Szejna - lider listy SLD-UP w okręgu - przekonywał, że Parlament Europejski ma głównie do spełnienia zadania ekonomiczne, a nie światopoglądowe, z czym nie do końca zgadzała się jego koleżanka z listy.
Senyszyn przekonywała zebranych, że jest sens składania przeróżnych petycji. Chce np. aby w przyszłości europarlament wyraźnie w swojej deklaracji rozdzielił państwo od Kościoła.
Liderka listy PO Róża Thun wyjaśniała dlaczego w Polsce jest nikłe zainteresowanie czerwcowymi wyborami: "Parlament Europejski jest instytucją wspólnotową, której nie dość czasu i uwagi poświęcamy. Nie jest to instytucja w Polsce znana i to jest przyczyną, że zapowiada się niska frekwencja. Debata europejska w Polsce niemal nie istnieje".
Pierwszy na liście Centrolewicy Janusz Onyszkiewicz mówił jakich kandydatów - według niego - nie należy wybierać: "Jest niesłychanie istotne, aby w Parlamencie Europejskich znajdowały się osoby, które będą w stanie budować koalicję. Przecież nas (Polaków) tam będzie 50 osób. Przy 750 członkach Parlamentu samymi swoimi głosami tych 50 osób nie jest w stanie niczego rozstrzygnąć".
Z kolei Wojciech Wierzejski (Libertas) przypomniał, że jego ugrupowanie jest przeciwne dalszemu integrowaniu politycznemu kontynentu. Jak mówił Libertas "jest za wspólną gospodarką, za wolnością gospodarczą, ale to nie znaczy, że całą władzę musimy oddać brukselskim urzędnikom".