Kabina, podobna do tych, jakie są w śmigłowcach, zapewni załodze osy doskonałą widoczność. – Samolot będzie mógł lecieć z maksymalną prędkością 240 km/h, ale jednocześnie będzie mógł ją obniżyć nawet do 60 km/h – opowiada prof. Aleksander Olejnik z Instytutu Techniki Lotniczej Wydziału Mechatroniki WAT, inicjator budowy samolotu. –To umożliwi mu elastyczne operowanie, na przykład nad autostradami, stadionami czy na państwowych granicach.
Osa w powietrzu będzie mogła spędzić nawet osiem godzin, bo konstruktorzy umieścili w niej zbiornik paliwa o pojemności 100 l. – Istotą tego projektu nie jest jednak konstrukcja samolotu, choć ta i tak bije na głowę wszystkie inne tego typu na świecie – zaznacza prof. Stanisław Danilecki z WAT, który jest kierownikiem projektu Osa. – To przede wszystkim platforma do zbierania i przekazywania informacji do centrów dowodzenia, ale też do zespołów i poszczególnych funkcjonariuszy lub żołnierzy.
Dzięki zainstalowanym na pokładzie kamerom: zwykłym i termowizyjnym oraz sensorom optoelektronicznym i mikrofonom, osa będzie mogła śledzić i rejestrować niebezpieczne zdarzenia.
Najlepszy na patrol
Samolot będzie błyskawicznie docierał w miejsca zagrożeń: powodzi, pożarów, wypadków. A systemy szybkiego przekazywania informacji pozwolą na skoordynowanie działań ratowniczych. – Samolot przeznaczony jest głównie do intensywnych lotów patrolowych i obserwacyjnych – mówi prof. Olejnik.
– Jest też wytrzymały na takie warunki atmosferyczne jak silny wiatr czy deszcz. Dlatego może być wsparciem dla działań wojska, Straży Granicznej czy policji – podkreśla płk dr inż. Stanisław Kachel z zespołu konstrukcyjnego osy. Jak dowiedziała się „Rz", ta ostatnia służba już rozmawiała z uczelnią, bo chciałaby mieć samolot.
– To ciekawy pomysł i duże wyzwanie konstrukcyjne – ocenia osę Grzegorz Sobczak, redaktor naczelny miesięcznika „Skrzydlata Polska". – Te samoloty mogą wykonywać wiele zadań takich, jakie wykonują śmigłowce, ale są dużo tańsze w eksploatacji.