Reklama

Berlin pozdrawia Archipelag Gstaad

"Berliński Srebrny Niedźwiedź dla Romana Polańskiego jako najlepszego reżysera zelektryzował polskie media" – pisze dziś Tadeusz Sobolewski w redakcyjnym komentarzu "Gazety Wyborczej".

Publikacja: 22.02.2010 10:55

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

"Telewizyjne serwisy informacyjne, "Panorama" TVP, TVN 24 nie były szczególnie zainteresowane filmami Berlinale ani w ogóle kinem. W festiwalowych kuluarach pytały obserwatorów festiwalu tylko o "sprawę Polańskiego", jakby można było w tym momencie jeszcze coś nowego skandalicznego z niej wykrzesać.

Z punktu widzenia uczestnika ciekawego z wielu powodów ważnego dla nas festiwalu ta histeria mediów wydawała się jakąś narodową obsesją, poszukiwaniem wszędzie politycznej intrygi, knucia, spisku.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/02/22/berlin-pozdrawia-archipelag-gstaad/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Za Srebrnym Niedźwiedziem dla "Autora widma" nie kryje się jednak żadna intryga polityczna. Intencja tej nagrody jest jasna i zrozumiała: Polański naprawdę pokazał, że jest świetnym reżyserem (chociaż zrobił film komercyjny). Ponieważ przebywa wciąż w areszcie domowym w Szwajcarii, nagrodzenie go było jednocześnie gestem solidarności. W jego ewentualnym procesie ta nagroda będzie niczym dodatkowy głos świadka obrony. Międzynarodowe grono filmowców - w tym mieszkający w USA Werner Herzog, przewodniczący jury - powiedziało: Polański jest dla nas postacią wybitną. Tylko tyle. To właściwy gest, którego można było oczekiwać od początku festiwalu. Byłoby dziwne, gdyby tego nie zrobili.

W kinie światowym był już podobny precedens: Złota Palma w Cannes w 1982 dla kurdyjskiego reżysera Yilmaza Guneya - który co prawda był więźniem politycznym - mająca być dla niego wsparciem.

Reklama
Reklama

Reżyser "Autora widma" przesłał w sobotę za pośrednictwem producenta gorzkie podziękowanie: "Żałuję, że nie mogłem odebrać nagrody osobiście, ale nawet gdybym mógł przyjechać, to bym tego nie zrobił. Bo ostatnio, kiedy jechałem na festiwal, wsadzono mnie do więzienia"."

Tyle Sobolewski. Uff – jeden komentarz i cała plątanina tez.

Po pierwsze – czy media niesłusznie uznały, że Srebrny Niedźwiedź dla Polańskiego to demonstracja solidarności z reżyserem zamkniętym w swojej willi w Gstaad? Chyba nie, skoro sam autor uznaje, że tak najpewniej było.

Po drugie – czy film na to zasługiwał? Dzieła nie widziałem, ale podejrzewam, że był na dobrym poziomie „Dziewiątych wrót” - dobrego thrillera, ale też i nie żadnego arcydzieła. Mógł dostać jedną z głównych nagród, a mógł też przejść bez nagrody. Rozumiem, że był na tyle dobry, by nominacja filmu do Srebrnego Niedźwiedzia nie była groteską. Koniec końców, mogła przeważyć jednak chęć wyrażenia solidarności z Polańskim.

Po trzecie - czy można tak solidarnościową nominację porównywać z nagrodą dla kurdyjskiego reżysera więzionego z przyczyn politycznych w tureckim więzieniu? Yilmaz Guneya to Kurd i lewicujący anarchista. To postać - by użyć ulubionego ostatnio określenia - „z nie mojej politycznej bajki”. Nie wiem ile prawdy jest w oskarżeniach jakie stawiły mu tureckie władze. Wiem, że Kurdowie nie mają w Turcji łatwo. Dorosłe życie Guneya było piekłem. Pierwszy raz siedział z przyczyn politycznych w 1961 roku, skazany na 18 miesięcy. W 1972 skazano go ponownie na dwa lata, ale wypuszczono w ramach amnestii. Rychło potem w kontrowersyjnych okolicznościach skazano go na 19 lat wiezienia i gdyby nie uciekł w 1981 roku, naprawdę zgniłby za kratami. A o tym jak traktowani są więźniowie polityczni w Turcji, można znaleźć naprawdę przerażające świadectwa. Wyniszczony więzieniem Guney zmarł w 1984 roku we Francji.

Zapytajmy raz jeszcze. Czy można porównywać Guneya z Polańskim?

Reklama
Reklama

Polański płaci za swoja ucieczkę sprzed oblicza sądu w USA i za kryminalny czyn sprzed lat. Jeśli ma pecha, to tylko dlatego, że amerykański system prawny traktuje drastyczne przestępstwa serio. Co znaczy dramatyczny cytat: „ostatnio, kiedy jechałem na festiwal, wsadzono mnie do więzienia". Wsadzono, bo było za co. Ale stosunkowo szybko wypuszczono i skierowano do luksusowej rezydencji w szwajcarskim Gstaad. Sprawa się ślimaczy, ale pewnie skończy na jakiejś ugodzie.

Wniosek:

Jak się jest ściganym przez USA – w Europie w ciemno zyskuje się reputację męczennika. Jak jeszcze jest się z branży filmowej, to pomaga to bardziej niż szkodzi. A na dodatek jeszcze można z tego statusu męczennika skorzystać. I wykreować mit archipelagu Gstaad.

"Telewizyjne serwisy informacyjne, "Panorama" TVP, TVN 24 nie były szczególnie zainteresowane filmami Berlinale ani w ogóle kinem. W festiwalowych kuluarach pytały obserwatorów festiwalu tylko o "sprawę Polańskiego", jakby można było w tym momencie jeszcze coś nowego skandalicznego z niej wykrzesać.

Z punktu widzenia uczestnika ciekawego z wielu powodów ważnego dla nas festiwalu ta histeria mediów wydawała się jakąś narodową obsesją, poszukiwaniem wszędzie politycznej intrygi, knucia, spisku.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Materiał Płatny
OGŁOSZENIE
Kraj
Olejomaty opanowują Mazowsze, ale omijają Warszawę. Stolica czeka na innowacyjny recykling
Kraj
Polska bez kompleksów. Młodsi uważają, że to Zachód jest zacofany
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Kraj
Pociągiem z Warszawy do Lublina w półtorej godziny. Umowa na cztery tory linii otwockiej podpisana
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama