- Oczywiście, że nie chodzi o to, żeby wysyłać osobę, która będzie jakimś dodatkowym dygnitarzem. Żadnych takich intencji nie ma. To jest raczej taki gest, który pokazuje, że trzeba rozmawiać pospołu o sprawach ważkich i podstawowych dla Rzeczpospolitej Polskiej. Trzeba. Nie ma innego wyjścia - dodał Stasiak zapytany, czy osobą towarzyszącą będzie ktoś rangi Anny Fotygi, czy urzędnik niższego szczebla.