Reklama

Śmierć przez film z komórki?

Prokuratura ustala, czy do samobójstwa 17-latka z Bytowa przyczynili się jego koledzy. Na wycieczce w Paryżu nagrali film kompromitujący chłopaka

Publikacja: 26.03.2008 02:16

Jarosław H. zaginął w ubiegłym tygodniu, dwa dni po powrocie z wycieczki. Jego zwłoki znaleziono w ostatnią niedzielę w jednej ze wsi nieopodal Bytowa na Pomorzu. Powiesił się. Policjanci nie stwierdzili, by ktoś upozorował samobójstwo licealisty.

– Wyjaśniamy wszelkie okoliczności tej śmierci – zapewnia Jan Zborowski, szef Prokuratury Rejonowej w Bytowie. – Będziemy sprawdzać, czy do samobójstwa nakłoniły chłopaka inne osoby, czy też może udzieliły mu pomocy. Być może miał problemy w domu lub w szkole.

Na wstępnym etapie śledztwa Zborowski nie chce przesądzać, że to film doprowadził do samobójczej śmierci chłopaka. Potwierdza, że nagranie istnieje, ale nie ujawnia jego treści ani tego, czy jest ono dostępne w Internecie.

Prokurator nie chciał zdradzić, czy sekcja zwłok, którą przeprowadzano we wtorek po południu, wykazała w organizmie 17-latka obecność środków odurzających.

Wiadomo, że podczas wycieczki uczniowie pili alkohol. To właśnie w czasie libacji prawdopodobnie nakręcono telefonem komórkowym kompromitujący chłopaka film. Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz”, mogą w nim być sceny z rozbierającymi się nastolatkami.

Reklama
Reklama

Dyrektor Zespołu Szkół Ekonomiczno-Rolniczych Stanisław Kożyczkowski przyznaje, że wiedział od opiekunek o piciu alkoholu na wycieczce. Opowiada, że Jarek i jego koledzy przepraszali nauczycielki za ten wybryk.

– Było spotkanie na dużej przerwie. Chłopcy zostali poinformowani, że złamali regulamin. Przepraszali za picie alkoholu. Jarek dał jednej z opiekunek kwiaty. Spotkanie było bardzo spokojne. Nie było żadnych gróźb – relacjonuje dyrektor.

Jego zdaniem nie ma przesłanek, by film czy wycieczka doprowadziły 17-latka do samobójstwa. – Wiem, że był zadowolony z wyjazdu. Opowiadał o nim swojej mamie – mówi Kożyczkowski.

Dodaje, że z nastolatkiem nie było problemów wychowawczych. Do szkoły nigdy nie wzywano jego rodziców. Był dobrym uczniem, zwłaszcza w przedmiotach ścisłych.

– To był normalny wrażliwy chłopak, który zajmował się młodszym rodzeństwem i pomagał innym. Wszyscy bolejemy nad tym, co się stało – mówi Kożyczkowski.

Sprawą zajęło się Pomorskie Kuratorium Oświaty. Wczoraj w szkole byli wizytatorzy. – W środę dowiem się, co ustalili – powiedział wieczorem „Rz” szef kuratorium Zdzisław Szudrowicz.

Reklama
Reklama

Za pomoc bądź nakłanianie do samobójstwa grozi do pięciu lat więzienia.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Podcast „Rzecz w tym”: PiS w ogniu wewnętrznych wojen
Kraj
Do kiedy wysłać prezenty, żeby dotarły przed świętami? Poczta Polska podała daty
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama