Migalski: Trudne dni szefowej Platformy

Czy Ewa Kopacz jest prawdziwym politykiem.

Aktualizacja: 28.10.2015 13:24 Publikacja: 27.10.2015 19:06

Migalski: Trudne dni szefowej Platformy

Foto: Fotorzepa/Roman Bosiacki

Przed Ewą Kopacz pierwszy prawdziwy test na to, czy jest prawdziwym liderem, czy też potwierdzi opinie o sobie, które przedstawiają ją jako polityka niesamodzielnego i miękkiego. Czeka ją bowiem walka o fotel przewodniczącej Platformy Obywatelskiej. Walka, której wynik wcale nie jest przesądzony.

Ewa Kopacz została szefem partii oraz premierem rządu z kaprysu Donalda Tuska. W żadnym stopniu nie zawdzięczała tego sobie – swoim przymiotom, zdolnościom czy talentom. Chyba że za takie uznać przyjaźń z Tuskiem i zbudowanie z nim specjalnej relacji emocjonalnej. Ale władza w kraju i w partii została jej włożona w ręce – nie była wynikiem jej walki i determinacji. Z tego punktu widzenia trudno na razie powiedzieć, czy Kopacz jest prawdziwym liderem i fighterem.

W czasie kampanii premier pokazała nie tyle talenty polityczne, ile raczej wolę walki. Tej ostatniej nie można jej odmówić, ale zażartość i zaciętość w boju o władzę nie czynią jeszcze z polityka prawdziwego przywódcy. Tym czymś jest raczej determinacja, wiedza, zdolność do rozumienia uwarunkowań politycznych, zdolność budowania sojuszy, inteligencja emocjonalna, brutalność w eliminacji przeciwników. Tego wszystkiego na razie nie zobaczyliśmy u Ewy Kopacz.

Wszystko może się jednak zmienić w nadchodzących tygodniach. Pierwszym testem będzie to, czy posłucha ona wezwań, mniej czy bardziej otwarcie czynionych, do dymisji z funkcji szefa partii. Pierwszy do boju ruszył Radosław Sikorski, co zresztą źle świadczy o jego zdolnościach do gry partyjnej (jeśli naprawdę chciałby podważyć pozycję Kopacz, powinien do tego użyć kogoś innego). Jeśli premier posłucha tych apeli i naprawdę odda bez walki władzę w PO, będziemy mieli jasną odpowiedź, czy jest prawdziwym liderem. Odpowiedź – co oczywista – negatywną.

Jeśli jednak zachowa się tak jak Tusk w 2005 r., kiedy to po podwójnej przegranej: parlamentarnej i prezydenckiej, nie podał się do dymisji, lecz postąpił dokładnie odwrotnie i zaczął brutalnie zwalczać wewnątrzpartyjną opozycję, a z czasem całkowicie podporządkował sobie całą formację, to będziemy mogli zacząć oceniać obecną premier jako polityka ambitnego i wyrywającego dla siebie władzę.

Jeśli więc Kopacz posłucha wezwań do dymisji, udowodni, że rację mieli ci, którzy odmawiali jej wszelkich cech i talentów politycznych. Ale jeśli jednak zdecyduje się na inny scenariusz i zacznie bój o zachowanie swego władztwa nad Platformą, to może się okazać, że nie jest w tym dziele bez szans. Przypomnijmy bowiem, że przewodniczącego PO wybierają członkowie w głosowaniu powszechnym, ale o tym, kiedy odbędą się te wybory, decyduje Rada Krajowa. W jej skład wchodzą posłowie, senatorowie, eurodeputowani, członkowie zarządu, szefowie regionów oraz inni członkowie PO w liczbie 120, wybrani przez Konwencję.

Widać więc, że odwołać Kopacz z funkcji szefowej partii wcale nie będzie tak łatwo – po pierwsze dlatego, że uzyskując przewagę w Radzie, może ona odwlekać decyzję o wyborach, a po drugie, bo w samych wyborach może nie być bez szans. Zwłaszcza ten pierwszy czynnik pokazuje relatywną siłę obecnej premier. Nie po to osobiście układała listy i wpływała na konkretne rozwiązania personalne, by teraz nie odwołać się do tych, którym pomogła dostać się do Sejmu. Duża część z nich, choć nie wszyscy, stanie za nią murem, bo w niej widzieć będą swego patrona politycznego. Wiele osób „wisi" na niej i w nich właśnie może ona znaleźć oparcie.

Jej potencjalni konkurenci do przywództwa wcale zaś nie są kochani w partii – Schetyna, Sikorski czy nawet Siemoniak mają swoich zwolenników, ale mają także swoich zaprzysięgłych wrogów. Może się więc okazać, że nawet ich czasowy sojusz może być za słaby do tego, by najpierw doprowadzić do wcześniejszych wyborów szefa partii, a potem pokonać w nich obecną przewodniczącą.

Władza w ręce Ewy Kopacz wpadła zupełnie bez jej woli i zasługi. Dziś, po przegranej Platformy, ma po raz pierwszy okazję do pokazania, czy na nią zasłużyła. Wynik PO był zły, ale nie katastrofalny. Gdyby ugrupowanie dostało mniej niż 20 proc., to losy jej szefowej byłyby przesądzone, a procesy dezintegracyjne w partii bardzo silne. Jednak obecnie, gdy dystans do zwycięskiego PiS wynosi jedynie niewiele więcej niż 10 proc., a przewaga nad następną w kolejności formacją ponad 15 proc. (z perspektywą zresztą rozpadu tej formacji i jej klubu), to jednak Kopacz ma prawo do walki o zachowanie swojej pozycji. Namawiać ją do tego na pewno będą jej najbliżsi współpracownicy, którzy związali z nią swój polityczny los. Od siły ich perswazji zapewne będzie zależeć decyzja pani premier.

Ostatecznie jednak to ona musi rozstrzygnąć, czy rezygnuje z przywództwa w Platformie, czy też chce o nie powalczyć. To pierwszy prawdziwy test na jej zdolności polityczne, charakter i hart ducha. Od tego zależą nie tylko jej osobiste losy, ale także losy całej formacji, a nawet, w jakimś sensie, kształt polskiego systemu partyjnego w najbliższej przyszłości. Inaczej bowiem będzie on wyglądać z jedną i zjednoczoną Platformą, a inaczej z kilkoma formacjami, które będą się składać z secesjonistów z PO.

W ciągu kilku najbliższych dni będziemy znali odpowiedź na pytanie, czy Ewa Kopacz jest prawdziwym politykiem, czy też jednak była tylko kaprysem swego patrona i chwilowym oraz przypadkowym epizodem w polskiej polityce.

Autor jest politologiem, był europosłem PiS, PJN i Polski Razem

Przed Ewą Kopacz pierwszy prawdziwy test na to, czy jest prawdziwym liderem, czy też potwierdzi opinie o sobie, które przedstawiają ją jako polityka niesamodzielnego i miękkiego. Czeka ją bowiem walka o fotel przewodniczącej Platformy Obywatelskiej. Walka, której wynik wcale nie jest przesądzony.

Ewa Kopacz została szefem partii oraz premierem rządu z kaprysu Donalda Tuska. W żadnym stopniu nie zawdzięczała tego sobie – swoim przymiotom, zdolnościom czy talentom. Chyba że za takie uznać przyjaźń z Tuskiem i zbudowanie z nim specjalnej relacji emocjonalnej. Ale władza w kraju i w partii została jej włożona w ręce – nie była wynikiem jej walki i determinacji. Z tego punktu widzenia trudno na razie powiedzieć, czy Kopacz jest prawdziwym liderem i fighterem.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kraj
Mgły, deszcz i przymrozki? IMGW podał prognozę pogody na październik
Materiał Promocyjny
Artystyczna trasa SUZUKI. Oto co warto zobaczyć podczas Warsaw Gallery Weekend i FRINGE Warszawa
Kraj
Wyrok dla "Białej Siły"
Kraj
Zmiana czasu na zimowy: Kiedy wypada w 2024? Czy to już dziś?