Po ostatnich czystkach kadrowych w TVP na Woronicza krąży plotka, że Tomasz Rudomino zwalnia wszystkich, którzy krytykowali „Podróżnika”. To program, który przez lata produkował razem z Anną Kwiatkowską. I nie zawsze zbierał dobre recenzje. W 2001 r. oburzona „Gazeta Wyborcza” wytknęła autorom, że w odcinku o Kubie pokazali tylko sielskie krajobrazy i ani słowem nie wspomnieli o reżimie Fidela Castro.
– To bzdura – irytuje się Rudomino, świeżo upieczony członek zarządu TVP ds. programowych, który sam o sobie mówi, że praktycznie jest wiceprezesem – nie chodzi przecież o „Podróżnika”, tylko o coś zupełnie innego.
O co? Podobno o przywrócenie normalności.
Tak czy inaczej, ten dziennikarz, który z podróży uczynił sposób na życie, stał się postrachem telewizji publicznej. Nową miotłą, która wymiata gabinety na Woronicza. Nie ma dnia, żeby w telewizji nie leciały kolejne głowy. Ale bardzo oburza się na to określenie.
– Miotła to była za czasów Jana Dworaka – mówi Rudomino – kiedy wyrzucono setki osób, a w czasach prezesury Bronisława Wildsteina wręcz działał spychacz. My na razie zwolniliśmy kilku dyrektorów, i to tych, którzy sami nie chcieli z nami pracować, jak Dorota Macieja, lub takich, którzy kwestionowali nowe władze TVP i blokowali nasze decyzje.