Zgodnie otwierają z niej dzisiejsze wydania „Gazeta Wyborcza”, „Dziennik GP” i „Polska”. Wstępne szacunki dotyczące zniszczeń i liczby ofiar mogą oznaczać, że to największa tego typu katastrofa na naszej planecie od 33 lat. Jak w przypadku każdej tragedii można tylko współczuć i próbować pomóc. Ewentualnej zbiórki pieniędzy nie organizują jeszcze ani PCK, ani Polska Akcja Humanitarna, choć to pewnie kwestia czasu. Lekarze bez Granic ruszyli już z pomocą, ale wsparcie przekazuje się tam za pośrednictwem biur organizacji, których w Polsce nie ma. Dla wszystkich zainteresowanych: [link=http://WWW.pah.org.pl]WWW.pah.org.pl[/link], [link=http://WWW.pck.pl]WWW.pck.pl[/link] i [link=http://WWW.msf.org]WWW.msf.org[/link].
W porównaniu z Haiti, reszta to proza życia. Bo za co innego uznać nieśmiałą wypowiedź prawnika internetowego giganta Google, że jego firma po czterech latach blokowania możliwości wyszukiwania stron dotyczących Tybetu czy dalajlamy, nie chce już dłużej cenzurować chińskich stron. O sprawie piszą szerzej „Rzeczpospolita” i „Gazeta Wyborcza”.
Z życiorysów ludzi (przynajmniej w Polsce) nie znikają lata pracy w SB. Czy z życiorysów firm sprzedawanie się znika bezpowrotnie? Przekonamy się, ale spółka, która ma sztandarach hasło „Nie czyń zła”, i tak zdążyła już swój slogan mocno sponiewierać. A głos rozwagi i etyki może jej szefom zagłuszyć Wall Street, gdzie wczoraj kurs akcji Google spadł o 1,5 proc., a kurs jego chińskiego konkurenta Baidu skoczył w Szanghaju o 13 proc. Biznes nie zna sentymentów, nawet gdy udaje, że jest etyczny.
We wszystkich gazetach jak jeden mąż pojawia się też scenka rodzajowa. Kilka dni temu można było przeczytać historie o tym, jak to wiejski gang ukradł osławiony napis z obozu w Auschwitz. Tym razem policja załapała złodzieja, który przywłaszczył sobie w 2000 r. obraz Moneta, wiszący w poznańskim Muzeum Narodowym. Jego poszukiwanie zajęło ponad 9 lat, a sprawcą okazał się technik budowlany z Olkusza, któremu Monet wyjątkowo się spodobał, więc przez ostatnie 9 lat przechowywał obraz na własny użytek w szafie u rodziców. Żeby dopełnić scenę rodzajową należy dodać, że wyniósł go w biały dzień z muzeum, odcinając kawałek po kawałku płótno od ramy podczas czterogodzinnej wizyty.
To kolejny dowód na to, że w Polsce można ukraść wszystko i na dodatek może to zrobić niemal każdy. Myślę, że „sokiści” powinni uważniej pilnować w tym roku torów i trakcji. Zima jakby mroźniejsza, więc również zapotrzebowanie na stal w narodzie ma szansę wzrosnąć.