Choć uzależnienie od komputera i Internetu nie jest jeszcze uznane za chorobę, to do młodzieżowych poradni i terapeutów rodzice przyprowadzają coraz więcej dzieci, które potrzebują wsparcia - wynika z rozmów „Rz" z terapeutami. Specjaliści mówią, że mamy już w Polsce do czynienia z nałogiem, który stanie się lada moment problemem społecznym.
- Rok temu wśród wszystkich rodziców, którzy przychodzili do nas z dziećmi, około 5 proc. miało problem z ich uzależnieniem od komputera. Teraz jest to 15-20 proc. - mówi „Rz" Jolanta Koczurowska, szefowa stowarzyszenia Monar, które specjalizuje się w leczeniu uzależnień.
Zastrzega, że przybywa dorosłych mających świadomość, że wielogodzinne przesiadywanie dziecka przed monitorem może prowadzić do uzależnienia. Inni jednak, a też jest ich coraz więcej, przychodzą, gdy z dzieckiem naprawdę dzieje się już niedobrze.
Niedawno ośrodek Monaru dla dzieci i młodzieży w Gdańsku stawiał na nogi 16-latka, który popadł w sieciowo komputerowy nałóg. Gdy matka go przywiozła, był zamknięty w sobie, wycieńczony fizycznie. Nie mógł się już uczyć.
Wielu rodziców myśli, że jak dziecko siedzi przed komputerem, to się uczy, albo że jest to zabawa, która nie szkodzi mówi szefowa Monaru.