To był jeden z najgłośniejszych skandali towarzyszących decyzjom likwidowanej Komisji Majątkowej.
W 2008 r. poznańskie zgromadzenie elżbietanek dostało grunt w warszawskiej dzielnicy Białołęka w ramach rekompensat za ziemie utracone w PRL. Wskazał go ich ówczesny pełnomocnik Marek P., były funkcjonariusz SB (reprezentujący przed Komisją wiele kościelnych instytucji). On też znalazł nabywcę, któremu w imieniu elżbietanek ziemię od razu sprzedał.
Marek P. dostarczył Komisji Majątkowej wycenę, z której wynikało, że wskazane przez niego 47 ha w Białołęce są warte 30,7 mln zł.
Wkrótce wybuchł skandal, bo według dzielnicy teren był wart nawet 240 mln zł (według Agencji Nieruchomości Rolnych, właściciela gruntu przed siostrami – 106 mln). Władze Białołęki jeszcze w 2008 r. zawiadomiły prokuraturę o nieprawidłowościach przy wycenie.
Prokuratorzy, którzy zajęli się sprawą, zamówili niezależną wycenę w Zachodniopomorskim Stowarzyszeniu Rzeczoznawców Majątkowych. Jak dowiedziała się „Rz", jego ekspertyza potwierdza, że wartość gruntu drastycznie zaniżono.