Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis zezwalający na usunięcie płodu obarczonego poważnymi wadami jest niekonstytucyjny, tym samym wprowadził niemal całkowity zakaz legalnej aborcji. Ponad 90 procent zabiegów usunięcia ciąży w Polsce odbywało się z tego powodu.
Protesty przeciwko wyrokowi trwają m.in. w Katowicach, Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie i w ponad 50 innych miastach. Tam uczestnicy spotykają się na ogół w okolicach siedzib Prawa i Sprawiedliwości. Największy trwa w Warszawie, gdzie demonstrujący, podobnie jak wczoraj, zgromadzili się w okolicach willi Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu.
Dowiedz się więcej: Protesty w ponad 60 miastach w Polsce. „To jest wojna!”
Łukasz Schreiber, minister w kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego, ocenił na Twitterze, że „każdy ma prawo do wyrażania własnych poglądów, a demokratyczna władza musi uszanować protesty”. - Mam jednak 2 pytania. Co organizatorzy mają w głowie, aby w środku pandemii urządzać masowe demonstracje? Ile trzeba podłości by szczuć tłum pod czyimś domem? - dodał.
Posłowi PiS odpowiedział na Twitterze Adrian Zandberg z partii Razem. „Co wy mieliście w głowach, żeby wysługiwać się fanatykom właśnie teraz? Liczyliście, że co się wydarzy? Niczego was nie nauczył 2016?” - napisał, nawiązując do masowych „czarnych protestów” po odrzucenia przez zdominowany przez PiS Sejm projektu ustawy „Ratujmy kobiety” i jednoczesnego skierowania do prac w komisji projektu „Stop aborcji”.