Poniedziałkowa debata Donalda Tuska z internautami i organizacjami społecznymi w sprawie umowy ACTA miała uciszyć wzburzenie tych grup młodych wyborców, które dotąd uchodziły za życzliwe PO. Nie udało się. Przeciwnicy umowy jeszcze mocniej zaangażowali się w zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie jej ratyfikacji i szykują kolejne antyrządowe manifestacje.
– Internauci zrobili poważną wyrwę w systemie obronnym Donalda Tuska i jego partii. Premier miał już poważne wpadki, np. dotyczące służby zdrowia, ale jego piarowcom udawało się je łatać – ocenia dr Jacek Kloczkowski, politolog. – Tym razem ma z tym problem, bo w Internecie przeciw niemu występuje anonimowo bardzo dużo inteligentnych, kreatywnych osób.
Wojna internautów z rządem wykroczyła też już poza podpisanie przez Polskę ACTA. Tylko w ostatnich tygodniach na portalach społecznościowych jak grzyby po deszczu powstawały liczące od kilku do kilkunastu tysięcy osób grupy krytyków rządzącej partii. „Popieranie PO świadczy o brakach w samodzielnym rozumowaniu" – pod takim szyldem na popularnym portalu Facebook skupiło się ponad 11 tys. osób. – Nastały nastroje przeciwne rządom Tuska, pora na wzmożone działanie – zachęca administrator tej grupy. „Donald, co z »gospodarką głupcze«" – to hasło innej, skupiającej ponad 3 tys. internautów grupy. Po ponad tysiąc młodych ludzi ostro krytykuje rządy PO na profilach „Gdzie te cuda panie Tusk" czy „Tusk – Zbliża się Twój koniec". Podobnych internetowych społeczności w ostatnich dniach powstało kilkanaście. Większość deklaruje gotowość przyłączenia się do kolejnych antyrządowych protestów.
– ACTA była tylko zapalnikiem, który spowodował, że młodzi borykający się ze znacznie poważniejszymi problemami, np. bezrobociem, zdecydowali się wystąpić przeciw rządowi – ocenia socjolog dr Ireneusz Siudem. Zaznacza, że choć niezadowolenie w sprawie ACTA niebawem wygaśnie, to z protestami internautów partia rządząca musi się zacząć liczyć. – Do tej pory Internet był przez młodych używany do zabawy, wylewania frustracji, teraz odkryli go jako narzędzie organizowania się i nacisku – tłumaczy.
Politycy PO o konflikcie z internautami rozmawiają niechętnie. Winą zań obarczają „urzędników państwowych, którzy rekomendowali ACTA". – Na szczęście spadki poparcia w najmłodszej grupie wyborców są przejściowe, problem byłby, gdyby było to zjawisko trwałe, ale nasze badania na to nie wskazują – mówi „Rz" osoba z kierownictwa Klubu PO.