Kto może być dyplomatą

Kelnerka, sprzedawca i plastyk znaleźli posady w służbie zagranicznej. Kontrolerzy mają zastrzeżenia do naboru.

Publikacja: 13.06.2014 05:30

Radosław Sikorski

Radosław Sikorski

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Praca w służbie zagranicznej to dla wielu osób szczyt marzeń. Czy trafiają do niej osoby o właściwych kwalifikacjach? Kontrola NIK, do której dotarła „Rz", wskazuje, że nie zawsze się tak dzieje. Według izby w zagranicznych placówkach były zatrudniane osoby z pominięciem konkursów, bez kwalifikacji i znajomości języków.

NIK zastrzega, że takich przypadków jest niewiele, a generalna ocena naboru i zarządzania kadrą służby zagranicznej wystawiona MSZ jest pozytywna.

– Ogólna ocena wystawiona ministerstwu przez NIK jest pozytywna – podkreśla w rozmowie z „Rz" rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski.

W służbie zagranicznej pracuje prawie 2,8 tys. osób, z czego ok. połowy na placówkach zagranicznych. W ciągu ponad trzech lat (2010 r. – połowa 2013) MSZ ogłosiło nabory na ponad 300 etatów. NIK szczegółowo zbadał 42 z nich. Większość została przeprowadzona w sposób, który zapewnił otwartość i konkurencyjność wyboru kandydatów, czego wymaga ustawa o służbie cywilnej. Postępowania były jawne, kandydatów oceniały komisje i  zatrudniano wskazane przez nie osoby.

Ale przy obsadzie posad w placówkach zagranicznych już nie wszystko było tak przejrzyste. Około 16 proc. spośród 38 zbadanych przez NIK stanowisk w służbie zagranicznej obsadzono z pominięciem wymaganego prawem trybu. W efekcie na placówki wyjechały osoby o kwalifikacjach budzących wątpliwości.

Zdaniem NIK socjolog z potwierdzoną znajomością tylko jednego języka i doświadczeniem zawodowym jedynie kelnerki i sprzedawcy został III sekretarzem jednej z placówek. Politolog, bez potwierdzonej znajomości jakiegokolwiek obcego języka, będący prywatnym przedsiębiorcą – I sekretarzem. Inny przykład: magister wychowania plastycznego, znający jeden język (prywatny przedsiębiorca i dyrektor kreatywny w pracowni rzeźby i konserwacji obiektów zabytkowych) – I sekretarzem. Raport nie podaje nazwisk ani placówek.

Skąd taki klucz doboru? Ministerstwo Spraw Zagranicznych tłumaczyło, że ustawa o służbie zagranicznej nie określa zasad naborów na wolne stanowiska w placówkach zagranicznych.

16 proc. ze sprawdzonych stanowisk w placówkach za granicą obsadzono bez otwartych postępowań

„W przypadku braku kandydatów wewnątrz Ministerstwa, spełniających wymagania i deklarujących chęć wyjazdu na placówkę, Dyrektor Generalny Służby Zagranicznej może zdecydować o ogłoszeniu naboru na zewnątrz lub też może skorzystać z resortowej rezerwy kadrowej, tj. bazy kandydatów, którzy zgłosili gotowość do wyjazdu na placówkę zagraniczną" – czytamy w odpowiedzi MSZ na zarzuty izby.

Ale NIK zauważa, że przepisy ustawy o służbie zagranicznej odsyłają w sprawach w niej nieuregulowanych do ustawy o służbie cywilnej. A ta wymaga otwartego i konkurencyjnego trybu naboru pracowników.

„Nieprzestrzeganie obowiązku obsadzania stanowisk w służbie dyplomatycznej w trybie otwartego i konkurencyjnego naboru jest przejawem braku transparentności postępowania" – zaznacza NIK.

Są i inne mankamenty: Izba twierdzi, że minister, nadając stopnie dyplomatyczne, zbyt często używa trybu wyjątkowego. Tak było w blisko połowie (9 z 20) zbadanych przypadków. W efekcie stopnie dyplomatyczne są nagminnie nadawane osobom niemającym aplikacji lub egzaminu dyplomatyczno-konsularnego czy potwierdzonej znajomości co najmniej dwóch języków obcych – wskazuje izba.

NIK jednak uspokaja, że większość kadry MSZ zatrudnionej od 2010 r. pracę dostało w wymaganym prawem trybie. Pilnowano tego zwłaszcza, obsadzając kierownicze stanowiska zagranicznych placówek, wybierając kandydatów w otwartym naborze lub w drodze awansu wewnętrznego.

Izba chwali MSZ m.in. za wzorowe prowadzenie aplikacji dla przyszłych dyplomatów, dbałość o to, by członkowie służby zagranicznej podejmujący dodatkowe zajęcia zarobkowe nie zaniedbywali obowiązków i wykazywali otrzymywane upominki.

– W MSZ to nie osiąga spektakularnych rozmiarów, ale jeśli nawet 16 proc. osób do pracy w zagranicznych placówkach przyjęto z pominięciem otwartego naboru, to dużo za dużo – ocenia prof. Antoni Kamiński, były prezes polskiego oddziału Transparency International. ?– Ale to może znaczyć, że znajomości mogą być ważniejsze niż kompetencje – ostrzega.

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo