Kosztowna reprezentacja w UE

Sejmik Mazowsza nie ma na janosikowe, ale utrzymuje drogie biuro w Brukseli.

Aktualizacja: 09.12.2013 10:34 Publikacja: 09.12.2013 02:00

Kosztowna reprezentacja w UE

Foto: Fotorzepa, Danuta Matłoch Danuta Matłoch

Stojące na skraju bankructwa Mazowsze w ciągu ostatnich 10 lat wydało ponad 7,2 mln zł  na utrzymanie swojego przedstawicielstwa przy Unii Europejskiej. W ub. roku za funkcjonowanie biur w Brukseli mazowieccy podatnicy zapłacili 650 tys. zł. Radni Sojuszu Lewicy Demokratycznej uważają to za rozrzutność i zapowiadają, że będą sprawdzać każdy wydatek marszałka Adama Struzika.

Największy koszt przedstawicielstwa Mazowsza przy UE to płace personelu. Tylko w ubiegłym roku na pensje dla dwóch osób wydano blisko pół miliona złotych, a w ciągu ostatniej dekady, czyli od 2002 roku do 2012 – 3,3 mln złotych.

Ponad 2,5 mln złotych pochłonął zakup i remont budynku w Brukseli, do którego przedstawicielstwo przeniosło się w 2008 roku. Przy czym nie można powiedzieć, że zakup budynku zasadniczo obniżył koszty utrzymania biur. W 2007 roku, gdy sejmik jeszcze wynajmował pomieszczenia biurowe, zapłacił za to łącznie 143 tys. złotych. Rok później, gdy funkcjonował już we własnej siedzibie, koszty jej utrzymania wyniosły 165 tys. złotych. W ciągu dekady wydatki biurowe pochłonęły 1,4 mln złotych. Łącznie w ciągu 10 lat urząd przeznaczył na utrzymanie przedstawicielstwa w Brukseli 7,2 mln złotych.

W Brukseli swoje biura mają wszystkie województwa, ale z uwagi na wysokie koszty utrzymania często zawierają porozumienia o współpracy. I tak np. w 2009 roku powstało wspólne przedstawicielstwo województw ze ściany wschodniej pod nazwą Dom Polski Wschodniej w Brukseli, które reprezentuje interesy sejmików: podlaskiego, lubelskiego, podkarpackiego, świętokrzyskiego, warmińsko-mazurskiego. Koszty utrzymania są dzielone solidarnie  na wszystkie samorządy.

– Bo na ścianie wschodniej liczą się z publicznymi pieniędzmi, a nasz marszałek uważa, że stać go na wszystko – irytuje się Grzegorz Pietruczuk, radny wojewódzki SLD. – A prawda jest taka, że nie stać nas na takie wydatki, tym bardziej że nasza sytuacja finansowa jest katastrofalna i m.in. z tego powodu zarząd zdecydował, iż przez najbliższe pięć lat organizacje pozarządowe nie dostaną z sejmiku ani złotówki dotacji.

Radni z koalicji rządzącej Mazowszem zwracają uwagę, że koszty utrzymania przedstawicielstwa w Brukseli trzeba rozważać w kontekście korzyści z tego płynących, czyli możliwości załatwiania wielu spraw, np. związanych z pozyskiwaniem środków unijnych.

– Nie da się walczyć o swoje interesy  zza biurka w Warszawie – mówi „Rz" Marta Mielewska, rzecznik mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego i podkreśla, że w Polsce nie ma regionu, z którym Mazowsze miałoby interesy w negocjacjach z UE, a tym samym mogło utrzymywać wspólne przedstawicielstwo.

Pietruczuk uważa jednak, że biura sejmiku w Brukseli to jedna z wielu dziur, przez które wypływają pieniądze mazowieckich podatników. Radny SLD postanowił wykryć ich jak najwięcej. Dlatego zasypuje marszałka interpelacjami w sprawie rozmaitych wydatków: na samochody służbowe, na wynajem biur w Polsce. Pyta też o organizowane przez sejmik konkursy na wolne stanowiska pracy.

Ostatnio marszałek Adam Struzik odmówił Pietruczukowi odpowiedzi na interpelację dotyczącą samochodów służbowych, którymi dysponuje Urząd Marszałkowski i podległe mu jednostki.

Pietruczuk chciał uzyskać informacje, jakie to są samochody, kiedy zostały zakupione i jaki mają przebieg. Marszałek odpowiedział mu, że nie jest to sprawa o zasadniczym znaczeniu i nie dotyczy istotnych problemów działalności organów województwa, a więc nie może być przedmiotem interpelacji.

– Wydatkowanie pieniędzy publicznych jest sprawą istotną, zwłaszcza w sytuacji gdy Mazowsze jest na granicy bankructwa i inne województwa muszą mu pożyczać pieniądze – ripostuje Pietruczuk. I zapowiada, że ponownie złoży interpelację w tej sprawie, a w razie czego pójdzie nawet do sądu.

Przypomnijmy, że Mazowszu zabrakło w tegorocznym budżecie 220 mln zł. Przez to sejmik nie miał pieniędzy na zapłacenie ostatnich czterech rat podatku tzw. janosikowego. W przyszłym roku dziura w budżecie województwa wyniesie 240 mln zł.

Stojące na skraju bankructwa Mazowsze w ciągu ostatnich 10 lat wydało ponad 7,2 mln zł  na utrzymanie swojego przedstawicielstwa przy Unii Europejskiej. W ub. roku za funkcjonowanie biur w Brukseli mazowieccy podatnicy zapłacili 650 tys. zł. Radni Sojuszu Lewicy Demokratycznej uważają to za rozrzutność i zapowiadają, że będą sprawdzać każdy wydatek marszałka Adama Struzika.

Największy koszt przedstawicielstwa Mazowsza przy UE to płace personelu. Tylko w ubiegłym roku na pensje dla dwóch osób wydano blisko pół miliona złotych, a w ciągu ostatniej dekady, czyli od 2002 roku do 2012 – 3,3 mln złotych.

Pozostało 85% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo