To był jeden wielki krzyk

Co najmniej 21 ofiar pożaru w Kamieniu Pomorskim. Ludzie krzyczeli: „Pomocy, płoniemy!”. Wyrzucali dzieci przez okna, sami skakali – opowiadają świadkowie. – Niektórzy znikali nam w ogniu. Mieszkańcy sąsiednich domów są pełni obaw. – Nas może spotkać to samo

Aktualizacja: 14.04.2009 03:53 Publikacja: 14.04.2009 03:47

Z pożaru uratowało się 41 osób, w tym wszyscy lokatorzy z parteru, który był zbudowany z pustaków i

Z pożaru uratowało się 41 osób, w tym wszyscy lokatorzy z parteru, który był zbudowany z pustaków i jego płomienie nie objęły

Foto: Rzeczpospolita, Daniel Szysz Dan Daniel Szysz

Zgłoszenie o pożarze bloku komunalnego przy ul. Wolińskiej dyspozytorka straży pożarnej w Kamieniu Pomorskim otrzymała 40 minut po północy, z niedzieli na poniedziałek, najprawdopodobniej od mieszkańca jednego z okolicznych domów.

W zgliszczach odnaleziono 21 ciał, w tym sześcioro dzieci. Policja poszukuje jeszcze dwóch osób.

[srodtytul]Pierwszy wóz przyjechał po dwóch minutach[/srodtytul]

Rzecznik straży pożarnej w Kamieniu Pomorskim starszy kapitan Daniel Kowaliński zapewniał: – Pierwszy wóz był na miejscu w ciągu dwóch minut, ale na ratunek było za późno.

Jednak mieszkańcy okolicznych domów twierdzą, że strażacy, którzy pierwsi pojawili się na miejscu, nie dawali sobie rady z opanowaniem sytuacji.

– To myśmy łapali dzieci, sami, zanim straż przyjechała – opowiada rozgoryczony Stanisław Borzymowski.

– Byli i tacy, którzy krzyczeli o pomoc, potem znikali nam w ogniu. To był jeden wielki krzyk – dodaje Jarosław Magurka, który pomagał jako ochotnik.

– Myślałam, że na korytarzu ktoś się bije. A tam wszystko stało już w ogniu – opowiada „Rz” Hanna Śmigielska, jedna z osób, której udało się uratować z płonącego budynku. Jej mąż pomagał ratować sąsaiadów. Wychylał się przez okno, a z góry podawali mu dzieci, które on przekazywał niżej.

– Ludzie krzyczeli: „Pomocy, płoniemy!”. Próbowali skakać i wyrzucali dzieci przez okna, sami skakali – opowiadała w TVP Info jedna z mieszkanek bloku.

Z pożaru uratowało się 41 osób, w tym wszyscy lokatorzy z parteru zbudowanego z pustaków – jego płomienie nie objęły. Według strażaków ogień wybuchł gwałtownie, bo pozostałe dwie kondygnacje, poza stalową konstrukcją, były zbudowane z drewna.

20 osób znalazło się w szpitalach. – Przeżyli ci, którzy wyskakiwali z okien pierwszego i drugiego piętra. Z połamanymi nogami, rękami trafili do szpitali, ale ich stan jest dobry – potwierdza starszy kapitan Kowaliński.

Po tragedii mieszkańcy sąsiednich budynków nie kryją obaw, że i ich domy mogą być zagrożone. – Żyjemy jak na beczce prochu. Proszę spojrzeć na te ściany. Pod cienką warstwą tynku jest słoma. Nas może spotkać to samo – mówi pani Janina. Już w nocy bała się, że jej blok może się zająć od iskier.

[srodtytul]Nieszczelna butla, a może podpalenie?[/srodtytul]

Jak mówią okoliczni mieszkańcy, pożar mógł wybuchnąć od rozszczelnionej butli z gazem, i to również tłumaczyłoby fakt, że ogień błyskawicznie się rozprzestrzeniał. Choć lokatorzy bloku narzekają na złe warunki, pewne jest, że instalacja elektryczna była niedawno wymieniana.

Straż pożarna nie podaje, nawet wstępnych, hipotez na temat przyczyn tragedii. – Budynek jest za duży. Nie wykluczamy niczego: świadomego podpalenia czy zaprószenia ognia – ucina spekulacje Kowaliński.

Prezydent Lech Kaczyński, który przyjechał na miejsce tragedii, powiedział, że pożar „musi być przedmiotem bardzo szczegółowego śledztwa”. Prowadzi je Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Ustalenie wstępnych przyczyn tragedii może potrwać nawet trzy miesiące.

Wicepremier Grzegorz Schetyna w poniedziałek w nocy zorganizował specjalną naradę z udziałem przedstawicieli służb, które brały udział w gaszeniu pożaru. Mówiono na niej o koordynacji pomocy dla poszkodowanych i przeprowadzono analizę akcji ratunkowej. Wstępny raport na ten temat ma być gotowy w czwartek.

Przyczyny pożaru i przeprowadzenie akcji ratunkowej badają już prokuratura i specjalna komisja. Schetyna zapowiedział też inwentaryzację i kontrolę stanu bezpieczeństwa we wszystkich podobnych budynkach socjalnych w Polsce. Tragedią i pomocą poszkodowanym dziś ma się też zająć rząd.

Budynek przy ul. Wolińskiej, którym administruje miejski zakład budynków komunalnych, powstał w latach 70. jako hotel robotniczy Nafta. Od kilku lat w części mieszkań zakwaterowano rodziny zadłużone czy eksmitowane z innych domów.

– To nie jest typowy blok socjalny. Tylko część osób była zameldowana na statusie socjalnym – mówi „Rz” Andrzej Jędrzejewski, wiceburmistrz Kamienia Pomorskiego.

[srodtytul]Odszkodowania i dary[/srodtytul]

Wiceburmistrz zapewnia, że mieszkańcy, którzy uratowali się z pożaru, otrzymają odszkodowania z PZU, które zadeklarowało pomoc nawet nieubezpieczonym. – Wypłata odszkodowań ruszy jak najszybciej i obejmie wszystkich – podkreśla wiceburmistrz. Twierdzi, że sam budynek też był ubezpieczony.

Władze gminy uruchomiły specjalny telefon dla poszkodowanych.

– Zgłosiły się cztery rodziny, które nie mają gdzie mieszkać, mamy dla nich zastępcze lokum. Reszta najprawdopodobniej mieszka teraz u rodzin. Czekamy, aż się do nas zgłoszą, nikt nie zostanie bez pomocy – podkreśla Jędrzejewski.

W Hotelu Żeglarskim w Kamieniu Pomorskim jest ośrodek interwencji kryzysowej, w którym są przyjmowane dary i żywność dla poszkodowanych. Mieszkańcy Kamienia Pomorskiego od ranka w poniedziałek znosili jedzenie, odzież, koce i pościel dla pogorzelców. – O tragedii dowiedziałam się z telewizji. Przyniosłam to, co miałam pod ręką – mówi Agnieszka Wołczyk.

Mieszkańcy miasta zgłaszali się również na ochotnika do pomocy w samym ośrodku. – Pracuję od wczesnego rana. Zostanę, jak długo będzie potrzeba – deklaruje Mariusz Kalinowski.

Zbiórkę rzeczy dla poszkodowanych prowadzi też szczecińska Caritas. Szczecin szykuje lokale zastępcze dla osób, które straciły dach nad głową.

Mszę św. w intencji ofiar i poszkodowanych w pożarze odprawił w katedrze w Szczecinie abp Andrzej Dzięga, który odwołał planowany na wczoraj ingres do katedry kamienieckiej.

[i]współpraca - Krzysztof Bąk, Radio Zet[/i]

[ramka][b]Pomoc[/b]

Pieniądze dla poszkodowanych można wpłacać: 18 1240 3868 1111 0000 4090 8896; Bank Pekao SA, o. w Kamieniu Pomorskim, z dopiskiem: POMOC DLA POSZKODOWANYCH Z POŻARU PRZY UL. WOLIŃSKIEJ W KAMIENIU POMORSKIM.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Do pożaru wezwano nas za późno [/srodtytul]

[i]starszy kapitan Daniel Kowaliński, rzecznik straży pożarnej w Kamieniu Pomorskim [/i]

[b]Rz: Naoczni świadkowie twierdzą, że akcja gaszenia pożaru w budynku przy Wolińskiej była źle zorganizowana, że ludzie sami ratowali sąsiadów. Brakowało też wody w hydrantach w budynku.[/b]

[wyimek]Z doświadczenia wiemy, że z takich płomieni nikt nie mógł się uratować. Akcję zakończyliśmy w ciągu kilkunastu minut[/wyimek]

Daniel Kowaliński: Według mnie pożar był zbyt późno zauważony, ludzie spali głęboko – był to drugi dzień świąt, wolny od pracy. Pierwsza jednostka przyjechała na miejsce już po dwóch minutach od zgłoszenia, ale na ratunek było właściwie za późno. Główna klatka schodowa stała w ogniu, na korytarzach to samo. Piekło. Budynek płonął jak pochodnia.

Ktoś, kto patrzy z boku, ocenia, że akcja była źle zorganizowana, chaotyczna. Tymczasem prawda jest taka, że ten budynek jest ogromny, ma kilka wejść. Dla strażaka priorytetem jest ratowanie ludzi. Ale musi też myśleć o własnym bezpieczeństwie. Powtarzam: kiedy przyjechaliśmy na miejsce, budynek cały był już w ogniu, za późno nas wezwano.

Strażacy od razu wezwali pomoc z komendy powiatowej i cysternę z 18 tonami wody. Byłem na miejscu jednym z pierwszych, widziałem, z jakim zaangażowaniem moi koledzy prowadzą akcję w tak trudnym terenie, że po kilkunastu minutach byli wykończeni. Uspokajałem ich, tłumacząc, że zrobili, co mogli.

[b]Dlatego tak szybko zakończyliście akcję ratowniczą?[/b]

Bo nie było już kogo ratować w środku. Z doświadczenia wiemy, że nikt z takiego pożaru nie mógł się uratować. Akcję zakończyliśmy w ciągu kilkunastu minut, zaczęliśmy gasić płomień. Wszystkie ofiary znaleźliśmy w środku, w pogorzelisku. Trudno powiedzieć, od czego zginęli. Praktyka mówi, że najpierw zabójcą jest czad, że nie spłonęli żywcem. Ale to dopiero ustali sekcja zwłok.

[b]W jakim stanie był budynek?[/b]

Tego nie wiem. Był pod ścisłą kontrolą władz miasta. Wiem natomiast, że niedawno instalacja elektryczna w budynku była wymieniana na nową. Mieszkało tam dużo rodzin, każdy miał czajnik elektryczny i instalacja nie wytrzymywała.

[b]Krzysztof Gawroński, administrator budynku, zapewnił, że stan techniczny obiektu był dobry, ale konstrukcja była łatwopalna, dlatego pożar mógł rozprzestrzenić się tak szybko.[/b]

Wyjaśni to dopiero śledztwo, na obecnym etapie my nie możemy oceniać tych kwestii.

Blok został zbudowany z dwóch części: parter z pustaków – tu pożar nie sięgnął, i dwie kondygnacje z drewna. Stąd pewnie ogień tak szybko się rozprzestrzenił.

[b]Wiemy, że strażacy znają ten budynek bardzo dobrze, bo – tak twierdzą okoliczni mieszkańcy – w ostatnim czasie przyjeżdżaliście tutaj do podpaleń aż pięć razy. Czy to prawda?[/b]

W chwili obecnej nie mogę tego potwierdzić, upłynęło zaledwie kilkanaście godzin od zdarzenia, zajmowaliśmy się ratowaniem i gaszeniem.

Osobiście pamiętam, że w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy byliśmy tu na pewno dwa razy. Raz rzeczywiście było to zaprószenie ognia, ale za drugim razem spalił się garnek.

Wszystko będziemy szczegółowo analizować. Pod uwagę bierzemy wszystkie możliwości, później je eliminujemy. Na końcu zostaje prawda.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Wyjście ewakuacyjne było ze szkła, a je łatwo rozbić[/srodtytul]

[i]Krzysztof Gawroński dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Kamieniu Pomorskim[/i]

[b]Rz: Dlaczego budynek przy ulicy Wolińskiej w Kamieniu Pomorskim spłonął tak szybko? Czy to wina materiałów, z których został wzniesiony?[/b]

Krzysztof Gawroński: Budynek miał trzy kondygnacje. Parter został zbudowany z suporeksu. Mieściły się tam cztery lokale komunalne, ale tylko jeden był zamieszkany. Pozostała część budynku została oparta na stalowej konstrukcji obłożonej płytami pilśniowymi i tak zwanymi płytami czeskimi z domieszką azbestu, który miał zabezpieczać przed ogniem. Ale mimo wszystko konstrukcja była łatwopalna.

[b]Dlaczego nie próbowaliście tego zmienić?[/b]

Budynek wzniesiono pod koniec lat 70., ale gmina przejęła go dopiero w 2007 roku. Wcześniej należał do zakładów gazowniczych w Zielonej Górze. Planowaliśmy wyburzyć dwa piętra i zbudować je raz jeszcze. Tym razem z cegły. Prace miały się rozpocząć jeszcze w tym roku. Jak widać, nie zdążyliśmy.

[b]Ale problem bezpieczeństwa nie sprowadza się chyba tylko do łatwopalnej konstrukcji? Podobno w budynku zamknięte było wyjście ewakuacyjne...[/b]

Chodziło przede wszystkim o to, by uniemożliwić dzieciom samodzielne wychodzenie na schody.

Ale drzwi nie stanowiły przecież żadnej poważnej przeszkody – były przeszklone, a szybę łatwo można rozbić. Poza tym klucz do nich miał gospodarz obiektu. Dlaczego ich nie otworzył?

Wiemy tylko, że osoba ta znalazła się na liście zaginionych.

[b]A jak przedstawiał się stan techniczny budynku? Czy przyczyną pożaru mogło być na przykład zwarcie instalacji elektrycznej?[/b]

To wydaje się mało prawdopodobne. Instalacja była nowa. Stan techniczny obiektu także nie budził zastrzeżeń. Potwierdziła to przeprowadzona dwa miesiące temu ekspertyza.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Walczyło 14 zastępów[/srodtytul]

[b]godz. 0.40[/b]

Dyspozytorka straży pożarnej w Kamieniu Pomorskim otrzymuje zgłoszenie o pożarze. Pierwszy zespół jest na miejscu już po dwóch minutach, po kilkunastu dojeżdżają kolejne. W sumie w akcji bierze udział 14 zastępów.

[b]godz. 6.30[/b]

Kończy się dogaszanie budynku. Strażacy znajdują sześć zwęglonych ciał.

[b]przed godz. 9[/b]

Rzecznik rządu Paweł Graś informuje, że na miejsce wypadku jedzie premier Donald Tusk. Straż podaje, że w pogorzelisku znaleziono 21 ciał, w tym sześcioro dzieci.

[b]godz. 11[/b]

Prezydent Lech Kaczyński ogłasza trzydniową żałobę narodową, a burmistrz Kamienia Pomorskiego Bronisław Karpiński powołuje sztab kryzysowy.

[b]godz. 11.40[/b]

Premier deklaruje pomoc z rezerwy celowej w odbudowie budynku.

[b]godz. 13[/b]

Strażacy kończą przeszukiwanie dwóch kondygnacji budynku. Liczba ofiar się nie powiększa. [/ramka]

Zgłoszenie o pożarze bloku komunalnego przy ul. Wolińskiej dyspozytorka straży pożarnej w Kamieniu Pomorskim otrzymała 40 minut po północy, z niedzieli na poniedziałek, najprawdopodobniej od mieszkańca jednego z okolicznych domów.

W zgliszczach odnaleziono 21 ciał, w tym sześcioro dzieci. Policja poszukuje jeszcze dwóch osób.

Pozostało 97% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo