U–34 to jednostka typu 212 A wyprodukowana w niemieckiej stoczni. Niemcy posiadają cztery takie okręty, ale dwa kolejne stopniowo wprowadzane są do służby. Takimi okrętami dysponuje też włoska flota.
Jak uważają eksperci zajmujący się bezpieczeństwem na morzach to jednostka przystosowana do operowania na płytkich wodach Bałtyku. Ma niewielką wyporność i gabaryty, a jej kadłub zbudowany jest ze stali amagnetycznej. Kadłub jednostki został zbudowany w technologii stealth.
– Taki okręt z powodzeniem w skryty sposób może poruszać się po Bałtyku, jest trudny do wykrycia – uważa komandor podporucznik Tomasz Witkiewicz, dowódca polskiego okrętu podwodnego ORP Sęp.
Istotą jest jednak jego napęd. – Okręt został wyposażony w system AIP, który pozwala na długotrwałe przebywanie pod wodą. W zanurzeniu możemy pozostawać nawet przez kilka tygodni – tłumaczy komandor porucznik Kai Nickelsdorf, dowódca niemieckiego okrętu U-34.
Jednostka korzystająca z AIP powietrza nie potrzebuje. Energia elektryczna do napędu produkowana jest w wyniku reakcji syntezy wodoru i tlenu, które zasilają połączone w moduły ogniwa paliwowe. Produktem ubocznym jest czysta woda wykorzystywana do balastowania okrętu, a także przez załogę do celów higienicznych. Okręt wychodzi jedynie na tak zwaną głębokość peryskopową, aby zorientować się w sytuacji nawodnej albo nawiązać łączność. Jak podają eksperci pod wodą może przebywać ciągle nawet 21 dni. Z konwencjonalnego napędu AIP korzysta 20 okrętów podwodnych, które pływają pod banderą marynarki wojennej m.in. Portugalii, Grecji, Izraela i Korei Południowej.