W Sejmie rozgrywa się właśnie walka o najcenniejsze górskie tereny i milionowe zyski dla właścicieli wyciągów. Nikt nie jest dziś w stanie ustalić, kto dopisał do art. 49 kodeksu cywilnego – prace nad jego nowelizacją trwają właśnie w Sejmie – zapisu mówiącego o ustanawianiu służebności przesyłu dla linii energetycznych, wodno-kanalizacyjnych itp., również transportu linowego.
Nowelizacja „prawa przesyłu" nie była konsultowana z właścicielami gruntów, izbami rolniczymi. A stwarza ogromne pole do nadużyć, bo umożliwia budowanie wyciągów i tras narciarskich, które przechodziłyby przez prywatne grunty, nie w drodze negocjacji czy zawiązywania spółek z ich właścicielami (jak to zrobili lata temu Austriacy), lecz na podobnej zasadzie, na jakiej budowano drogi na Euro 2012.
Co więcej, jeśli przedsiębiorca nie dogada się co do opłaty za służebność, zapłaci odszkodowanie – tyle, ile łąka czy pole uprawne straciło na wartości. Według prawników to możliwość przejmowania cudzych gruntów za bezcen, na których powstaną następnie przynoszące krocie obiekty rekreacyjne.
Autor nieznany
Oficjalnie autorem rządowego projektu zmian w kodeksie cywilnym jest komisja kodyfikacyjna przy ministrze sprawiedliwości – szerokie gremium prawników, głównie sędziów. Komisja zmian nie wymyśla sama – pracuje według wytycznych rządu. Próżno jednak szukać, kto zaproponował lub dopisał do listy służebności przesyłu transport linowy.
Projekt zmiany przepisów został przygotowany w 2009 r., jeszcze podczas prac poprzedniej Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego w ramach zespołu kierowanego przez SSN Gerarda Bieńka. – Nie umiem jednak powiedzieć, kto konkretnie zaproponował dodanie „transportu linowego" – mówi prof. dr hab. Jerzy Pisuliński, zastępca przewodniczącego KKPC. – Nie ma to jednak znaczenia, skoro projekt został następnie zaakceptowany przez komisję – ocenia.
Pisuliński, choć uważa, że wyciągi mają charakter linowy, to mediów nie przesyłają. Dlatego krytykuje możliwość ustanowienia „przymusowej" służebności przesyłu, służącej korzystaniu z tych urządzeń. – Co do zasady powinna być wyłączona, urządzenia te nie służą bowiem realizacji celu publicznego.
Projekt w grudniu ubiegłego roku wyszedł z resortu i trafił do laski marszałkowskiej, pierwsze głosowanie nad nowelizacją odbyło się w połowie stycznia. Za jej odrzuceniem głosowali posłowie PiS i Solidarnej Polski. Za dalszymi pracami – PO, PSL i Ruch Palikota. SLD wstrzymał się od głosu.