Dziennik "Polska The Times" przynosi refleksje po manifach pióra Anny Gwozdowskiej. "Większość z nas nie ma radykalnych czy wręcz histerycznych poglądów. Kiedy idzie o nasz typowo kobiece sprawy wolimy dyskretne wsparcie rodziny i przyjaciół". Uwaga feministki! Czy to nie dowód, że "Polska" sprzyja narodowcom?
W "Dzienniku" Rafał Matyja uczy młodych Polaków, jak być prawdziwym obywatelem: "wasze poczucie apolityczności jest usprawiedliwione (...) postępujecie słusznie, zachowując dystans wobec politycznych sporów i unikając języka stada". Od dawna nikt w Polsce nie sformułował tak wykwintnie credo dla przyszłych pokoleń. W przekładzie na polski brzmi to mniej więcej tak: "macie wszystko w d...? Tak trzymać".
"Gazeta Wyborcza" z lubością cytuje hasła warszawskiej Manify: "Lesbijka na prezydenta" i "Donald, Ty nas nie kochaj, Ty nas szanuj". Jeśli nawet kobiety maja dosyć polityki miłości, to co pozostaje rządowi? Może to, co wychodzi mu od początku najlepiej: kochanie siebie.
"Wprost" zastanawia się, kto może zostać populistą nowej generacji i na czele tłumu gniewnych Polaków zmieść ze sceny politycznej PO i PiS. Podobno największe szanse maja: Tomasz Lis, Roman Kluska albo Kazimierz Marcinkiewicz. Podobno cechą charakterystyczną nowego populisty nie będzie już obciach w stylu Leppera i antyimigranckie hasła, tylko drogi garnitur, wizerunek fachowca oraz dobra gadka, wdzięk i elegancja. Oznacza to, że "Wprost" się myli, i nowego lidera populistów w Polsce nie będzie. Bo kto mógłby być lepszym Donaldem Tuskiem niż sam Donald Tusk?
"Newsweek" wylicza, ile to pieniędzy budżet wypłacił w ostatnich latach partiom politycznym na działalność. Jednak nie wielkie kwoty najbardziej przerażają autorów raportu (Andrzej Stankiewicz, Paweł Olert i Mariusz Chudy), ale wniosek, jaki z tego płynie: "bez publicznych pieniędzy PiS nigdy nie doszłoby do władzy, a Lech Kaczyński nie zostałby prezydentem". Jak rozumiem Platforma doszła do władzy płacąc za bilbordy wyplatanymi przez posłów PO koszykami z wikliny, a kampanię telewizyjna Platformy sfinansowali jej samorządowcy z gruszek. Znaczy zbierali gruszki na wierzbie, sprzedawali je na bazarku, a zyski wydali na spoty.