MEN uległo związkowcom

Resort zaproponował kosmetyczne zmiany w Karcie nauczyciela. Samorządy idą do Sejmu po więcej.

Publikacja: 31.01.2013 19:51

MEN uległo związkowcom

Foto: ROL

Nieco krótsze wakacje oraz zmiany w systemie przyznawania urlopów na poratowanie zdrowia – to najistotniejsze propozycje zmian w Karcie nauczyciela, które przedstawiła wczoraj minister edukacji Krystyna Szumilas, i efekt blisko półrocznych negocjacji w tej sprawie pomiędzy stroną samorządową a nauczycielskimi związkami zawodowymi.

Przedstawiciele samorządów recenzują ofertę MEN jako kosmetyczne zmiany, dlatego zamierzają teraz lobbować za gruntowną reformą Karty na forum parlamentu. Zadowolenia nie kryją nauczycielskie związki, ponieważ Szumilas nie zdecydowała się nawet dotknąć kwestii czasu pracy i sposobu wynagradzania nauczycieli.

Krótsze wakacje

Gruntowne zmiany miałyby dotyczyć systemu przyznawania urlopów na poratowanie zdrowia. Resort proponuje, aby był udzielany decyzją lekarza medycyny pracy, a nie lekarza pierwszego kontaktu, jak to jest teraz. O urlop pedagodzy mogliby się ubiegać dopiero po 20 latach pracy, a nie po siedmiu, jak to jest obecnie.

MEN nie zdecydowało się jednak przenieść ciężaru finansowania na ZUS. Teraz za urlop nauczycielski płacą samorządy, a to oznacza, że płacą podwójnie, bo wypłacają wynagrodzenie nauczycielowi przebywającemu na urlopie oraz temu, którego musieli zatrudnić, by go zastępował. Zmienić miałby się czas jego trwania. Obecnie może on wynosić w sumie nawet trzy lata, po zmianach tylko rok. MEN zamierza skrócić także czas nauczycielskich urlopów wypoczynkowych do 47 dni, obecnie może być to nawet ok. 70 dni (składają się na niego wakacje, zimowe ferie, przerwy świąteczne czy tzw. długie weekendy, kiedy szkoły też nie pracują).

MEN chce również, aby nauczyciele ewidencjonowali czas pracy pozadydaktycznej. Teraz Karta gwarantuje im, że ich tygodniowy czas pracy przy tablicy wynosi 18 godzin lekcyjnych, teoretycznie powinni pracować 40 godzin, ale nikt nie kontroluje, ile czasu poświęcają na przygotowania do lekcji, zebrania z rodzicami czy rady pedagogiczne. Resort edukacji nie zdecydował się wycofać tzw. dodatku uzupełniającego, czyli wyrównania dla nauczycieli, jeżeli nie osiągną oni określonego centralnie poziomu wynagrodzeń. To oznacza, że niezależnie od zaangażowania w pracę nauczyciele muszą otrzymać średnio taką samą pensję.

Zakładnicy ZNP

Satysfakcji z tych propozycji nie krył szef ZNP Sławomir Broniarz. Chwalił MEN za realizm, rzeczowość oraz wiedzę. Innego zdania są samorządy, które w kuluarowych rozmowach przyznają, że resort edukacji jest zakładnikiem nauczycielskich związków i ich zapowiedzi protestów, nawet strajku.

Obecny na konferencji MEN Bogdan Bieniek, wiceszef Związku Miast Polskich, stwierdził, że zaproponowane zmiany nie idą daleko. – Traktujemy ten projekt jako pierwszy krok w dobrym kierunku – oznajmił.

Wiceszef Związku Gmin Wiejskich Marek Olszewski przyznaje, że trudno odczuwać mu satysfakcję z propozycji Szumilas. – Nasza oferta miała charakter zmian strategicznych związanych z tym, że koszty edukacji w Polsce stale rosną, a nie idzie za tym poprawa jakości kształcenia – mówi. I zaznacza, że zaproponowane przez samorządy nowelizacje ustaw oświatowych powstały jako akt desperacji w związku z coraz trudniejszą sytuacją finansową gmin, w których edukacja przeważnie stanowi największą część budżetu.

Sejm pomoże?

Po ogłoszonych przez MEN propozycjach samorządowcy chcą się skupić na przeforsowaniu swoich rozwiązań w parlamencie. – Namawiał nas do tego premier, a wsparcie deklarowali posłowie rządzącej koalicji – opowiada Andrzej Porawski, szef biura Związku Miast Polskich. Ich projekty zmian w Karcie oraz ustawie o systemie oświaty od września 2012 r. czekają w sejmowej komisji ds. samorządu terytorialnego.

Samorządy po pierwsze chcą, by Karta nauczyciela obejmowała tylko pracowników dydaktycznych. Obecnie na jej podstawie zatrudniani są także szkolni psycholodzy, pedagodzy, wychowawcy OHP, a także nauczyciele pracujący poza szkołami, np. w kuratoriach. Po drugie praca nauczyciela przy tablicy miałaby trwać dłużej. Nie, jak teraz, 18 godzin w tygodniu, lecz 20 godzin. Proponują też nową formułę awansu zawodowego: najwyższy stopień, tj. nauczyciela dyplomowanego, z którym wiąże się najwyższe uposażenie, będzie nadawany dopiero po 20 latach pracy, w porozumieniu z samorządem i po wyrażeniu opinii rodziców. Teraz nauczyciele są w stanie przejść ścieżkę kariery zawodowej w ciągu 11 lat.

Zmiany w ustawie o systemie oświaty zakładają większą swobodę samorządów w tworzeniu i przekazywaniu szkół. Zmiany mają pomóc samorządom racjonalnie wydawać pieniądze na oświatę i podnieść jakość kształcenia. W ostatnich latach wydatki gmin na edukację wzrosły z 9 do 20 mld zł. W tym samym czasie liczba uczniów spadła o ok. 1,5 mln, a liczba nauczycielskich etatów się nie zmieniła.

Nieco krótsze wakacje oraz zmiany w systemie przyznawania urlopów na poratowanie zdrowia – to najistotniejsze propozycje zmian w Karcie nauczyciela, które przedstawiła wczoraj minister edukacji Krystyna Szumilas, i efekt blisko półrocznych negocjacji w tej sprawie pomiędzy stroną samorządową a nauczycielskimi związkami zawodowymi.

Przedstawiciele samorządów recenzują ofertę MEN jako kosmetyczne zmiany, dlatego zamierzają teraz lobbować za gruntowną reformą Karty na forum parlamentu. Zadowolenia nie kryją nauczycielskie związki, ponieważ Szumilas nie zdecydowała się nawet dotknąć kwestii czasu pracy i sposobu wynagradzania nauczycieli.

Pozostało 88% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej