Koszmarna pomyłka killerów?

Ginie spokojny, nie mający wrogów mężczyzna. Oprawcy odcinają mu głowę i genitalia

Aktualizacja: 11.08.2012 09:51 Publikacja: 10.08.2012 21:15

Pedofil Stanisław S. po zatrzymaniu w 2008 roku. Być może ktoś z bliskich jego ofiar zaplanował zems

Pedofil Stanisław S. po zatrzymaniu w 2008 roku. Być może ktoś z bliskich jego ofiar zaplanował zemstę na nim. Przez pomyłkę zabity został jednak noszący identyczne nazwisko Józef S.

Foto: Fotorzepa, Artur Gierwatowski Art Artur Gierwatowski

Do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego w czerwcu 2006 r. zginął Józef S., spokojny 51-latek pracujący jako spawacz. Jego zwłoki znaleziono w centrum niewielkiej mazowieckiej miejscowości Cząstków Polski. Były w okrutny sposób okaleczone. Ktoś z chirurgiczną precyzją obciął jego głowę i genitalia, a następnie zabrał je z sobą.

Ofiara nie była związana ze światem przestępczym - szybko wykluczono więc motyw porachunków. Za najbardziej prawdopodobne śledczy uznali, że Józef S. stał się przypadkową ofiarą. Zabójca być może polował na pedofila, który pojawił się wtedy w okolicy ima to samo nazwisko.

Dlaczego do dzisiaj nie udało się wyjaśnić tej sprawy? - Mieliśmy do czynienia ze zmową milczenia. Choć do zabójstwa doszło niemal w centrum wsi, nikt nic nie widział - tłumaczy Emila Krystek, szefowa prokuratury rejonowej w Nowym Dworze Mazowieckim.

- Ta sprawa wymyka się wszelkim schematom. Nie wszystkie wątki można ułożyć w całość mówi Bogdan Skopczyński, emerytowany oficer policji.

Wszystko wskazywało - na zemstę na tle seksualnym. Ale to raczej mylny trop

-  Ciało mężczyzny znalazł przypadkowy motorowerzysta 28 czerwca 2006 r. o godz. 4. Zwłoki leżały przy wejściu do sklepu, przy głównej ulicy Cząstkowa Polskiego. Na podstawie mandatu wystawionego kilka godzin wcześniej ustalono tożsamość ofiary.

Części ciała ofiary były obcięte w fachowy sposób. Sprawca wiedział, w którym miejscu przeciąć kręgosłup, aby od razu odpadła głowa. Mężczyzna został rozebrany, a po obcięciu genitaliów ponownie ubrany.

Być może do zbrodni doszło w innym miejscu. Bo tam, gdzie porzucono zwłoki, nie było dużej ilości krwi. Biegły określił, że zgon Józefa S. nastąpił pomiędzy 0.20 a2.40.

Po raz ostatni mężczyzna był widziany ok. godz. 22.30, gdy szedł drogą w stronę wsi Łomna. Wcześniej kręcił się pod sklepem w Cząstkowie. Mandat, który miał w kieszeni - za picie alkoholu w miejscu publicznym - wystawiony został przez policjanta o godz.22.15.

Zeznania okolicznych mieszkańców były skąpe. Ktoś przypomniał sobie, że tej nocy usłyszał jedynie urwane: „Zostawcie mnie, panowie!".

Sprawców mogło być dwóch. W pobliżu miejsca zbrodni znaleziono ślady opon samochodu. Krople krwi poprowadziły funkcjonariuszy w kierunku Wisły. Tam się urwały.

Sprawą zajęli się policjanci z wydziału terroru kryminalnego i zabójstw stołecznej policji. Od początku mieli problemy z ustaleniem motywu zbrodni. - Józef S. nie miał wrogów ani kontaktów ze światem przestępczym. To był spokojny człowiek. Nie miał też długów. I nie okradziono go, bo na ręku pozostał zegarek przyznał nam były prokurator.

- Śledczy sprawdzali na wszelki wypadek wątki nieprawdopodobne: mord rytualny lub dokonany przez afrykańską sektę. - Wszystko wskazywało na zemstę na tle seksualnym, ale to nie pasowało do profilu ofiary przyznają śledczy.

- Sprawa zabójstwa została umorzona, bo winnych mordu nie udało się ustalić.

W połowie października 2008 r. do wszystkich komend oraz mediów trafił komunikat informujący o poszukiwaniu 60-letniego Stanisława S., pedofila - zabójcy. Wystawiono za nim list gończy. Mężczyzna uciekł z oddziału zamkniętego zakładu psychiatrycznego w Radomiu. Po kilku dniach poszukiwań wpadł w ręce policjantów, bo ktoś go rozpoznał na zdjęciu w gazecie.

Informację o poszukiwaniu pedofila przeczytał warszawski policjant, który zajmował się sprawą zabójstwa Józefa S. Połączył postać pedofila - zabójcy z okrutną zbrodnią w Cząstkowie Polskim. - Obydwaj mężczyźni nosili takie samo nazwisko. Byli do siebie podobni. Mieli mniej więcej tyle samo lat mówi jeden ze śledczych.

-  Okazało się, że 14 czerwca 2006 r. Stanisław S. opuścił więzienie, gdzie odbywał karę za gwałt. Do morderstwa Józefa S. doszło zaś dwa tygodnie później.

Policja ustaliła, że w czasie zabójstwa w Cząstkowie Stanisław S. przebywał zaledwie kilka kilometrów od tego miejsca, był w okolicach Dziekanowa. Czy zatem doszło do fatalnej pomyłki? - To nie jest wykluczone. Być może zabójca z Cząstkowa poszukiwał Stanisława S., wykorzystując system PESEL. Być może tylko obejrzał książkę telefoniczną i w ten sposób poznał miejsce zamieszkania ofiary, która miała takie samo nazwisko jak pedofil przypuszcza osoba znająca kulisy śledztwa.

- Jak mówi nam jeden ze śledczych, S. „to pedofil recydywista, który w okrutny sposób skrzywdził wiele dzieci". Ofiary lub ich bliscy mogliby szukać zemsty na nim. Policjanci dokładnie postanowili zatem prześwietlić jego przeszłość.

Ta okazała się mroczna - 3 sierpnia 1979 r. warszawska milicja dostała zgłoszenie o zaginięciu sześcioletniej Izy. Dziewczynka dzień wcześniej bawiła się pod blokiem, gdzie mieszkała z matką i ciotką. Wieczorem nie wróciła do domu.

Sprawa wyjaśniła się następnego dnia. Zwłoki znaleźli grzybiarze w lesie. Dziecko miało porwane ubranie i zabrudzoną bieliznę. Lekarz stwierdził, że zostało zgwałcone i uduszone. Już kilka godzin później milicjanci ujęli 31-letniego wtedy Stanisława S. W pobliżu ciała dziewczynki znaleziono bowiem receptę z jego nazwiskiem.

Już w czasie śledztwa okazało się, że Iza nie była jego jedyną ofiarą. W 1976 r. zaczepił obok kościoła na jednym z warszawskich osiedli dziewczynkę, która wracała z lekcji religii. Powiedział, że jest milicjantem i kazał, aby się rozebrała, po czym ją zgwałcił. Dwie inne dziewczynki wykorzystał w1977 r.

W 1982 r. sąd w Warszawie skazał go na 15 lat więzienia. Trzy miesiące później Sąd Najwyższy podwyższył karę do25 lat.

Profesor Zbigniew Lew-Starowicz, który badał S., stwierdził u niego zaburzenia seksualne, z których dominująca była pedofilia.

Stanisław S. powinien przebywać w więzieniu w Rawiczu do 5 października 2004 r. Jednak sąd warunkowo zwolnił go już 8 kwietnia 1993 r. Wydział Penitencjarny Sądu Wojewódzkiego we Włocławku uznał bowiem, że pedofil i morderca w zakładzie karnym zachowywał się poprawnie .

„S. był tylko sześć razy karany dyscyplinarnie oraz 63 razy nagradzany" - czytamy w aktach sprawy.

9 maja 1996 r. Stanisław S. pojechał pociągiem do Zagnańska koło Kielc (w towarzystwie znajomego 14-latka). Miał ze sobą aparat fotograficzny i pistolet startowy. Zaczepił idącą do szkoły dziewięciolatkę. Dziewczynka się opierała, więc uderzył ją, a następnie przystawił pistolet do czoła. Groził, że ją zastrzeli, jeżeli się nie rozbierze. Zmusił dziewczynkę do wykonania czynności seksualnej, jednocześnie robiąc zdjęcia. Potem próbował ją zgwałcić.

13 czerwca S. ponownie przyjechał do Zagnańska i poszedł pod szkołę. Zauważyły go koleżanki poszkodowanej dziewczynki i zaalarmowały szkolną sprzątaczkę. Pedofila zatrzymał komendant miejscowego komisariatu.

S. miał przy sobie pistolet, a w jego mieszkaniu mundurowi znaleźli kliszę z obrazami gwałtu, którego był sprawcą.

12 grudnia 1997 r. Sąd Rejonowy w Kielcach skazał go na dziesięć lat.

Po wyjściu z więzienia, w 2006 r. w Bliżynie koło Skarżyska - Kamiennej S. uprowadził spod szkoły 11-letnią dziewczynkę, zaciągnął do lasu i próbował zgwałcić. Spłoszył go przypadkowy świadek.

S. wpadł w ręce policji, ale w lipcu 2007 r. prokuratura umorzyła postępowanie wobec niego z powodu jego niepoczytalności. Pedofil został decyzją sądu umieszczony w zamkniętym zakładzie leczniczym.

Choć sprawa zabójstwa z Cząstkowa Polskiego jest formalnie umorzona, policjanci nadal nad nią pracują. Prześwietlili bliskich ofiar Stanisława S., ale nikomu nie udowodnili zlecenia zabójstwa. Obecnie badają też przeszłość bliskich Józefa S., którzy mieli kontakty ze światem przestępczym.

Nadal jednak za najbardziej prawdopodobną wersję śledczy uznają morderstwo przez pomyłkę.

Do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego w czerwcu 2006 r. zginął Józef S., spokojny 51-latek pracujący jako spawacz. Jego zwłoki znaleziono w centrum niewielkiej mazowieckiej miejscowości Cząstków Polski. Były w okrutny sposób okaleczone. Ktoś z chirurgiczną precyzją obciął jego głowę i genitalia, a następnie zabrał je z sobą.

Ofiara nie była związana ze światem przestępczym - szybko wykluczono więc motyw porachunków. Za najbardziej prawdopodobne śledczy uznali, że Józef S. stał się przypadkową ofiarą. Zabójca być może polował na pedofila, który pojawił się wtedy w okolicy ima to samo nazwisko.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo