"Telewizyjne serwisy informacyjne, "Panorama" TVP, TVN 24 nie były szczególnie zainteresowane filmami Berlinale ani w ogóle kinem. W festiwalowych kuluarach pytały obserwatorów festiwalu tylko o "sprawę Polańskiego", jakby można było w tym momencie jeszcze coś nowego skandalicznego z niej wykrzesać.
Z punktu widzenia uczestnika ciekawego z wielu powodów ważnego dla nas festiwalu ta histeria mediów wydawała się jakąś narodową obsesją, poszukiwaniem wszędzie politycznej intrygi, knucia, spisku.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/02/22/berlin-pozdrawia-archipelag-gstaad/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Za Srebrnym Niedźwiedziem dla "Autora widma" nie kryje się jednak żadna intryga polityczna. Intencja tej nagrody jest jasna i zrozumiała: Polański naprawdę pokazał, że jest świetnym reżyserem (chociaż zrobił film komercyjny). Ponieważ przebywa wciąż w areszcie domowym w Szwajcarii, nagrodzenie go było jednocześnie gestem solidarności. W jego ewentualnym procesie ta nagroda będzie niczym dodatkowy głos świadka obrony. Międzynarodowe grono filmowców - w tym mieszkający w USA Werner Herzog, przewodniczący jury - powiedziało: Polański jest dla nas postacią wybitną. Tylko tyle. To właściwy gest, którego można było oczekiwać od początku festiwalu. Byłoby dziwne, gdyby tego nie zrobili.
W kinie światowym był już podobny precedens: Złota Palma w Cannes w 1982 dla kurdyjskiego reżysera Yilmaza Guneya - który co prawda był więźniem politycznym - mająca być dla niego wsparciem.