W końcówce kampanii Opolu pojawiły się plakaty sztabu Zembaczyńskiego: "Stop czerwonym kolesiom". Choć kilka dni wcześniej PO zawarła w opolskim sejmiku koalicję właśnie z SLD.
Arcyciekawy pojedynek zapowiadał się w Jeleniej Górze, gdzie urzędujący prezydent Marek Obrębalski na krótko przed wyborami porzucił PO dla ugrupowania Rafała Dutkiewicza. Platforma w trybie awaryjnym musiała sięgnąć po tutejszego posła PO Marcina Zawiłę, którego mocno promował marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. W pierwszej turze Zawiła wygrał z Obrębalskim o blisko 10 proc.
[srodtytul]Kraków i Poznań łagodnie [/srodtytul]
W Poznaniu, inaczej niż np. w Sopocie, koleżeńska rywalizacja przed drugą turą miała charakter dżentelmeński. W pierwszej turze obecny prezydent Ryszard Grobelny uzyskał 49,5 proc. głosów, jego konkurent Grzegorz Ganowicz – 21,5 proc.
To zmusiło kandydata PO do ostrzejszej krytyki rywala. Grobelny odciął się Ganowiczowi w blogu. "Wielu ludzi pyta mnie, co się stało z moim konkurentem, skąd nagle taka zaciętość, nerwy, złośliwości. Skąd ta zmiana?" – pytał prezydent Poznania. I zastanawiał się, czy do swojego konkurenta zwracać się teraz po imieniu, czy może już per "pan".
Równie elegancko było w Krakowie, choć prezydencka kampania przed drugim głosowaniem była bardziej nerwowa niż pierwsze starcie dotychczasowego prezydenta Jacka Majchrowskiego (popieranego przez SLD, PSL, PD i SD) z kandydatem PO wojewodą małopolskim Stanisławem Kracikiem.
[srodtytul]Tarnobrzeg na pozwy[/srodtytul]
Na Podkarpaciu największe emocje budziła rywalizacja w Tarnobrzegu. Jan Dziubiński z PiS w pierwszej turze przegrał z Norbertem Mastalerzem, kandydatem lewicy 34 proc. do 42 proc. Mastalerza w drugiej turze wsparła PO, a Dziubińskiego PSL. Przed głosowaniem ostro rywalizowali na epitety i pozwy sądowe.
Władze Tarnobrzega jeszcze przed niedzielnym plebiscytem postanowiły przyznać każdej rodzinie poszkodowanej przez powódź po 300 zł. Mastalerz atakował, że to kupowanie głosów wyborców.
W Stalowej Woli o fotel prezydenta starli się były starosta stalowowolski Wojciech Siembida z PiS z urzędującym od ośmiu lat włodarzem miasta Andrzejem Szlęzakiem. Dwa tygodnie temu Szlęzaka poparło blisko 45 proc., a Siembidę 26 proc. wyborców.
Szlęzak został prezydentem z rekomendacji PiS, ale szybko został wyrzucony z partii, bo w radzie miasta zawiązał koalicję z SLD.
Ten były dziennikarz "Naszego Dziennika" publicznie krytykował m.in. biskupa pomocniczego diecezji sandomierskiej Edwarda Frankowskiego. Od kilku lat domaga się usunięcia krzyża postawionego przez wiernych i biskupa na miejskiej działce. Hierarchę nazwał partyzantem, a działaczy "Solidarności" z Huty Stalowa Wola, którzy stanęli w obronie krzyża, przyrównał do bolszewików. W rocznicę powstania warszawskiego odmówił włączenia syren alarmowych.
[i]eł, zal, jak, tom, mat, pek[/i]