Bodnar, który obserwował rozpoczęty wczoraj proces mordercy z Piotrkowa uznał rewelacje na temat znalezienia w jego celi dziecięcej pornografii i kości ludzkich za "grubymi nićmi szytą prowokację". Według prawnika, od sprawy T. ważniejszy jest jednak efekt, jaki nowa ustawa o izolacji groźnych przestępców będzie miała na wymiar sprawiedliwości.
- Staliśmy się zakładnikami jednego konkretnego przypadku, jednej sprawy pana T., w sytuacji, gdy już teraz ustawa obejmuje cały krąg osób i jest po prostu wadliwa pod względem konstytucyjnym - mówił ekspert fundacji w RMF FM. Dodał, że lepszym rozwiązaniem w przypadkach takich jak Mariusza T. byłoby po prostu zastosowanie policyjnego dozoru, do czego nowa ustawa nie była potrzebna.
- To i tak będą mniejsze pieniądze niż kwoty, jakie zostaną wydane na ten ośrodek w Gostyninie - powiedział. Jak twierdzi, do kosztów będzie można zaliczyć też dalszy ciąg spraw więźniów, wobec których znajdzie zastosowanie nowe prawo. Sprawy te znajdą się bowiem w strasburskim trybunale.
- Nas czeka dokładnie taki sam proces jak Niemcy, które miały podobny problem z podobnym ustawodawstwem. Pan minister Królikowski i twórcy ustawy są tego świadomi, że te wszystkie przypadki - pana T., i pana Pękalskiego, i kolejnych osób - będą się kończyły i w naszym Trybunale Konstytucyjnym i w Europejskim Trybunale Praw Człowieka i będzie musiało dojść do uregulowania, jak tego typu ustawodawstwo powinno wyglądać - powiedział Bodnar. Dodał też, że ustawa, która została napisana z myślą o kilkunastu przestępcach objętych amnestią w 1989 roku, obejmie znacznie większą liczbę osób.
- Już teraz jest 45 wniosków, przy czym to nie są tylko i wyłącznie wnioski o osadzenie, ale także o objęcie nadzorem prewencyjnym. To pokazuje, że ta ustawa może spowodować zniszczenie całego polskiego systemu resocjalizacji, jeżeli więzień na koniec nie będzie miał pewności, że może wyjść na wolność - powiedział Bodnar, według którego sprawa T. jest dowodem na chorobę państwa.