Narciarskie lobby ciśnie skutecznie

Rząd drugi raz próbuje wprowadzić zapisy, które umożliwią wywłaszczanie właścicieli gruntów

Aktualizacja: 18.05.2012 04:06 Publikacja: 18.05.2012 04:05

Wyciąg w Zieleńcu powstał z naruszeniem przepisów

Wyciąg w Zieleńcu powstał z naruszeniem przepisów

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

W Sejmie rozgrywa się właśnie walka o najcenniejsze górskie tereny i milionowe zyski dla właścicieli wyciągów. Nikt nie jest dziś w stanie ustalić, kto dopisał do art. 49 kodeksu cywilnego – prace nad jego nowelizacją trwają właśnie w Sejmie – zapisu mówiącego o ustanawianiu służebności przesyłu dla linii energetycznych, wodno-kanalizacyjnych itp., również transportu linowego.

Nowelizacja „prawa przesyłu" nie była konsultowana z właścicielami gruntów, izbami rolniczymi. A stwarza ogromne pole do nadużyć, bo umożliwia budowanie wyciągów i tras narciarskich, które przechodziłyby przez prywatne grunty, nie w drodze negocjacji czy zawiązywania spółek z ich właścicielami (jak to zrobili lata temu Austriacy), lecz na podobnej zasadzie, na jakiej budowano drogi na Euro 2012.

Co więcej, jeśli przedsiębiorca nie dogada się co do opłaty za służebność, zapłaci odszkodowanie – tyle, ile łąka czy pole uprawne straciło na wartości. Według prawników to możliwość przejmowania cudzych gruntów za bezcen, na których powstaną następnie przynoszące krocie obiekty rekreacyjne.

Autor nieznany

Oficjalnie autorem rządowego projektu zmian w kodeksie cywilnym jest komisja kodyfikacyjna przy ministrze sprawiedliwości – szerokie gremium prawników, głównie sędziów. Komisja zmian nie wymyśla sama – pracuje według wytycznych rządu. Próżno jednak szukać, kto zaproponował lub dopisał do listy służebności przesyłu transport linowy.

Projekt zmiany przepisów został przygotowany w 2009 r., jeszcze podczas prac poprzedniej Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego w ramach zespołu kierowanego przez SSN Gerarda Bieńka. – Nie umiem jednak powiedzieć, kto konkretnie zaproponował dodanie „transportu linowego" – mówi prof. dr hab. Jerzy Pisuliński, zastępca przewodniczącego KKPC. – Nie ma to jednak znaczenia, skoro projekt został następnie zaakceptowany przez komisję – ocenia.

Pisuliński, choć uważa, że wyciągi mają charakter linowy, to mediów nie przesyłają. Dlatego krytykuje możliwość ustanowienia „przymusowej" służebności przesyłu, służącej korzystaniu z tych urządzeń. – Co do zasady powinna być wyłączona, urządzenia te nie służą bowiem realizacji celu publicznego.

Projekt w grudniu ubiegłego roku wyszedł z resortu i trafił do laski marszałkowskiej, pierwsze głosowanie nad nowelizacją odbyło się w połowie stycznia. Za jej odrzuceniem głosowali posłowie PiS i Solidarnej Polski. Za dalszymi pracami – PO, PSL i Ruch Palikota. SLD wstrzymał się od głosu.

– O te zapisy już w ubiegłej kadencji była awantura  – wspomina posłanka Barbara Bartuś (PiS) pracująca w podkomisji. – Chodziło o kwestię wstecznego terminu zasiedzenia.

Właściciel bez ziemi

Temat powrócił w tej kadencji. Platforma jest zdeterminowana, by zmiany uchwalić jeszcze przed Euro. W myśl nowelizacji nartostrada, jako budowla służąca wyłącznie do korzystania z wyciągu, wzniesiona przez przedsiębiorcę na nieruchomości obciążonej służebnością przesyłu, stanowi jego własność. A art. 285 mówi wprost: właściciel gruntu obciążonego służebnością jest ograniczony w korzystaniu ze swej ziemi, a nawet w ogóle nie może skorzystać ze swego prawa własności.

Eksperci zajmujący się kwestiami służebności przesyłu nie mają wątpliwości – ten zapis jest błędny, nielogiczny i potencjalnie niebezpieczny. Mec. Maciej Kowalski z Kancelarii Radców Prawnych Kowalski Popławski i Wspólnicy: – Służebność ustanawia się nie sezonowo, lecz na czas nieokreślony. Nie widzę żadnego celu publicznego w funkcjonowaniu np. wyciągu orczykowego latem. Ale również wywożenie narciarzy na stok zimą to cel czysto komercyjny, a nie zadanie publiczne.

Takich opinii jest więcej. – Prof. dr hab. Edward Gniewek, a każdy interesujący się prawem własności wie, że jest to jeden z najwybitniejszych znawców tego tematu, stwierdził wprost, że nie tędy droga legislacyjna – wypomina Barbara Bartuś, powołując się również na negatywne opinie Biura Analiz Sejmowych. Zdaniem BAS ingerencja w prawo własności jest nadmierna. „Należy zwrócić uwagę, że interesy właściciela nieruchomości są marginalizowane" – czytamy w ekspertyzie.

Zupełnie inaczej działa tzw. prawo śniegu we Francji. Nakłada ono na właścicieli gruntów, przez które wytycza się trasy narciarskie, obowiązek ich udostępnienia za opłatą.

– Podobne rozwiązania zapisano w prawie lokalnym w innych krajach alpejskich – mówi poseł PO Piotr van der Coghen, szef parlamentarnego zespołu ds. narciarstwa i turystyki. – Według przepisów wszystko, co leży pod śniegiem, stanowi wartość społeczną. Właściciel gruntu musi być o tym powiadomiony i trzeba mu zapłacić za używanie jego pola według określonej taksy.

Posłanka Bartuś zauważyła też dziwną zmianę w zachowaniu szefa podkomisji. – Na początku był sceptyczny co do zapisów, teraz chce czym prędzej przepchnąć tę sprawę – mówi „Rz". – Gdy zapytałam, skąd ten pośpiech, odpowiedział wymijająco, że jest człowiekiem zorganizowanym i chciałby jak najszybciej zamknąć temat.

Jak Miro z Rychem

PO forsuje tę nowelizację po raz kolejny. Miała wejść w życie w 2011 r. (druk nosił numer 3595), ale wskutek protestów m.in. Federacji Obrony Podhala wycofano go pod koniec poprzedniej kadencji.

Jednak w parlamencie działa lobby, które od lat stara się przepchnąć zmiany. Przyznaje to nawet w rozmowie z „Rz" Jerzy Kozdroń, poseł PO i szef podkomisji. – Skąd się wziął dopisek „transport linowy"? Pani wie, działa silne lobby górali, którym na tym zależy – mówi.

Na posiedzeniach podkomisji pojawiają się m.in. krakowscy adwokaci: Janusz Długopolski i Małgorzata Kulig-Juźwiak. To prawnicy od lat związani z Polskimi Kolejami Linowymi. Wiosną 2008 r. przygotowali „Prawo szlaku. Projekt zmian ustawodawczych w zakresie umożliwienia dostępu do terenów dla uprawiania sportu, turystyki i rekreacji". Trzy lata wcześniej mec. Długopolski napisał „Propozycje do projektu ustawy Prawo górskie". W obu dokumentach pojawia się służebność jako optymalne rozwiązanie problemu budowy nartostrad i wyciągów bez zgody właścicieli gruntów.

Dziś nie da się ustalić, kto zgłosił korzystny dla branży narciarskiej  przepis

Koncepcja prawa górskiego, odwołująca się do pomysłów mec. Długopolskiego, została oceniona negatywnie przez rząd w 2006 r. Uznano ją za zbytnią ingerencję w prawo własności. Za to w 2008 r. do pomysłu przymusowej służebności, uwzględniającej interesy branży narciarskiej, wrócił minister sportu Mirosław Drzewiecki, inicjując prace nad prawem szlaku. A wiceminister sportu Katarzyna Sobierajska w grudniu 2008 r. na otwarciu sezonu w Witowie zapewniała samorządowców i przedsiębiorców z branży, że dołoży wszelkich starań, by usunąć bariery blokujące rozwój narciarstwa. Służebność zachwalała tam Kulig-Juźwiak. Według niej służebność to panaceum na antynarciarski terror właścicieli gruntów.

W 2010 r. ministerialny projekt, w którym znalazły się takie właśnie rozwiązania, trafił do konsultacji społecznych. Wywołując ogromny sprzeciw właścicieli gruntów oraz zastrzeżenia prawników, nie dotarł ostatecznie do Sejmu.

Projekt prawa szlaku Drzewieckiego w 2008 r. zbiegł się z inwestycją jego znajomego Ryszarda Sobiesiaka w Zieleńcu, bohatera afery hazardowej. Jak ujawniła w 2010 roku „Rz", Sobiesiak, budując bez pozwoleń wyciąg kanapowy, natknął się na problemy, które forsowane przepisy rozwiązałyby błyskawicznie. Sobiesiak górną stację kolei linowej zaplanował na terenie należącym do Lasów Państwowych. Aby ją zbudować, musiał uzyskać zgodę na wylesienie gruntów, co nie było takie oczywiste, bo chodziło o pół hektara 150-letniego lasu w obszarze chronionego krajobrazu. Gdyby wówczas przeforsowano zapisy dotyczące tzw. prawa szlaku, biznesmen nie musiałby stawać na głowie, bo realizując „cel publiczny", miałby to zagwarantowane z mocy prawa.

Kto by zyskał

Ewentualne wprowadzenie służebności może przynieść korzyści Szczyrkowskiemu Ośrodkowi Narciarskiemu, którym kieruje Stanisław Richter. To były dyrektor SON, na początku lat 90. skupował grunty w kluczowych z narciarskiego punktu widzenia miejscach. Potem blokował możliwość uruchamiania na nich nartostrad i paraliżował działalność ówczesnego właściciela ośrodka GAT. Półtora roku temu GAT sprzedał Szczyrk spółce Richtera. Przymus służebności pozwoliłby mu poszerzyć nartostrady oraz zbudować infrastrukturę.

W pierwszej kolejności jednak na nowelizacji skorzystałyby prywatyzowane właśnie Polskie Koleje Linowe. Obecnie to 100 hektarów tras i siedem kolejek, m.in. na Kasprowy, Gubałówkę, górę Żar i Palenicę. – Możliwość rozbudowy infrastruktury narciarskiej to ważny czynnik podnoszący cenę, stąd pośpiech – uważa Bartuś.

W przekształcanie w spółkę samorządową PKL zaangażował się poseł PO z Zakopanego Andrzej Gut-Mostowy, jeden z najbogatszych parlamentarzystów. Ma hotel na zakopiańskich Krupówkach oraz prowadzony z bratem ośrodek narciarski Witów Ski, tuż za Kościeliskiem. Jest promotorem utworzenia konsorcjum gmin tatrzańskich bądź przejęcia PKL przez marszałka Małopolski. Samorząd miałby przejąć PKL i wspólnie z lokalnym biznesem rozwijać przemysł narciarski na Podhalu.

Na pytanie „Rz", czy chce zaangażować się w PKL, odpowiada: – Z zasady nie wchodziłem i nie zamierzam wchodzić w jakiekolwiek przedsięwzięcia, w które zaangażowany byłby samorząd lub Skarb Państwa.

Gut-Mostowy wie doskonale, jak rozwój stacji może ograniczyć cudze prawo własności. Lokalnej gazecie opowiadał w 2009 roku, że stację narciarską uruchomili z bratem na wąskim pasku gruntu, należącym do nich i tylko dlatego, że w Witowie te paski przebiegają wzdłuż, a nie w poprzek stoków.

Ale nie podoba mu się pomysł wprowadzania zmian przez nowelizację kodeksu cywilnego, który wyszedł z Ministerstwa Sprawiedliwości.

–  Mam zapewnienie Krzysztofa Kwiatkowskiego, byłego ministra tego resortu, a dziś szefa komisji nadzwyczajnej, że dopisek o transporcie linowym zniknie z noweli – mówi „Rz" Gut-Mostowy. – Narciarstwo to czysta komercja, a nie publiczne zadania. Problem powinien być postawiony wprost i dyskutowany z właścicielami gruntów, samorządowcami, a nie wprowadzany po cichu, kuchennymi drzwiami.

Służebność przesyłu tylko w interesie publicznym

Zasady umieszczania instalacji przesyłowych na prywatnym gruncie regulują przepisy o służebności przesyłu (z 2008 r.). Służebność prze- syłu może być ustanowiona na rzecz tzw. przed- siębiorstwa przesyłowego i dotyczy urządzeń służących do doprowadzania wody, pary, gazu, prądu elektrycznego i podobnych urządzeń. Nowela rozszerzyć ma stosowanie tej konstrukcji prawnej na urządzenia telekomunikacyjne, tory i urządzenia tramwajowe, trolejbusowe i kolejowe, w tym kolejki linowe. W uzasadnieniu wskazano, że „urządzenia te służą celom publicznym". Można by jednak o tym mówić, gdyby kolejka prowadziła do jakiegoś szczególnego obiektu, a nie, gdy jest wykorzystywana w celach komercyjnych. Istotą służebności przesyłu jest zaspokaja- nie celów publicznych. Nie może też być zbyt uciążliwa dla właściciela nieruchomości.     —dom

W Sejmie rozgrywa się właśnie walka o najcenniejsze górskie tereny i milionowe zyski dla właścicieli wyciągów. Nikt nie jest dziś w stanie ustalić, kto dopisał do art. 49 kodeksu cywilnego – prace nad jego nowelizacją trwają właśnie w Sejmie – zapisu mówiącego o ustanawianiu służebności przesyłu dla linii energetycznych, wodno-kanalizacyjnych itp., również transportu linowego.

Nowelizacja „prawa przesyłu" nie była konsultowana z właścicielami gruntów, izbami rolniczymi. A stwarza ogromne pole do nadużyć, bo umożliwia budowanie wyciągów i tras narciarskich, które przechodziłyby przez prywatne grunty, nie w drodze negocjacji czy zawiązywania spółek z ich właścicielami (jak to zrobili lata temu Austriacy), lecz na podobnej zasadzie, na jakiej budowano drogi na Euro 2012.

Co więcej, jeśli przedsiębiorca nie dogada się co do opłaty za służebność, zapłaci odszkodowanie – tyle, ile łąka czy pole uprawne straciło na wartości. Według prawników to możliwość przejmowania cudzych gruntów za bezcen, na których powstaną następnie przynoszące krocie obiekty rekreacyjne.

Pozostało 90% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej