GW oburza się też na Stanisława Janeckiego. Szef publicystyki w TVP1 miał złamać zasady obowiązujące w mediach publicznych ponieważ agitował politycznie. Chodzi o wczorajszy felieton w Fakcie, w którym Janecki w dwugłosie opisywał, dlaczego wybory wygra Jarosław Kaczyński. Z tekstu informacyjnego w GW nie dowiadujemy się, co Janecki napisał, za wyjątkiem tytułu: "Kaczyński to po prostu mąż stanu". Nie wiem, czy stwierdzenie faktu, że ktoś jest lub nie jest mężem stanu jest włączaniem wyborczą agitacją, ale problem uważam za ciekawy. Czy jeśli stwierdzę, że Bronisław Komorowski ma wąsy - też za nim agituję? Albo, gdy powiem, że pana Marszałek bohatersko działał w opozycji świadczy to, że staję od razu na linii politycznego frontu. Warto przeprowadzić w tej sprawie dziennikarskie śledztwo.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/szuldrzynski/2010/06/09/kampania-jak-sprzedaz-falszywych-biletow/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
"Istnieją dwa niedobre podejścia do przeszłości. I oba, zarówno zapatrzenie w przeszłość i jej idealizowanie, jak i postponowanie i odcinanie się od swej historii, są równie niebezpieczne. [...] To, że jedna z nich jest "konserwatywna", a druga "postępowa", nie ma żadnego znaczenia. Pierwsza grozi erupcją narodowej pychy, druga - unicestwieniem wspólnoty. Oba niebezpieczeństwa są realne." Te słowa o. Macieja Zięby w GW ciekawie brzmią w czasie, gdy dwaj główni kandydaci na prezydenta licytują się na patriotyzm. Gdy to czytam, żałuję, że niektórzy duchowni w Polsce nie mają większego wpływu na naszą debatę publiczną. Z Ziębą nie zawsze trzeba się zgadzać, ale nie można go nie szanować.
W Dzienniku Gazecie Prawnej ciekawa analiza Grzegorza Osieckiego o szansach Marka Belki. "Jeśli [Komorowski] skłoni SLD, aby zgodził się na wybór Belki na szefa NBP już teraz, odniesie moralne zwycięstwo, za to osłabi Napieralskiego. Jeśli nie uda mu się postawić na swoim - straci twarz przed wyborami".
- Aż połowa warszawian uważa, że najważniejsze decyzje w Polsce i na świecie podejmuje się tajemnicy. 70 proc., jest przekonanych, że partie straciły kontakt z wyborcami. - pisze w "Rz" Ewa Czaczkowska o badaniach warszawskich socjologów. Ciekawe, że im więcej demokracji tym bardziej jesteśmy z niej niezadowoleni. A przecież Warszawa to miasto wykształcone i dynamiczne, nie zaś teren łowny populistów.