– Jako prezydent Francji i szef prezydencji Unii Europejskiej mam pełną swobodę tego, z kim się spotykam – mówił w Gdańsku prezydent Francji, który mimo ostrzeżeń chińskich władz spotkał się z duchowym przywódcą Tybetańczyków. Nicolas Sarkozy podkreślał, że Dalajlama nie dąży do oderwania Tybetu od Chin. – Zawsze uważałem, że Tybet jest częścią Chin, Dalajlama nie nawołuje do niepodległości Tybetu – zapewniał. Z duchowym przywódcą Tybetańczyków spotkali się także szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i premier Donald Tusk.
– W Gdańsku nauczyliśmy się jednego: że kiedy w grę wchodzą takie rzeczy jak prawa człowieka, prawa do autonomii, do swobód, które my sami sobie wywalczyliśmy tutaj w Polsce, to nie ma miejsca na jakieś gorszące negocjacje – mówił polski premier.
Reakcja chińskich władz była wyjątkowo ostra. – Sprzeciwiamy się separatystycznej działalności Dalajlamy niezależnie od tego, w jakim kraju ją prowadzi, i protestujemy przeciwko podejmowaniu go przez zagranicznych przywódców – grzmiał szef chińskiej dyplomacji Qing Gang. Chińskie MSZ wezwało wczoraj francuskiego ambasadora w Pekinie i złożyło oficjalny protest.
– To spotkanie podważyło stosunki chińsko-francuskie i chińsko-europejskie – stwierdził w chińskiej telewizji wiceszef MSZ He Yafei. Pekin dał też do zrozumienia, że ucierpieć mogą stosunki handlowe z Francją, która kilka miesięcy temu podpisała z Chinami umowę na dostawy samolotów Airbus o wartości miliarda euro. Jeszcze w listopadzie w związku z zapowiadanym spotkaniem unijnych przywódców z Dalajlamą Pekin odwołał planowany na 1 grudnia w Lyonie szczyt Unia Europejska – Chiny.
Do tej pory w takich sytuacjach Pekin protestował, ale nie uciekał się do gróźb. W zeszłym roku po przyjęciu Dalajlamy przez niemiecką kanclerz Angelę Merkel chińskie władze odwołały wizytę niemieckiego ministra finansów w Pekinie oraz planowane w Monachium sympozjum chińsko-niemieckie. Na spotkanie prezydenta George’a W. Busha z Dalajlamą w październiku 2007 roku i przyznanie mu złotego medalu amerykańskiego Kongresu zareagowały tylko ostrą krytyką.