Opozycja nie zostawia suchej nitki na projekcie nowelizacji ustawy o prokuraturze. Fakt, że zakłada ona odwołanie wszystkich zastępców obecnego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, odbierają jako zamach na niezależność tego organu. Pretekstem do czystki w kierownictwie instytucji ma być powołanie nowego organu samorządu prokuratorów, czyli Zgromadzenia Ogólnego Prokuratorów Prokuratury Generalnej. Ciało to miałoby zatwierdzać nominacje na wszystkie stanowiska w Prokuraturze Generalnej.
- Tak właśnie wygląda odpolitycznienie prokuratury w wykonaniu Platformy Obywatelskiej. O obsadzie kierownictwa Prokuratury Generalnej ma teraz decydować prezydent związany z PO. Ma to tyle wspólnego z odpolitycznieniem, ile miała demokracja ludowa z demokracją za czasów komuny - mówi Zbigniew Girzyński z PiS.
Projekt krytykuje też były minister sprawiedliwości za rządów PiS, a obecnie lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Uważa on, że powinno się powrócić do modelu, w którym minister sprawiedliwości będzie równocześnie prokuratorem generalnym. - Pomysł, by po dwóch latach wymienić wszystkich zastępców prokuratora generalnego, świadczy o tym, że PO przyznaje się, że poprzednia nowelizacja była bublem karnym. Jednak pomysły Jarosława Gowina idą w złym kierunku. Doprowadzą do tego, że politycy będą umywali ręce, mówiąc o niezależności politycznej, podczas gdy kierownictwo prokuratury obejmą ludzie powolni układowi rządzącemu - mówi Ziobro.
W tym samych duchu propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości krytykuje lewica. - Jest to kompletne odwrócenie tendencji, którą preferowała Platforma. Cały system powoływania zastępców miał na celu uczestnictwo wielu organów państwa przy nominacjach. Prokuraturę poddaje się pod kontrolę rządu i parlamentu - mówił w TVN24 Ryszard Kalisz.
W kłopotliwej sytuacji znalazł się były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski (PO). Nie chce on komentować pomysłu swojego następcy, ale wcześniej wielokrotnie popierał niezależność prokuratury.