"Po pierwsze, system Tuska rozumie władzę jako panowanie nad ludźmi, a nie rządzenie instytucjami – tłumaczy były polityk PO Jan Rokita. – W związku z tym następuje obniżka jakości zarządzania sferą publiczną, a zarazem niespotykana wcześniej dominacja intrygi personalnej w życiu politycznym. Po drugie, w systemie Tuska władza nie stawia otwarcie czoła wyzwaniom i problemom; raczej chce wyjść z opałów sprytem, chytrością, cwaniactwem. Stąd tak częste próby przeczekania kłopotów czy wykiwania różnych grup społecznych".
– A trzecia? – pytają Jacek i Michał Karnowscy. "W systemie Tuska pierwszym celem i obowiązkiem lidera jest eliminacja potencjalnej konkurencji wewnętrznej, likwidowanie realnych lub urojonych kandydatów do przywództwa. Energia przywództwa państwowego jest w stopniu niespotykanym w innych państwach demokratycznych zużywana na niszczenie ludzi, oczywiście tych bardziej utalentowanych, bardziej samodzielnych".
Zdaniem Rokity efektem tego jest absolutna dominacja lidera i rozległy neofeudalny system politycznego wasalstwa i lizusostwa. Inną konsekwencją staje się klucz doboru osób do władz państwa, który wynika z kalkulacji politycznej, a nie kompetencji (Gowin, Kopacz, Nowak, Grupiński itp).
"Jeśli do tak skonstruowanej władzy dołożyć obojętność szefa rządu na problemy instytucjonalne państwa – budowanie i reformowanie struktur państwowych, unowocześnianie administracji i jej procedur, naprawę jakości prawa etc., a to są kwestie, których Tusk nie tylko nie rozumie, ale rozumieć nie chce – to efektem musi być inercja albo nawet entropia, rozkład struktur państwa" – puentuje Jan Rokita.
Czy Platforma przetrwałaby bez Tuska? – zastanawia się Piotr Zaremba. "Gdyby wierzyć liderom opozycji, los Tuska jest przesądzony. Jarosław Kaczyński, opatrując rozważania zastrzeżeniami typu "słyszałem" i "podobno", snuł ostatnio dywagacje o spisku, który ma położyć kres rządom lidera PO. Tworzą go podobno prezydent Bronisław Komorowski, zmarginalizowany Grzegorz Schetyna i – z zewnątrz – Janusz Palikot. Byłby to sojusz dość egzotyczny, zważywszy choćby na to, że nienawiść między Schetyną i Palikotem jest przysłowiowa."