"Super Express" publikuje wyniki sondażu, że najbardziej wpływowym Polakiem jest Donald Tusk (to akurat nie dziwi), a najbardziej wpływową Polką - Hanna Gronkiewicz-Waltz. To dziwić powinno, bo ostatnia rzecz, na jaką pani prezydent Warszawy wpłynęła, to grube spóźnienie budowy drugiej linii metra oraz zablokowanie większości ulic w Warszawie serią nieskoordynowanych remontów. W tym samym "SE" fotostory z suwalskiej willi Palikota, który zaprosił dziennikarzy, by pokazać im, jak piecze świąteczny obiad. Z menu wychodzi na to, że poseł z Lublina i w święta, i na co dzień robi to samo - piecze kaczki.

"Fakt" cieszy się, że polska armia może już ćwiczyć w symulatorze wirtualnej wojny. Nie od rzeczy byłoby przypomnieć, że budżet MON i umiejętności żołnierzy też mamy wirtualne.

A co w gazetach mniej poważnych, czyli "Polsce", "Dzienniku" i "Wyborczej"? Jak przystało na tabloidy opinii - sensacja goni sensację. W "Polsce" Michał Karnowski odkrywa, że Donald Tusk i Lech Kaczyński rozpoczęli kampanię prezydencką - jak rozumiem dotąd kandydowali na fotel szefa ONZ? W "Dzienniku Gazecie Prawnej" wstrząsające wieści, że młodzi mają trudniej w życiu (na przykład przy szukaniu pracy). Czemu nie pójść jeszcze dalej. Jak ktoś jest bardzo młody (tak do 6-7 miesięcy) to w ogóle ma bardzo trudno. Nie dość, że nie może sam wyjść z kojca pracy szukać, to nawet jak dopełza do pracodawcy - i tak niczego z siebie nie wydusi, bo niemowlakiem jest, i basta. Ale największa sensacja jest na pierwszej stronie "Wyborczej", gdzie ekonomiści ostrzegają nas, że "bez reform życie Polaków się pogorszy". A jak się czapki, proszę pani, nie zakłada, to można sobie odmrozić uszy, zwłaszcza na mrozie.

Czy z powodu groźby takiego grillowania mózgu bezbronnych czytelników przez najbliższe miesiące nie można by przedłużyć świąt jeszcze trochę? Może do najbliższych świąt?