Łódzcy śledczy zajęli się sprawą po skardze złożonej przez studenta oraz naczelnika Wydziału Skarg i Kontroli Straży Miejskiej w Łodzi. Dotyczyły on interwencji podjętej przez trzech strażników 9 maja 2013 roku w jednym z klubów przy ulicy Piotrkowskiej.
Mieszkańcy wezwali funkcjonariuszy, bo zakłócano tam porządek. Ktoś rzucał butelkami. Radiowóz straży przyjechał na miejsce. Przy jednym ze stolików ogródku siedział 22-letni student z Sieradza.
– Widząc strażników zaczął podważać sens istnienia formacji. Funkcjonariusze zdecydowali się go za to ukarać dając mandat – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury. Dodaje, że mundurowi chcieli zmusić chłopaka do podpisania mandatu in blanco on się nie zgodził. Wtedy został uderzony w twarz. Po tym incydencie młody mężczyzna podpisał druk.
Chwilę później skontaktował się z matką i opowiedział jej co się stało. – Strażnicy słysząc rozmowę kazali studentowi wsiąść do radiowozu, tam znów go pobili. Potem wywieźli do parku Helenów, gdzie go wypuścili, ale na koniec jeszcze jeden ze nich uderzył młodego mężczyznę pałką po nodze i plecach – mówi prok. Kopania.
Po odjeździe strażników student wezwał policję. Następnego dnia złożył w prokuraturze formalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Potem zrobiła to też sama straż miejska, która prowadziła wewnętrzne postępowanie w tej sprawie.