyborczą.

W niedzielnym głosowaniu wybranych zostanie w sumie 402 wójtów, 273 burmistrzów oraz 55 prezydentów miast. Najwięcej gospodarzy miast wybiorą mieszkańcy województw: mazowieckiego – aż 115, lubelskiego – 63 oraz dolnośląskiego – 58.

Same wybory będą się odbywać według podobnych zasad jak dwa tygodnie temu. Na różowych kartach do głosowania zostaną umieszczone nazwiska dwóch kandydatów, którzy przeszli do drugiej tury.

Podobnie jak przed pierwszą turą teraz też obowiązuje cisza wyborcza. Ma ona jednak tylko lokalny charakter. Znaczy to, że agitacji nie można prowadzić jedynie w miastach i gminach, w których odbywa się ponowne głosowanie.

Choć na rozliczenia finansowe komitety wyborcze mają jeszcze sporo czasu, większość z nich zaczęła już powyborcze zliczanie faktur. Według wstępnych szacunków wszystkie partie zmieściły się z wydatkami w założonych wcześniej limitach.

– Wszyscy pamiętają, że za rok czeka nas ważniejsza i zarazem kosztowniejsza kampania parlamentarna. A wydatków na wybory samorządowe nikt przecież nie zwraca – wyjaśnia jeden z polityków PO.

Platforma planowała, że na kampanię samorządową wyłoży z partyjnej kasy około 30 mln zł. Prawo i Sprawiedliwość mówiło o około 20 mln zł. Środków na wybory samorządowe nie żałowali ludowcy. Swoje wydatki zaplanowali na poziomie około 5 – 6 mln zł. Ich działacze już teraz się cieszą, że w relacji wydatków do zdobytych mandatów ich kampania będzie najtańsza.

Najskromniejsze wydatki planowała lewica. – Wydaliśmy około 4 mln zł – mówi rzecznik Sojuszu Lewicy Demokratycznej Tomasz Kalita.

Na samą organizację wyborów Krajowe Biuro Wyborcze miało odłożone dokładnie 157 mln zł. Ile z tej kwoty uda się zaoszczędzić z tego powodu, że przeprowadzanie drugiej tury wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów było konieczne w mniejszej liczbie gmin, okaże się po ostatecznym podsumowaniu niedzielnych wyborów.

Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że zarówno pieniądze wydane przez komisje wyborcze, jak i przez same partie są środkami, które pochodzą z budżetu, można przyjąć, że tegoroczne wybory samorządowe kosztowały podatników w sumie ok. 220 mln zł, czyli około 10 zł na pojedynczego podatnika.