Rzecznik zarzucił prezesowi IPN, że w toku prac na ustawą pozbawiająca funkcjonariuszy służb specjalnych PRL nie zwrócił uwagi na fakt, że część z nich zachowa przywileje emerytalne. Chodzi o tych funkcjonariuszy, których teczki personalne przechowywane są w tzw. zbiorze zastrzeżonym. Ponieważ wszystkie dane w tym zbiorze są chronione tajemnicą państwową IPN będzie zmuszony odpowiadać Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych, że nie ma informacji na temat takich esbeków.

To z kolei sprawi, że nie będzie można ich pozbawić przywilejów emerytalnych. Prezes zwracał na ten problem uwagę senatorom w ubiegłym tygodniu. Rzecznik rządu zarzucił mu, że nie poinformował o tym na wcześniejszym etapie prac nad ustawą. – – Mogę tylko wyrazić ubolewanie, ze prezes IPN-u nie zwracał uwagi na ten fakt w momencie tworzenia ustawy – mówił Paweł Graś w telewizyjnej Panoramie.

Tymczasem jak twierdzi prezes IPN „przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej na etapie prac nad tzw., „ustawą deubekizacyjną” wielokrotnie zwracali uwagę na problem nierozstrzygnięcia w tej ustawie kwestii dostępu do akt SB-ków w zbiorze zastrzeżonym”.

Na dowód przedstawia swój [link=http://grafik.rp.pl/grafika2/398965]list[/link] skierowany na ręce przewodniczącego Klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego 4 grudnia ubiegłego roku. W liście tym istotnie prezes IPN informował Chlebowskiego o problemach ze zbiorem zastrzeżonym.