Wałbrzych za 200 tys. złotych?

Złożono w sądzie wnioski o unieważnienie wyborów. Lokalna telewizja udowadnia: kupowano głosy

Aktualizacja: 06.12.2010 02:28 Publikacja: 05.12.2010 22:00

Sąd zdecyduje, czy wybory w Wałbrzychu będą ważne. Na zdjęciu głosowanie w drugiej turze w komisji p

Sąd zdecyduje, czy wybory w Wałbrzychu będą ważne. Na zdjęciu głosowanie w drugiej turze w komisji przy ul. Dunikowskiego

Foto: Polskapresse, Dariusz Gdesz gdesz Dariusz Gdesz

Kto wygrał drugą turę wyborów w Wałbrzychu? Kandydat forowany przez senatora Romana Ludwiczuka, bohatera ostatniej afery z nagraniami, czy jego przeciwnik? To może się okazać bez znaczenia. W sądzie są już wnioski o ich unieważnienie.

Wałbrzych do czerwoności rozgrzała sprawa nagrań, na których senator Ludwiczuk oferował posady lokalnemu politykowi w zamian za opuszczenie sztabu niezależnego kandydata Mirosława Lubińskiego, co umocniłoby kandydującego z PO Piotra Kruczkowskiego.

Ale teraz miastem wstrząsnęła sprawa jeszcze bardziej bulwersująca.

Tuż przed ciszą wyborczą przegrani w wyścigu do fotela prezydenta miasta Piotr Sosiński z PiS oraz Patryk Wild z ugrupowania Rafała Dutkiewicza niezależnie od siebie złożyli wnioski o unieważnienie wyborów.

Powołali się m.in. na relacje lokalnej telewizji DAMI.

– Te wybory zostały kupione i mamy na to liczne i niezbite dowody – mówi Violetta Wojciechowska-Rybczyńska, właścicielka stacji.

Część z nich DAMI wyemitowała przed II turą. To zarówno dziennikarskie prowokacje, jak i ustalenia wynajętej przez telewizję agencji detektywistycznej. – Dostarczyła nam obszerne efekty pracy sześciu jej pracowników w Wałbrzychu. Ich raport i nasze ustalenia dotyczą kandydatów wielu ugrupowań – opowiada Rybczyńska. – Głosy kosztowały od 10 do 50 zł, w zależności od dzielnicy i czasu, jaki upływał do końca głosowania. Wałbrzych można sobie kupić za 150 – 200 tys. zł – szacuje.

Gdyby sąd unieważnił wybory, nie byłby to pierwszy przypadek w tym regionie. W 2002 r. w Wałbrzychu unieważniono już wybory samorządowe z powodu kupowania głosów. A w nieodległej Kamiennej Górze – cztery lata temu. Wtedy również dowodyzdobyli dziennikarze.

Afera związana z kupowaniem głosów na dużą skalę w Walbrzychu wisiała w powietrzu, choć w trakcie pierwszej tury wałbrzyska policja zatrzymała tylko pięć podejrzanych o to osób.

Piotr Kruczkowski przed starciem z Mirosławem Lubińskim w drugiej turze wielokrotnie apelował o uczciwość w głosowaniu. Prosił też o informowanie policji o przypadkach posiadania informacji o łamaniu prawa wyborczego.

W piątek sztab Lubińskiego w obawie przed prowokacjami rozwiesił billboardy z informacją, jak należy potraktować wszelkie propozycje kupowania głosów w imieniu kandydata, i apelem, by zgłaszać je organom ścigania.

[srodtytul]Ulotkowy cios w Łodzi[/srodtytul]

Atmosfera była gorąca także w Łodzi, gdzie tuż przed ciszą wyborczą pojawiły się ulotki przeciw kandydatce PO Hannie Zdanowskiej. Zestawiono jej zdjęcie z ulotki ze zdjęciem bez obróbki graficznej. – Tonący brzytwy się chwyta – mówił Tomasz Piotrowski ze sztabu Zdanowskiej, komentując atak w lokalnych mediach. Sugerował, że za ulotkami stoi sztab SLD, którego kandydat Dariusz Joński walczył z nią w drugiej turze. Sztabowcy SLD zaprzeczali, by maczali palce przy nieeleganckiej ulotce.

Kandydatka PO była faworytem (sondaże dawały jej w drugiej turze ponad 56 proc.), ale na wszelki wypadek osobiście poparli ją jeszcze m.in. wicemarszałek Stefan Niesiołowski, minister w Kancelarii Prezydenta RP Sławomir Nowak, a nawet sam premier Donald Tusk. Co ciekawe, także łódzki PiS poparł Zdanowską, uznając, że oddanie władzy SLD byłoby katastrofą.

[srodtytul]"Karnowski do rządu" [/srodtytul]

Wsparcie politycznych tuz miał też w Sopocie obecny prezydent miasta Jacek Karnowski. Konkurował ze swoim niedawnym przyjacielem i zastępcą w ratuszu Wojciechem Fułkiem (zwolnił Fułka po tym, jak wyszło na jaw, że będzie jego rywalem w wyborach).

Byłemu działaczowi PO, na którym ciąży pięć zarzutów korupcyjnych, Donald Tusk i jego partia początkowo oficjalnie odmówili poparcia. Ale w kampanii wspierały go sopockie struktury Platformy oraz osobiście Sławomir Nowak, szef partii w Pomorskiem, minister w Kancelarii Prezydenta RP. Wreszcie w obliczu możliwej porażki Karnowskiego zmiękł także sam Donald Tusk, który tuż przed drugą turą wprawdzie podtrzymywał, że sam nie zagłosuje na Karnowskiego, jednak zastrzegał, iż wolałby mieszkać w Sopocie rządzonym właśnie przez niego.

Niezależny Fułek od razu odciął się Tuskowi: – Jeśli premier tak wysoko ocenia jego pracę, to niech weźmie go do rządu.

Polityczne wsparcie na pewno przydało się Karnowskiemu. Bo choć w mieście cieszył się sporą popularnością (w maju 2009 r. w referendum ogłoszonym w związku z oskarżeniem o korupcję sopocianie obronili go przed utratą funkcji), to w pierwszej turze tylko nieznacznie wyprzedzał Fułka: 42,5 proc. do 42,39.

Nieco lepiej poradził sobie inny kandydat z kłopotami. Oskarżony o gwałt oraz molestowanie pracownicy ratusza i odwołany wcześniej w referendum Czesław Małkowski wszedł do drugiej tury w Olsztynie z najlepszym wynikiem.

Najostrzejszy atak na niego przypuścił jednak nie kontrkandydat Piotr Grzymowicz, lecz znany olsztynianin, prezenter i kabareciarz Piotr Bałtroczyk. Zaapelował przed głosowaniem w mediach, żeby nie popierać Małkowskiego.

"To człowiek zhańbiony, niesławny były prezydent, odwołany w demokratycznym referendum. To człowiek obciążony poważnymi zarzutami, człowiek obłudny, fałszerz naszej pamięci. Człowiek niegodny najwyższego urzędu w naszym mieście" – pisał m.in. Bałtroczyk.

[srodtytul]Szwagier, brudy, poselskie pojedynki[/srodtytul]

Spór zdominował też wybory w Szczecinie, gdzie o prezydenturę walczyli do niedawna koledzy z PO – poseł Arkadiusz Litwiński, oficjalny kandydat Platformy, i Piotr Krzystek, ubiegający się o reelekcję obecny prezydent Szczecina, który startował jako niezależny, choć formalnie wciąż jest w PO. Bo choć zadeklarował rezygnację, to do dziś nikt go formalnie z partii nie wykreślił.

I paradoksalnie tuż przed niedzielną dogrywką byli koledzy z partii zarzucili Krzystkowi, że okłamał wyborców, twierdząc, że jest bezpartyjny (w tym samym czasie do prokuratury trafił obywatelski donos w tej sprawie).

Wojna podjazdowa między PO i Krzystkiem trwa od początku kampanii, choć Litwińskiego w roli atakującego wyręczają radni PO.

Tuż przed drugą turą wytknęli Krzystkowi sprawę jego szwagra, który miał skorzystać jako właściciel działki budowlanej w dzielnicy uzbrajanej na koszt miasta.

– Tym brudnym atakiem PO chciała przykryć fakt, że zawiązała koalicję z SLD – kwitował Krzystek, podkreślając, że ze strony "swoich kolegów z PO nie spodziewał się tak agresywnej kampanii".

Litwiński, żeby zwiększyć swoje szanse na sukces, pozyskał poparcie Sojuszu (za stanowisko wiceprezydenta). Zabiegał też o poparcie PiS, ale bez skutku. – Porażka w Szczecinie byłaby dla partii ciosem, dlatego trzeba było zrobić w kampanii wszystko, żeby Litwiński wygrał – mówi działacz PO.

W Szczecinie to Krzystek był do końca faworytem. Dlatego na odsiecz Litwińskiemu przyjeżdżali tu ostatnio kolejno: szef MSZ Radosław Sikorski, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, a w końcu sam premier Donald Tusk.

Parlamentarzyści z dotychczasowymi prezydentami zmierzyli się także w Opolu i Jeleniej Górze.

W pierwszym mieście o reelekcję ubiegał się Ryszard Zembaczyński z Platformy. Pierwszą turę wygrał z posłem Tomaszem Garbowskim z SLD. Zembaczyński zdobył ponad 43 proc. poparcia, jego rywal nieco ponad 21 proc.

W końcówce kampanii Opolu pojawiły się plakaty sztabu Zembaczyńskiego: "Stop czerwonym kolesiom". Choć kilka dni wcześniej PO zawarła w opolskim sejmiku koalicję właśnie z SLD.

Arcyciekawy pojedynek zapowiadał się w Jeleniej Górze, gdzie urzędujący prezydent Marek Obrębalski na krótko przed wyborami porzucił PO dla ugrupowania Rafała Dutkiewicza. Platforma w trybie awaryjnym musiała sięgnąć po tutejszego posła PO Marcina Zawiłę, którego mocno promował marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. W pierwszej turze Zawiła wygrał z Obrębalskim o blisko 10 proc.

[srodtytul]Kraków i Poznań łagodnie [/srodtytul]

W Poznaniu, inaczej niż np. w Sopocie, koleżeńska rywalizacja przed drugą turą miała charakter dżentelmeński. W pierwszej turze obecny prezydent Ryszard Grobelny uzyskał 49,5 proc. głosów, jego konkurent Grzegorz Ganowicz – 21,5 proc.

To zmusiło kandydata PO do ostrzejszej krytyki rywala. Grobelny odciął się Ganowiczowi w blogu. "Wielu ludzi pyta mnie, co się stało z moim konkurentem, skąd nagle taka zaciętość, nerwy, złośliwości. Skąd ta zmiana?" – pytał prezydent Poznania. I zastanawiał się, czy do swojego konkurenta zwracać się teraz po imieniu, czy może już per "pan".

Równie elegancko było w Krakowie, choć prezydencka kampania przed drugim głosowaniem była bardziej nerwowa niż pierwsze starcie dotychczasowego prezydenta Jacka Majchrowskiego (popieranego przez SLD, PSL, PD i SD) z kandydatem PO wojewodą małopolskim Stanisławem Kracikiem.

[srodtytul]Tarnobrzeg na pozwy[/srodtytul]

Na Podkarpaciu największe emocje budziła rywalizacja w Tarnobrzegu. Jan Dziubiński z PiS w pierwszej turze przegrał z Norbertem Mastalerzem, kandydatem lewicy 34 proc. do 42 proc. Mastalerza w drugiej turze wsparła PO, a Dziubińskiego PSL. Przed głosowaniem ostro rywalizowali na epitety i pozwy sądowe.

Władze Tarnobrzega jeszcze przed niedzielnym plebiscytem postanowiły przyznać każdej rodzinie poszkodowanej przez powódź po 300 zł. Mastalerz atakował, że to kupowanie głosów wyborców.

W Stalowej Woli o fotel prezydenta starli się były starosta stalowowolski Wojciech Siembida z PiS z urzędującym od ośmiu lat włodarzem miasta Andrzejem Szlęzakiem. Dwa tygodnie temu Szlęzaka poparło blisko 45 proc., a Siembidę 26 proc. wyborców.

Szlęzak został prezydentem z rekomendacji PiS, ale szybko został wyrzucony z partii, bo w radzie miasta zawiązał koalicję z SLD.

Ten były dziennikarz "Naszego Dziennika" publicznie krytykował m.in. biskupa pomocniczego diecezji sandomierskiej Edwarda Frankowskiego. Od kilku lat domaga się usunięcia krzyża postawionego przez wiernych i biskupa na miejskiej działce. Hierarchę nazwał partyzantem, a działaczy "Solidarności" z Huty Stalowa Wola, którzy stanęli w obronie krzyża, przyrównał do bolszewików. W rocznicę powstania warszawskiego odmówił włączenia syren alarmowych.

[i]eł, zal, jak, tom, mat, pek[/i]

Kto wygrał drugą turę wyborów w Wałbrzychu? Kandydat forowany przez senatora Romana Ludwiczuka, bohatera ostatniej afery z nagraniami, czy jego przeciwnik? To może się okazać bez znaczenia. W sądzie są już wnioski o ich unieważnienie.

Wałbrzych do czerwoności rozgrzała sprawa nagrań, na których senator Ludwiczuk oferował posady lokalnemu politykowi w zamian za opuszczenie sztabu niezależnego kandydata Mirosława Lubińskiego, co umocniłoby kandydującego z PO Piotra Kruczkowskiego.

Pozostało 95% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo