Reklama

Straciłem posadę, bo wykryłem aferę

Sejmowa komisja śledcza ds. zbadania afery hazardowej przesłuchiwała dzisiaj byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Dla sekretarza kolegium ds. służb specjalnych Jacka Cichockiego zabrakło czasu

Aktualizacja: 19.01.2010 19:00 Publikacja: 19.01.2010 09:01

Były szef CBA Mariusz Kamiński

Były szef CBA Mariusz Kamiński

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/temat/371375.html]Wszystko o aferze hazardowej[/link][/b][/wyimek]

Komisja chce ustalić przyczynę rozbieżności między relacjami Kamińskiego i sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacka Cichockiego z sierpniowego spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Do spotkania doszło po przesłaniu przez Kamińskiego do Kancelarii Premiera tajnych dokumentów dotyczących ustawy hazardowej.

Przed przesłuchaniem Kamiński zapowiedział, że nie pozwoli się "zastraszyć" i będzie walczyć o swoją wiarygodność przed opinią publiczną.

[srodtytul]Podejrzany Ryszard Sobiesiak[/srodtytul]

Mariusz Kamiński powiedział, że CBA zainteresowało się biznesmenem z branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem, bo istnieje podejrzenie jego udziału w "bardzo poważnych przestępstwach korupcyjnych".

Reklama
Reklama

- Człowiek ten na początku lat 90. związał się z branżą hazardową, stał się właścicielem głównym firmy hazardowej Golden Play, która odgrywa istotną rolę na rynku automatów do gier - powiedział Kamiński.

Zaznaczył, że Urząd Ochrony Państwa zaczął interesować się Sobiesiakiem w połowie lat 90. i był on wtedy podejrzewany o "pranie brudnych pieniędzy i korupcję". W drugiej połowie lat 90. interesowała się nim policja w związku z jego "intensywnymi" kontaktami z zorganizowanymi grupami przestępczymi. Kamiński dodał, że "wymiar sprawiedliwości "dopadł" Sobiesiaka w 2005 roku", kiedy został on skazany za przestępstwa korupcyjne.

- Sprawy, w których Ryszard Sobiesiak był rozpracowywany przez CBA, nie są znane opinii publicznej do tej pory - powiedział Kamiński i zastrzegł, że "musi przy tym być bardzo oszczędny w słowach".

- Można powiedzieć, że Ryszard Sobiesiak jest przyjacielem wszystkich. Wśród jego przyjaciół są posłowie, ministrowie, burmistrzowie, radni, ale też wysokiej rangi policjanci, prokuratorzy, w tym prokuratorzy Prokuratury Krajowej - powiedział Kamiński.

[srodtytul]"Apelowałem i prosiłem..."[/srodtytul]

- Mając świadomość tego, co dzieje się wokół ustawy hazardowej uznałem, że nie można pogodzić się z sytuacją, gdy faceci od jednorękich bandytów są silniejsi niż państwo polskie. Musiałem wtedy interweniować u premiera, aby pierwotne założenia ustawy zawierające zapisy o dopłatach od automatów do gry zostały przywrócone - zaznaczył były szef CBA.

Reklama
Reklama

Jak dodał, wiedział, że "sprawa nie będzie łatwa", ponieważ "dotyczy polityków ugrupowania rządowego, członków rządu, z najbliższego otoczenia premiera Tuska".

Podczas spotkania z premierem 14 sierpnia 2009 roku Kamiński powiedział szefowi rządu, że ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki i ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski uczestniczyli w nielegalnych działaniach lobbingowych w pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej.

Kamiński powiedział, że apelował i prosił premiera, aby osobiście podjął działania zabezpieczające prace nad zmianami w ustawie hazardowej, co umożliwiłoby przywrócenie zapisów o dopłatach , a tym samym wpływ do budżetu państwa 500 mln zł.

Mówił, że podczas spotkania premier zapytał go, jak ocenia pod kątem prawno-karnym zachowania polityków w tej sprawie. Kamiński podkreślił, że wówczas użył słów: "Kodeks karny będzie miał zastosowanie".

[srodtytul]Pisma bez odpowiedzi[/srodtytul]

Kamiński zeznał, że od 14 sierpnia 2009 roku nie miał żadnej informacji od premiera Donalda Tuska o jakichkolwiek jego działaniach w sprawie afery hazardowej.

Reklama
Reklama

W tej sytuacji - jak zaznaczył Kamiński w swojej swobodnej wypowiedzi - 11 września wysłał do premiera kolejne pismo, w którym zawarte były trzy rekomendacje dla szefa rządu. Dotyczyły one kontynuacji prac nad zmianami w ustawie hazardowej zmierzającymi do wprowadzenia dopłat, wyjaśnienia wszystkich okoliczności nagłej zmiany stanowiska ws. dopłat ministra sportu Mirosława Drzewieckiego oraz ustalenie zakresu odpowiedzialności i wyciągnięcie konsekwencji wobec osób podległych premierowi w związku z ich zakulisowymi działaniami podczas prac nad ustawą.

Kamiński w piśmie miał też prosić premiera o możliwość bezpośredniego spotkania nt. przecieku i ewentualnych działań rządu ws. nieprawidłowości wokół prac nad nowelizacją ustawy hazardowej. Jak dodał, nie dostał jednak "żadnej informacji zwrotnej".

Mariusz Kamiński powiedział też, że premier, pytany przez niego o opinię na temat pisma, miał oświadczyć, że nie czytał takiego pisma, w związku z tym nie mają o czym rozmawiać. Kamiński powątpiewa jednak w szczerość szefa rządu.

[srodtytul]Przeciek w "Pędzącym Króliku"[/srodtytul]

Zdaniem Kamińskiego, logiczna analiza zdarzeń wskazuje, że do przecieku doszło późnym popołudniem 24 sierpnia 2009 r. w kawiarni "Pędzący królik" na spotkaniu Marcina Rosoła (asystenta Mirosława Drzewieckiego)i Magdy Sobiesiak (córki Ryszarda Sobiesiaka, dla której ojciec starał się o stanowisko w zarządzie Totalizatora Sportowego - przyp. red.)- powiedział.

Reklama
Reklama

Kamiński nie wykluczył, że to premier Donald Tusk lub sekretarz Kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki mogli powiedzieć Mirosławowi Drzewieckiemu o działaniach CBA w sprawie afery hazardowej; Drzewiecki mógł przekazać informację swojemu współpracownikowi Marcinowi Rosołowi, a ten córce biznesmena Ryszarda Sobiesiaka, Magdalenie.

Pytany przez Bartosza Arłukowicza (Lewica), od kogo o akcji CBA mógł dowiedzieć się Rosół, Kamiński odparł: "Tylko od ministra Drzewieckiego, jeśli Drzewiecki został o tym poinformowany przez premiera 19 sierpnia 2009 roku".

Dopytywany, czy jest przekonany, że Drzewiecki mógł dowiedzieć się o akcji CBA tylko i wyłącznie od premiera, odparł: "Mógł się dowiedzieć od pana premiera, że CBA interesuje się tą sprawą, CBA zna tę sprawę". Dodał, że sam premier dowiedział się o sprawie od niego 14 sierpnia.

Arłukowicz pytał od kogo jeszcze Drzewiecki mógł teoretycznie się dowiedzieć o działaniach CBA. - Od ministra Cichockiego - odpowiedział Kamiński.

"Teoretycznie jeszcze od pracowników CBA?" - dopytywał Arłukowicz. "Teoretycznie tak" - odparł Kamiński.

Reklama
Reklama

Zapytany przez śledczego, czy można wykluczyć tezę, iż Sobiesiak dowiedział się o akcji CBA od byłego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego lub jego współpracowników, Kamiński powiedział, że żadnej tezy nie można wykluczyć.

[srodtytul] Ujawniłem i straciłem[/srodtytul]

Mariusz Kamiński uważa, że pozbawiono go funkcji szefa CBA, ponieważ wykrył i ujawnił tzw. aferę hazardową.

- Nie mam wątpliwości, że zostałem pozbawiony funkcji, dlatego że ujawniłem i wykryłem tę aferę, ale jestem przekonany, że było to moim obowiązkiem - powiedział Kamiński.

W jego ocenie zarzuty w sprawie afery gruntowej postawione mu przez prokuraturę w Rzeszowie to był jedynie pretekst do odwołania go ze stanowiska szefa CBA, ponieważ - według niego - "był prowadzony scenariusz, by do końca września sprawa (afery hazardowej) mogła być 'zamieciona pod dywan'".

Reklama
Reklama

[srodtytul]Tajemnica stenogramów [/srodtytul]

Według Kamińskiego zapis rozmów Mirosława Drzewieckiego i Zbigniewa Chlebowskiego z biznesmenami branży hazardowej nie "wyciekły do prasy" z jego Biura.

Zaznaczył, że dokumenty dotyczące podsłuchów znajdowały się w różnych miejscach, w tym także w kancelarii premiera.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Ciężki przeszczep wątroby na WUM. „Nie było powikłania, którego pacjent by nie przerobił”
Kraj
Nowy ranking szanghajski. UW najwyżej, z zestawienia wypadł WUM
Kraj
Sportowcy i ludzie kultury piszą do Rafała Trzaskowskiego. „Czas dotrzymać obietnic”
Kraj
Uniwersytet Warszawski wybrał koncepcję Kampusu Centralnego. Kiedy ruszy budowa?
Reklama
Reklama