Awantura o sondaże wyborcze

Awantury o słupki w Koszalinie, Trójmieście i Szczecinie. – Wyniki to kpina – mówi jeden z kandydatów

Publikacja: 16.11.2010 02:37

Walczący o reelekcję prezydent Szczecina Piotr Krzystek w sondażu Pentora niespodziewanie zajął zale

Walczący o reelekcję prezydent Szczecina Piotr Krzystek w sondażu Pentora niespodziewanie zajął zaledwie II miejsce ex aequo. W odpowiedzi zamówił własne badanie, w którym wygrał

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Po kontrowersjach, jakie wzbudziły sondaże w ostatnich wyborach prezydenckich, jeszcze silniejsze emocje wywołują wyniki sondaży samorządowych. Tym bardziej że niektóre są robione na niskich próbach.

[srodtytul]Sonda wśród prenumeratorów[/srodtytul]

Gazecie „Polska – Dziennik Bałtycki” wystarczyło 100 telefonów, by uzmysłowić wyborcom, że nikt nie ma szans z Pawłem Adamowiczem w Gdańsku i Jackiem Karnowskim w Sopocie.

24 października gazeta opublikowała analizę preferencji gdańszczan w wyborach na prezydenta miasta. Z infografiki wynikało, że absolutnym liderem jest obecny prezydent Gdańska z PO. Słupki procentowe opatrzono tytułem: „64 proc. dla Pawła Adamowicza”.

Wprawdzie Adamowicz jest faworytem (rządzi już trzy kadencje), ale publikacja zmasakrowała jego największych konkurentów. Kandydat PiS Andrzej Jaworski według gazety uzyskał 5-proc. poparcie, a Krzysztof Andruszkiewicz z SLD – tylko 2-proc.

– To jawna kpina – oburza się Jaworski. – Nawet niedawne badania GfK Polonia dla „Faktów” TVN dawały mi ponad 19 proc. i co najważniejsze, wskazywały, że w Gdańsku będzie II tura. Tą sprawą powinna się zająć Rada Etyki Mediów.

– Sonda sugeruje sondaż i jest kompletnie niewiarygodna – wtóruje mu Andruszkiewicz, który jest pewien, że jego wynik jest zaniżony nawet o kilkanaście procent w stosunku do rzeczywistego poparcia. – Mam nadzieję, że wyborcy nie dadzą się na ten haczyk złapać.

– To była zwykła redakcyjna sonda, którą przygotowaliśmy jako zaczyn debaty z kandydatami w redakcji – broni się Maciej Wośko, redaktor naczelny „DB”. – To przecież tak samo, jakby na ulicę wyszli nasi reporterzy i wypytali gdańszczan.

Jak ustaliliśmy, sondę telefoniczną przeprowadzono na 100-osobowej próbie wyłonionej... z redakcyjnej bazy prenumeratorów „Polski – Dziennika Bałtyckiego”.

1 listopada „DB” znów donosił, tym razem z Sopotu: „Karnowski trzy długości przed Fułkiem”. Słupki poparcia nie pozostawiały złudzeń – 60 proc. dla obecnego prezydenta Jacka Karnowskiego (którego nieformalnie popiera PO), 23 proc. dla jego rywala Wojciecha Fułka z komitetu Kocham Sopot i 0 – 2 proc. dla reszty kandydatów.

– Ludzie odebrali tę publikację jako odpowiedź Karnowskiego na badania TVN, które pokazały, że między nim a Fułkiem jest tylko kilka procent różnicy – mówi samorządowiec zbliżony do ekipy Karnowskiego.

[srodtytul]Dobre notowania udziałowca gazety[/srodtytul]

Pokusę oddziaływania na wyborcę słupkami mają nie tylko duzi. W Koszalinie lokalny tygodnik „Miasto” opublikował na pierwszej stronie „sondaż” prezydencki. Wielka infografika opatrzona była tytułem: „Wezgraj za Jedlińskim, jednak przed Kościńską”.

Piotr Jedliński, lokalny faworyt, to kandydat PO, Krystyna Kościńska to kandydatka SLD. Artur Wezgraj, który nieoczekiwanie uplasował się na drugim miejscu, startuje z obywatelskim komitetem Lepszy Koszalin. Ale jest też kanclerzem Politechniki Koszalińskiej, głównego akcjonariusza spółki, która wydaje tygodnik. Sam do niedawna stał na czele rady nadzorczej wydawnictwa, ma także w nim prywatnie udziały.

Redakcja podała, że był to sondaż telefoniczny na 300-osobowej próbie. Ale do dziś nie ujawnia, według jakiego klucza zadawano pytania, czy badanie komuś zlecono, czy telefonowali pracownicy wydawnictwa. I czy w ogóle telefonowano.

Wezgraj do zamieszania wokół sondażu odnosi się niechętnie. – Pytania proszę kierować do gazety – mówi. Dodaje, że jego sztab też badał szanse jego i konkurentów i wyniki były „podobne do tych w gazecie”. – Oczywiście można mieć wiele zastrzeżeń do metodologii, którą się posłużyliśmy – przyznaje.

Oficjalnych protestów nie było. Efekt? W piątek tygodnik opublikował kolejny sondaż, tym razem na wszelki wypadek firmowany przez mało znaną Pracownię Badań Marketingowych z Wrocławia, która badanie przeprowadziła na próbie – jak to określił tygodnik – „blisko 400-osobowej”. Tu Wezgraj był już pierwszy.

[srodtytul]Zaskakujący zwycięzca[/srodtytul]

Nawet sondaże, które spełniają formalne wymogi, budzą silne emocje. Tak było w przypadku badania zleconego przez „Gazetę Wyborczą” i TVP w Szczecinie. Poznański Pentor przeprowadził telefoniczny wywiad kwestionariuszowy wspomagany komputerowo 16 – 20 października na próbie 1090 osób. Po publikacji wyników zagotowało się nie tylko w sztabach kandydatów, ale też wśród socjologów i politologów.

Z badania wynikało, że niekwestionowanym liderem w Szczecinie jest kandydat PO poseł Arkadiusz Litwiński (22,7 proc.), który dotąd w większości badań, jakie robiły sztaby wyborcze, był w najlepszym razie drugi, wyraźnie za obecnym prezydentem Piotrem Krzystkiem (po konflikcie w PO startuje niezależnie). Według Pentora Krzystek ma tylko 12,5-proc. poparcie i będzie musiał walczyć o II turę z Bartłomiejem Sochańskim (12,5 proc.), kandydatem związanym z SD, który we wszystkich sztabowych badaniach plasował się w końcu stawki.

– Dziwne – ocenia te wyniki Krzystek. – Ale wybory te wątpliwości zweryfikują.

W badaniach sztabowych spore szanse na II turę miał senator Krzysztof Zaremba, kandydat PiS. W sondażu Pentora był dopiero czwarty (11,2 proc.). – Już się przyzwyczaiłem, że wyniki PiS zawsze są niedoszacowane – komentuje Zaremba.

Niezależna kandydatka Małgorzata-Jacyna Witt (9,3 proc.) mówi wprost: – Takie sondaże robi się po to, żeby wykreować liderów i dać sygnał, że szkoda głosu na innych kandydatów.

Także Jędrzej Wijas (8,2 proc.), kandydat SLD, krzywi się na sondaż Pentora: – Mam nadzieję, że to tylko efekt błędu w sztuce.

– Nie ma powodu wątpić w wyniki profesjonalnego sondażu – dziwi się Litwiński. – A tym bardziej porównywać go z badaniami robionymi przez sztaby.

– Nawet intuicja badawcza wskazuje, że do tego sondażu trzeba podejść z daleko idącą rezerwą – mówi dr Waldemar Urbanik, socjolog z Wyższej Szkoły Humanistycznej TWP w Szczecinie. – Jeśli w rodzinnym mieście Grzegorza Napieralskiego, szefa SLD, kandydat tej partii, popularny radny, otrzymuje 8 proc., to taki sondaż musi dziwić. A jak się do tego mówi o frekwencji nawet na poziomie 80 proc., to już jest Matrix.

Dr Maciej Drzonek, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego, też był zaskoczony wynikami, szczególnie pozycją Litwińskiego. Jak podkreślał w Radiu Szczecin, jeden sondaż nie jest w stanie pokazać, jak poparcie wygląda w rzeczywistości.

Czy w Szczecinie Pentor planuje sekwencję badań? – Nie mogę rozmawiać na temat szczegółów – mówi Marcin Nadstawski, koordynator badań Pentora, zapewniając, że odbyły się one z zachowaniem wszystkich reguł.

– Sondaże często robi się tylko po to, by je potem cytowano w mediach, i niewątpliwie są elementem propagandy i kształtowania postaw wyborczych – uważa Eryk Mistewicz, konsultant polityczny. – Dzieje się tak, bo brak jest standardów badań. A wynik badania przecież zależy od tego, w jaki sposób pytamy, kogo i kiedy.

Według Mistewicza gra sondażami zaczęła się na dobre: – I jest tak, że na jeden sondaż natychmiast odpowiada inny.

W Szczecinie odpowiedź na krytykowany sondaż Pentora przyszła w sobotę. Walczący o reelekcję Krzystek ujawnił wyniki zamówionego przez siebie sondażu na 350-osobowej próbie, firmowanego przez szczecińskie biuro Spektrum Consulting. Tu pierwszy był Krzystek, a Litwiński dopiero trzeci.

Mistewicz przestrzega przed zbyt poważnym traktowaniem wyborczych sondaży. – Dzielę takie badania na pogłębione i utylitarne. Pierwszym ufam.

[ramka][srodtytul]Kampania prezydencka[/srodtytul]

Sondaże przedwyborcze zawsze budziły kontrowersje. Ostatnio przed wyborami prezydenckimi w czerwcu tego roku. Błędy w prognozach popełniły niemal wszystkie ośrodki badania opinii publicznej – ich wyniki o kilka do kilkunastu procent odbiegały od rzeczywistych rezultatów. Najwięcej krytyki zebrała firma PBS DGA, która jeszcze w piątek, w przeddzień ciszy wyborczej, dawała 51 proc. poparcia Bronisławowi Komorowskiemu i 33 proc. Jarosławowi Kaczyńskiemu. Badanie to zogniskowało krytykę, gdyż dla wyborców niezdecydowanych wniosek, że Komorowski może wygrać już w pierwszej turze, mógł być zachętą do głosowania właśnie na niego. [/ramka]

Po kontrowersjach, jakie wzbudziły sondaże w ostatnich wyborach prezydenckich, jeszcze silniejsze emocje wywołują wyniki sondaży samorządowych. Tym bardziej że niektóre są robione na niskich próbach.

[srodtytul]Sonda wśród prenumeratorów[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA