Łaskawi dla Marcina P.

Kim są urzędnicy wymiaru sprawiedliwości, którzy pobłażliwie patrzyli na działania prezesa Amber Gold?

Aktualizacja: 25.08.2012 16:11 Publikacja: 25.08.2012 09:03

Lawinowo przybywa klientów Amber Gold, którzy czują się oszukani przez spółkę i jej prezesa Marcina P. i żądają zwrotu powierzonych środków. Już 2 tys. osób złożyło doniesienia w prokuraturze i chce zwrotu aż 126  mln zł.

O Marcinie P., który obiecywał klientom wielkie zyski, a teraz opowiada o złocie, platynie i majątku, z którego ma spłacić pokrzywdzonych, wiadomo już dużo. Mniej o urzędnikach wymiaru sprawiedliwości, przez których zaniedbania P., wielokrotnie w przeszłości karany, ale pozostający na wolności, mógł rozwinąć skrzydła.

Bohaterów jest kilku. Czekają ich dyscyplinarki.

Pierwsza to prokurator Barbara Kijanko z Gdańska, która uznała, że nie ma podstaw ścigać Marcina P., i umorzyła śledztwo. – To nie jest żadna czarna owca w prokuraturze – mówi o niej jeden z gdańskich śledczych. Nieoficjalnie, bo po wybuchu afery środowisko nabrało wody w usta.

Kim jest Kijanko? Do prokuratury przyszła blisko 20 lat temu w 1992 r. i całe zawodowe życie spędziła w prokuraturach rejonowych. Najpierw w Gdańsku, gdzie przez trzy lata była aplikantem, później na około cztery trafiła do Pruszcza Gdańskiego, a w 1998 r. wróciła do prokuratur gdańskich. Od 2005 r. pracuje w rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.

– Pani prokurator prowadziła i nadzorowała sprawy kryminalne oraz gospodarcze, w tym postępowania o znacznym stopniu skomplikowania w zakresie wielowątkowości oraz wieloosobowe – mówi „Rz" Wojciech Szelągowski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Były wśród nich śledztwa dotyczące m.in. oszustw internetowych. Oskarżyła dwóch mężczyzn, którzy przejęli konta użytkowników Allegro robiących zakupy w sieci i naciągali ich na duże sumy. Postawiła im po ok. 20 zarzutów, obu sąd skazał. Tak jak i dwóch innych oszustów, którzy też w sieci naciągnęli ponad 100 osób.

Prowadziła głośną w lokalnych mediach sprawę staranowana policjantów radiowozem przez złodziei, którzy ukradli im wóz. Gdy funkcjonariusze ruszyli w pościg, złodzieje najechali na nich, poważnie raniąc.

– Nie miała postępowań dyscyplinarnych, nie wpływały na nią skargi – dodaje prokurator Szelągowski.

Kiedy w grudniu 2009 r. Komisja Nadzoru Finansowego złożyła doniesienie przeciwko Amber Gold o tym, że spółka bez zezwolenia gromadzi pieniądze klientów i jest parabankiem poza kontrolą, sprawę dostaje Kijanko. Po trzech tygodniach odmawia wszczęcia śledztwa, a gdy sąd nakazuje jej prowadzić postępowanie – umarza je w trzy miesiące ze względu na „brak znamion przestępstwa".

Za każdym razem KNF składa zażalenia na jej decyzje, sąd je uwzględnia i na decyzjach pani prokurator nie zostawia suchej nitki. Sąd twierdzi, że umorzenie jest przedwczesne, i wytyka, czego nie zrobiła, a co musi zrobić, by ocenić, czy spółka nie łamie prawa.

Prokurator Kijanko umarzając śledztwo, w decyzji określa stwierdzenia KNF jako „ogólnikowe i niepoparte żadnymi dowodami". – Od zbierania dowodów jest w końcu prokurator – komentuje, uśmiechając się pod nosem jeden ze śledczych.

Komentarz Rafała Ziemkiewicza

Inni w nieoficjalnych rozmowach dodają: – Doniesienia KNF, którą trudno posądzić o brak znajomości materii, nie są częste. Każdemu przytomnemu prokuratorowi powinna zapalić się lampka alarmowa, że rzecz jest poważna.

Dlaczego doświadczona śledcza nie dość wnikliwie zbadała sprawę? – W 2009 r., gdy wpłynęło doniesienie KNF, Amber Gold była niedużą firmą, mającą kilkuset klientów. Dziś patrzy się na nią przez pryzmat złota, platyny – mówi jeden ze śledczych.

Marcin P. ma dziś sześć zarzutów. Postawiła mu je Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, a dowody zebrała ABW.

Dlaczego nie poprzednia śledcza? Postępowanie służbowe wobec niej wyjaśni, czy dopuściła się zaniedbań.

Prokurator Kijanko nie została zawieszona, pracuje. Jakie śledztwa prowadzi? Nie wiadomo.

Plam na honorze wymiaru sprawiedliwości jest więcej. Zaniedbań i rażącej przewlekłości mieli dopuścić się też sędzia z Malborka Agnieszka Czerwińska i kuratorzy: Waldemar Laprus z sądu w Malborku i Marek Lipski z sądu w Gdańsku. Chodzi o dozór nad P.

Gdy około dziesięciu lat temu sąd skazał P. za sprawę firmy Multikasa (klienci płacili rachunki za prąd, ale pieniądze trafiały do P. i jego wspólniczek), orzeczono mu karę w zawieszeniu i nakazał mu naprawić szkodę: zwrócić ludziom pieniądze. Marcin P. oddał ułamek tego, co powinien, ale wyroku mu nie odwieszono.

Sędzia Czerwińska jest dziś przewodniczącą Wydziału Wykonywania Orzeczeń w sądzie w Malborku. Nie chcą łączyć z nią telefonów. – Pani prezes nie będzie udzielać żadnych informacji – słyszymy przez sekretarkę, choć chcemy spytać tylko o staż i opinię. – Sędzia i kuratorzy mają długi staż pracy i doświadczenie – twierdzi Rafał Terlecki, wiceprezes SO w Gdańsku.

Kurator Laprus – jak wynika z wniosku o wszczęcie wobec niego postępowania – m.in. nie zrobił wywiadu o P., nie zażądał dowodów wpłaty pieniędzy wobec klientów Multikasy ani wniosku o odwieszenie P. kary, mimo że ten nie naprawił szkody.

– Wypowiem się, ale dopiero po zakończeniu postępowania.?Teraz byłoby to przedwczesne – mówi „Rz" pytany o uchybienia Waldemar Laprus.

Ma dobrą opinię w środowisku, pomaga ofiarom przemocy w rodzinie, działa w interdyscyplinarnym zespole.

Ok. 1,7 tys. klientów, którzy czują się oszukani, złożyło doniesienia do  prokuratury

– To dobry, zaangażowany kurator i nie pojawił się znikąd. Nikt nie zgłaszał zastrzeżeń pod jego adresem – mówi „Rz" Jacek Wojtuszkiewcz, dyrektor MOPS w Malborku.

Zaniedbania Marka Lipskiego są poważniejsze: miał podać do sądu fałszywą informację, że P. spłacił naciągniętych klientów Multikasy. Tą kwestią zajmie się także prokuratura. Lipski jest na urlopie.

Jakie są skutki zaniedbań? – Gdyby sąd wiedział, że jest to informacja fałszywa, miałby podstawę do odwieszenia mu poprzednich wyroków – mówił w wywiadarzch minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.

Lada chwila kolejny sędzia z sądu rejestrowego w Gdańsku będzie miał postępowanie służbowe, bo nie wymagał sprawozdań od spółki – ustaliła „Rz".

Dlaczego wymiar sprawiedliwości obchodził się z Marcinem P. tak łaskawie? Może to zasługa sprawnego adwokata, którym jest Łukasz Daszuta, prawnik Amber Gold. Dobrze zna gdańskie środowisko, ma aplikację prokuratorską, choć nigdy nie pracował w prokuraturze.

Lawinowo przybywa klientów Amber Gold, którzy czują się oszukani przez spółkę i jej prezesa Marcina P. i żądają zwrotu powierzonych środków. Już 2 tys. osób złożyło doniesienia w prokuraturze i chce zwrotu aż 126  mln zł.

O Marcinie P., który obiecywał klientom wielkie zyski, a teraz opowiada o złocie, platynie i majątku, z którego ma spłacić pokrzywdzonych, wiadomo już dużo. Mniej o urzędnikach wymiaru sprawiedliwości, przez których zaniedbania P., wielokrotnie w przeszłości karany, ale pozostający na wolności, mógł rozwinąć skrzydła.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej