Termin wyboru nowego prezesa TVP mija w sobotę. Wtedy to kończy się oddelegowanie do zarządu dwóch członków rady nadzorczej, m.in. p.o. szefa telewizji Tomasza Szatkowskiego. Objął tę funkcję, bo pierwszy konkurs na prezesa TVP (po usunięciu poprzedniego p.o. prezesa Piotra Farfała) został unieważniony. Wyłoniłby bowiem szefa TVP tylko na pół roku. A PiS i SLD, które podzieliły między siebie wpływy w mediach publicznych (pierwsza z partii ma obsadzić stanowisko szefa TVP, drugiej przypadł fotel prezesa Polskiego Radia), nie ufają sobie na tyle, by ryzykować kolejne targi w newralgicznym okresie kampanii wyborczej. Dlatego rozpisano kolejny konkurs.
Walka o fotel prezesa TVP pełna jest zasłon dymnych, frakcyjnych gierek, mniej lub bardziej nieoficjalnych targów PiS z SLD i przecieków do mediów. Sami kandydaci liczą się mniej.
[srodtytul]Było ich czterech[/srodtytul]
Od kilku tygodni media podają nazwiska kandydatów do tego wyścigu. Dziś w grze pozostało trzech. Jak nieoficjalnie wiadomo, do wczorajszych rozmów z radą nadzorczą TVP zaproszeni zostali Jacek Karnowski (szef „Wiadomości”), Romuald Orzeł (dyrektor biura zarządu TVP) i Jarosław Grzelak (były szef Agencji Informacji TVP).
Z gry miał już odpaść Przemysław Tejkowski, dyrektor rzeszowskiego teatru. Według mediów na pierwszej rozmowie miał wypaść słabo. To ciekawe, bo właśnie Tejkowski pojawił się pierwszy w medialnych spekulacjach jako faworyt. Już 6 listopada, czyli kilka dni po wyborze na p.o. prezesa Szatkowskiego, „Super Nowości” sugerowały: „jak mówi dobrze poinformowana »warszawka«, poważnym kandydatem na prezesa zarządu TVP jest Przemysław Tejkowski”. Spekulowano, że jego kandydaturę forsuje prominentny polityk PiS Joachim Brudziński.