Podróżnik na tropie normalności w TVP

Tomasz Rudomino o swojej obecnej posadzie wiceprezesa ds. programowych mówi bez ogródek: to robota na krótko i z niewiadomym skutkiem. Oburza się na nazywanie go miotłą na Woronicza

Aktualizacja: 16.01.2009 11:07 Publikacja: 16.01.2009 02:12

Tomasz Rudomino pracował w wielu redakcjach i zjeździł cały świat. Dziś sieje postrach w gmachu tele

Tomasz Rudomino pracował w wielu redakcjach i zjeździł cały świat. Dziś sieje postrach w gmachu telewizji przy Woronicza

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Po ostatnich czystkach kadrowych w TVP na Woronicza krąży plotka, że Tomasz Rudomino zwalnia wszystkich, którzy krytykowali „Podróżnika”. To program, który przez lata produkował razem z Anną Kwiatkowską. I nie zawsze zbierał dobre recenzje. W 2001 r. oburzona „Gazeta Wyborcza” wytknęła autorom, że w odcinku o Kubie pokazali tylko sielskie krajobrazy i ani słowem nie wspomnieli o reżimie Fidela Castro.

– To bzdura – irytuje się Rudomino, świeżo upieczony członek zarządu TVP ds. programowych, który sam o sobie mówi, że praktycznie jest wiceprezesem – nie chodzi przecież o „Podróżnika”, tylko o coś zupełnie innego.

O co? Podobno o przywrócenie normalności.

Tak czy inaczej, ten dziennikarz, który z podróży uczynił sposób na życie, stał się postrachem telewizji publicznej. Nową miotłą, która wymiata gabinety na Woronicza. Nie ma dnia, żeby w telewizji nie leciały kolejne głowy. Ale bardzo oburza się na to określenie.

– Miotła to była za czasów Jana Dworaka – mówi Rudomino – kiedy wyrzucono setki osób, a w czasach prezesury Bronisława Wildsteina wręcz działał spychacz. My na razie zwolniliśmy kilku dyrektorów, i to tych, którzy sami nie chcieli z nami pracować, jak Dorota Macieja, lub takich, którzy kwestionowali nowe władze TVP i blokowali nasze decyzje.

– Zresztą to Piotr Farfał podejmuje decyzje kadrowe, a nie ja – podkreśla Rudomino. – Ja wnioskowałem o zaledwie kilka zwolnień. A Macieję prosiłem, żeby została w firmie, i proponowałem jej bardzo wysokie stanowisko. Nie chciała.

[srodtytul]Dokument z legendą[/srodtytul]

Dziennikarską karierę dzisiejszy wiceprezes TVP (rocznik 1958) rozpoczynał jako sprawozdawca sportowy. – Dorabiałem w ten sposób na studiach – opowiada Rudomino.

Tą ścieżką kariery nie kroczył jednak długo. Wkrótce przerzucił się na recenzowanie malarstwa. Miał ku temu kwalifikacje, bo skończył historię sztuki. Stworzył pierwszy autorski ranking artystów. Dziś przyznaje, że w czasach PRL nie było to uczciwe, bo artyści byli skazani na łaskę i niełaskę rządzących.

Na Woronicza krążą plotki, że Rudomino był krytykiem na usługach władzy, wskazywał palcem, kto jest dobry, a kto zły, i dziwnym trafem zgadzało się to z gustami rządzących. Andrzej Matynia, krytyk sztuki, który zna Rudomino od lat 80., śmieje się z tego. – Komunistyczna władza miała w nosie plastyków, nikomu nie zależało na tym, żeby kogoś z tego grona pognębić – mówi. – Ale pamiętam, że gdy prezesem TVP został Janusz Roszkowski, ojciec malarza Aleksandra Roszkowskiego, to ważni ludzie z telewizji gwałtownie zainteresowali się plastyką. Biegali tłumnie na wernisaże, a wśród nich i Rudomino.

Historykiem sztuki była też jego pierwsza żona Katarzyna, wnuczka Wandy Jakubowskiej, autorki wybitnego filmu „Ostatni etap”, który opowiadał o losach więźniarek Oświęcimia. Jakubowska była całym sercem oddana socjalizmowi. Sama o sobie mówiła, że jest niepoprawnym komuchem. Robiła filmy o Karolu Świerczewskim i Ludwiku Waryńskim. Miała świetne znajomości wśród PRL-owskich elit władzy.

W kręgu znajomych małżeństwa Rudominów bez ogródek mówi się do dzisiaj, że Tomasz ożenił się z Katarzyną dla kariery. To dzięki temu związkowi zrobił brawurowy film dokumentalny o Jakubowskiej, jej życiu i spotkaniu ze Stalinem. Niedługo potem małżeństwo z Katarzyną zakończyło się rozwodem.

– Taki film przechodzi do historii – mówi Matynia. – Gdyby nie małżeństwo z Katarzyną, toby mu się to nie udało, bo Jakubowska od lat nie wypowiadała się publicznie.

– Ożeniłem się z miłości, a nie dla kariery – mówi Rudomino. – Sprawa rozwodowa rzeczywiście nie była najciekawsza, ale przecież kariery filmowej nie zrobiłem, choć o tym marzyłem. A moja praca telewizyjna zaczęła się wcześniej, w drugiej połowie lat 90. Film o Jakubowskiej już w niczym mi nie pomógł.

[srodtytul]Związek z Samoobroną[/srodtytul]

Na początku lat 90. krytyk sztuki przedzierzgnął się w wydawcę. Rudomino został redaktorem naczelnym wydawnictwa „Ryton”, a przez kilka miesięcy kierował spółką Ad Novum wydającą „Trybunę”.

Wanda Zagawa, dawna dziennikarka „Trybuny”, twierdzi, że zostawił on firmę w lepszym stanie, niż ją zastał. Jej kolega redakcyjny Wiesław Dębski ma nieco inne zdanie.

– Pamiętam pierwsze spotkanie Rudomino z zespołem – opowiada Dębski. – Było bardzo nieprzyjemne. Powiedziałem mu potem: „panie prezesie, w tej redakcji nie ma związków zawodowych, ale pan sprawił, że powstaną”. I na drugi dzień założyliśmy związek.

– Sądzę, że nikt nie może na mnie narzekać – ripostuje Rudomino. – Nikogo z pracy nie wyrzuciłem, zespół dostał lepszą gazetę pod względem technicznym i lepsze warunki pracy. A że pilnowałem pieniędzy Universalu, to przecież naturalne.

Rudomino w pracy bywa impulsywny, łatwo poddaje się emocjom, co potwierdza wiele osób. Za to prywatnie – jak twierdzą jego znajomi – jest bardzo sympatyczny.

– O Tomku mogę mówić wyłącznie dobrze – zarzeka się Andrzej Golimont, radny SLD, pierwszy mąż Anny Kwiatkowskiej, obecnej towarzyszki Rudomino. – Świetnie gotuje afrykańskie „paciaje”, jest ciepły, opiekuńczy i ma uroczego psa rasy rhodesian ridgeback [afrykańska rasa do polowania na lwy – red.]. Witold Graboś, były SLD-owski członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, który jest sąsiadem Rudomino, również wypowiada się o nim w superlatywach, podkreślając, że nigdy nie dorobił się on majątku na pracy w telewizji, bo po prostu mu na tym nie zależało.

– To uroczy człowiek, po powrocie z podróży zapraszał na wino i cudownie opowiadał o tym, co zobaczył za granicą – mówi Matynia. – Ale widać było, że miał takie skłonności, żeby się dobrze urządzić.

Być może właśnie one popchnęły dzisiejszego wiceprezesa do związania się z Samoobroną. To z rekomendacji tej partii, a raczej Tomasza Borysiuka, członka KRRiT, zasiadł w radzie nadzorczej TVP.

– Nie mam mu za złe tego, że związał się z Samoobroną, żeby dostać to stanowisko – mówi emocjonalnie Matynia. – Ale zgodzić się na to, żeby rekomendowało go takie wielkie koniunkturalne „nic” jak Borysiuk, to jest plama na honorze.

[srodtytul]Obrońca Wildsteina[/srodtytul]

Taktyczny sojusz z Borysiukiem szybko się jednak skończył. Rudomino nie chciał wypełnić partyjnego polecenia i głosować za odwołaniem ze stanowiska prezesa TVP Bronisława Wildsteina. Borysiuk był wściekły, wydzwaniał do Rudomino, żeby stawił się na posiedzeniu rady nadzorczej, bo brakowało kworum do odwołania Wildsteina.

– Jeżeli kogoś desygnuję, to naturalne, że mam wobec niego oczekiwania – mówił wówczas dziennikarzom.

Później, jak donosiły media, starał się pozbyć Rudomino z rady nadzorczej TVP. Między innymi napisał bardzo nieprzyjemne pismo do prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego. Chodziło o publikację w „Nie”. W tygodniku napisano, że Rudomino już po powołaniu do rady nadzorczej ciągle pracował przy realizacji programu „Podróżnik”, co oznaczałoby złamanie prawa. Z kolei Rudomino utrzymywał, że Borysiuk chce go zmusić do złożenia rezygnacji z rady nadzorczej TVP.

Dziś wiceprezes szczyci się tym, że głosował przeciwko odwołaniu Wildsteina, i narzeka: jakoś nikt nie chce o tym pamiętać.

– To dziwna postać – mówi o wiceprezesie pracownik TVP. – Z jednej strony sympatyczny obieżyświat. Ale lojalności trudno się po nim spodziewać.

– Zwolnił z pracy dyrektorkę, która zawsze bardzo dobrze o nim mówiła – wytyka Matynia. – Uważam, że postąpił niewdzięcznie i wykazał się małostkowością.

Co na to podróżnik, który utknął na Woronicza?

– Wolałbym teraz być na Amazonce. Strasznie się denerwuję, gdy widzę na niebie samolot, bo chciałbym w nim być – zdradza Tomasz Rudomino. – W podróżach spędziłem łącznie 12 lat. I wciąż ciągnie mnie w świat.

[ramka]Rudomino zgodził się, by do telewizji publicznej rekomendowało go takie koniunkturalne „nic” jak Tomasz Borysiuk.To plama na honorze

[i]Andrzej Matynia, krytyk sztuki[/i][/ramka]

Po ostatnich czystkach kadrowych w TVP na Woronicza krąży plotka, że Tomasz Rudomino zwalnia wszystkich, którzy krytykowali „Podróżnika”. To program, który przez lata produkował razem z Anną Kwiatkowską. I nie zawsze zbierał dobre recenzje. W 2001 r. oburzona „Gazeta Wyborcza” wytknęła autorom, że w odcinku o Kubie pokazali tylko sielskie krajobrazy i ani słowem nie wspomnieli o reżimie Fidela Castro.

– To bzdura – irytuje się Rudomino, świeżo upieczony członek zarządu TVP ds. programowych, który sam o sobie mówi, że praktycznie jest wiceprezesem – nie chodzi przecież o „Podróżnika”, tylko o coś zupełnie innego.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo