Polityk zaznaczył, że został wykluczony z komisji wraz z Beatą Kempą ze względu na chęć storpedowania prac komisji. - Dzisiaj zajmuję miejsce panów (Ryszarda) Sobiesiaka, (Zbigniewa) Chlebowskiego, (Mirosława) Drzewieckiego i innych - stwierdził.
Wassermann przyznał, że w 2007 roku "zetknął się" z opiniami przedstawionymi do projektu nowelizacji tzw. ustawy hazardowej przez cztery z pięciu służb, których prace wtedy nadzorował: CBA, AW, ABW i SKW. Przyznał, że ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński w piśmie do niego zawarł kilka uwag do projektu nowelizacji. Pismo to znajduje się w posiadaniu komisji śledczej.
W trakcie kolejnej rundy pytań Bartosz Arłukowicz (Lewica) pytał Wassermanna, czy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego monitorowała działalność Totalizatora Sportowego. Poseł PiS odparł, że Totalizator nie należał do "bardzo ważnych spółek". Potem Arłukowicz złożył wniosek o przekazanie przez ABW wszystkich dokumentów związanych z działaniami Agencji prowadzonymi wobec Totalizatora Sportowego oraz dotyczących prac legislacyjnych nad projektem zmian w ustawie o grach i zakładach wzajemnych. Wassermann zwrócił uwagę, że podobny wniosek złożył, gdy był jeszcze członkiem komisji hazardowej.
W opinii szefa komisji Mirosława Sekuły (PO), przesłuchanie Wassermanna i Kempy nie ma doprowadzić do odpowiedzi na pytanie, czy dwójka posłów PiS powinna zasiadać w komisji - ma natomiast wyjaśnić "te wątpliwości, których komisja nie jest w stanie rozwiać w inny sposób".
[ramka]Na początku grudnia Wassermann oraz Kempa zostali wyłączeni z prac hazardowej komisji śledczej. Uzasadnieniem tej decyzji był fakt, że w 2007 roku Wassermann (wówczas koordynator ds. służb specjalnych) i Kempa (ówczesna wiceminister sprawiedliwości) zgłaszali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej. Przedstawiciele Platformy argumentowali, że Kempa i Wassermann powinni zeznawać przed komisją jako świadkowie, bo brali udział w procesie legislacyjnym, którego badaniem zajmują się sejmowi śledczy.[/ramka]